W weekendowym wydaniu „Głosu”, gazety Polaków w Republice Czeskiej, skrytykowano odsłonięty we wtorek w Czeskim Cieszynie pomnik upamiętniający setną rocznicę jego powstania jako odrębnego miasta oraz wytyczenie granicy czesko-polskiej na Zaolziu.
Pomnik ma formę słupa granicznego z godłem Czechosłowacji.
Upamiętnienie jest krytykowane po obu stronach granicy - podkreśliła na łamach "Głosu" Beata Schoenwald, autorka artykułu. Przytoczyła opinię wiceburmistrza Morawskiej Ostrawy i Przywozu (dzielnicy Ostrawy) Davida Witosza, który napisał w mediach społecznościowych: "Nie jestem wprawdzie estetą, zdecydowanie śmiem jednak twierdzić, że znak graniczny nie ma raczej nic wspólnego z symbolem pojednania".
"Głos" cytuje także wypowiedź profesora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Radosława Zenderowskiego: "czeskie władze wykorzystały 100. rocznicę podziału miasta dla zamanifestowania sprawiedliwości tego niesprawiedliwego aktu".
Prezes Kongresu Polaków w Republice Czeskiej Mariusz Wałach uznał, że upamiętnienie stulecia powstania Czeskiego Cieszyna znakiem granicznym nie jest dobrym pomysłem. "Głos" przytacza jego opinię: "Słup graniczny nie jest i nawet być nie może symbolem zjednoczenia i pojednania. Zawsze będzie symbolem barier i podziałów".
Wałach przypomniał w tym kontekście sytuację, jaka powstała, gdy z powodu epidemii koronawirusa przywrócono granicę między Cieszynem a Czeskim Cieszynem. Przestała ona funkcjonować wraz z wejściem Polski i Czech do strefy Schengen. Gdy czasowo ją reaktywowano, po obu stronach narzekano na ograniczenia i zabiegano o jak najszybsze otwarcie granicy oraz połączenie obu organizmów miejskim. Komentując formę upamiętnienia, powiedział: "Nie wiem, jak to pokreślić. To jest jakiś chichot historii".
"Głos" przytacza też opinię burmistrz Czeskiego Cieszyna Gabrieli Hrzebaczkovej, która broni samej idei pomnika. Jej zdaniem słup graniczny należy traktować wyłącznie jako przypomnienie pewnego fragmentu historii, za którą nikt z obecnie żyjących ludzi nie ponosi odpowiedzialności. Publicystka "Głosu" podkreśliła jednak w tym kontekście, że erygowanie monumentu bynajmniej nie przyczyniło się do pogłębienia atmosfery zgody między "bratnimi narodami". Wręcz przeciwnie, komentarze jakie pojawiają się na stronie internetowej "Głosu", pokazują, że coraz więcej osób chce się wypowiedzieć w tej sprawie ze względu na swój emocjonalny do niej stosunek, a wyrażane poglądy są coraz bardziej radykalne.
Granicę dzielącą Śląsk Cieszyński wytyczono na mocy postanowień konferencji pokojowej w Paryżu z 28 lipca 1920 po trwającej tydzień wojnie polsko-czechosłowackiej, w której zginęło około 200 osób. Czeski minister spraw zagranicznych Edvard Benesz wykorzystał sytuację Polski zaatakowanej przez bolszewików, by przeforsować zgodę mocarstw na zadecydowanie o podziale Śląska Cieszyńskiego bez przeprowadzenia obiecanego plebiscytu. Podział był korzystny dla Czechosłowacji, która pozyskała polskie tereny przyznane pod zarząd RP po wojnie z 1919, strefę zdemilitaryzowaną, a także miasta Trzyniec, Karwinę, Jabłonków i lewobrzeżne dzielnice Cieszyna. Na obszarze tym mieszkało blisko 140 tys. Polaków.
W 1938 r. po przyłączeniu do III Rzeszy zamieszkanych przez Niemców części Czechosłowacji (na mocy układu z Monachium), władze polskie postawiły Pradze swoje ultimatum i przejęły Zaolzie. W 1945 roku przywrócona została granica z 1920 r. Przestała dzielić region, gdy w grudniu 2007 r. Polska i Republika Czeska stały się pełnoprawnymi członkami układu z Schengen.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ mars/