W węgierskiej historiografii jest niewiele informacji o Bitwie Warszawskiej, ale ostatnie lata przyniosły nowe badania. Ważne miejsce zajmuje w nich ogromna dostawa węgierskiej amunicji Polakom – podkreślił w rozmowie z PAP węgierski historyk Miklós Mitrovits.
„W węgierskiej historiografii jest stosunkowo mało informacji o samej Bitwie Warszawskiej. O wojnie polsko-bolszewickiej także dość mało się mówi w książkach dotyczących wydarzeń zamykających I wojnę światową” – powiedział Mitrovits.
Jak podkreślił, częściowo wynika to z tego, że Bitwa Warszawska zbiegła się w czasie z podpisaniem Traktatu w Trianon 4 czerwca 1920 r., na mocy którego Węgry utraciły 2/3 terytorium należącego wcześniej do Królestwa Węgier.
Po drugie, w czasach komunizmu był to temat nieprzyjemny dla władz. Na Węgrzech od 21 marca do 1 sierpnia 1919 r. istniała Węgierska Republika Rad i komuniści traktowali temat polsko-węgierskiej współpracy przeciw bolszewikom jako tabu.
Od niedawna – jak wskazał historyk - poświęca się coraz więcej uwagi temu, że w cieniu Węgierskiej Republiki Rad organizuje się opór ze strony przyszłego premiera Węgier Istvana Bethlena i kontrrewolucyjny rząd przeciwny Republice Rad nawiązuje relacje dyplomatyczne z polskim rządem.
„W ostatnim czasie to (tj. niewielka wiedza o Bitwie) zmienia się dzięki kilku węgierskim historykom, szczególnie Endremu Vardze, który systematycznie bada te wydarzenia i opublikował kilka prac oraz tekstów źródłowych, ale szersze środowisko historyków, nie mówiąc o węgierskim społeczeństwie, niestety niewiele o tym wie” - ocenił.
Mitrovits zaznaczył natomiast, że jest to wydarzenie znane specjalistom zajmującym się polsko-węgierskimi relacjami i już w latach 80-tych ukazało się parę prac na ten temat, choć dość stronniczych ideologicznie.
Historyk powiedział, że w ostatniej dekadzie o węgierskich dostawach broni dla Polaków przed Bitwą Warszawską zaczynają też mówić przywódcy i politycy obu krajów. „To pozytywna historia w historii stosunków dwustronnych, bo dla polskiej armii te dostawy były praktycznie niezbędne przed decydującą bitwą” – zaznaczył.
Podkreślił, że dostaw było kilka, bo Węgry już jesienią 1918 r. dostarczyły Polsce pierwszą broń i amunicję, a potem w marcu 1919, w ostatniej chwili przed ukonstytuowaniem się Węgierskiej Republiki Rad. Jednak największa dostawa dotarła do Skierniewic 12 sierpnia 1920 r. Na podstawie węgierskich dokumentów wiadomo, że znajdowało się w niej 35 mln sztuk amunicji do karabinów typu Mauser, 15 mln pocisków do karabinu typu Mannlicher, 13 mln pocisków do Mausera, a poza tym kuchnie polowe, piece i różne części uzbrojenia, np. spusty, które często się psuły - w sumie około 80 wagonów.
Mitrovits zaznaczył, że dostarczenie tej amunicji wymagało ze strony Węgier niemałych wysiłków. Początkowo transport został skierowany najkrótszą drogą przez Czechosłowację, ale został na granicy zawrócony.
„Edvard Benesz prowadził politykę prorosyjską, a poza tym Czechosłowacja obawiała się w międzywojniu współpracy polsko-węgierskiej. Czechosłowacja stworzyła małą Ententę, która dążyła do izolacji Węgier, i wywierała naciski na Polaków, by także się do niej przyłączyli, czego Ci nigdy nie uczynili. W Czechosłowacji działały też socjaldemokratyczne związki zawodowe, które popierały bolszewików, więc odmówiły pomocy w przetransportowaniu dostaw” - wskazał.
W tej sytuacji trzeba było uzgodnić przepuszczenie transportu z rządem Rumunii. Ostatecznie wagony pojechał przez Karpaty, Czerniowce, dotarły prawie pod Lwów i dopiero stamtąd do Krakowa. „Było to dość niebezpieczne, bo bolszewicy już byli w okolicach Lwowa, istniało więc ryzyko, że zaatakują i przejmą transport” – ocenił historyk, podkreślając, że dostarczenie ładunku trwało w sumie prawie miesiąc.
„Trzeba zdawać sobie sprawę, że sytuacja Węgier była wyjątkowo trudna, bo Traktat w Trianon był już podpisany. Zakazywał on Węgrom produkcji, nie mówiąc już o eksporcie broni(…) Mimo to ten transport amunicji został wysłany.(…) w 1920 była to broń węgierska, wyprodukowana w fabryce na wyspie Csepel specjalnie pod kątem polsko-węgierskiej umowy. Na mocy Traktatu w Trianon Węgrzy powinni byli tę fabrykę rozmontować, ale Francja, która była jednym z patronów pokoju trianońskiego, milcząco przyjęła do wiadomości to działanie rządu Węgier i nie protestowała przeciw niemu. Węgrzy mogli oczywiście odmówić, powołując się na zapisy Traktatu,(…) trzeba więc docenić odważne stanowisko rządu Węgier” – podkreślił.
Zwrócił też uwagę, że transport doszedł do skutku, choć Polsce dostała się część komitatów Arva i Szepes dawnego Królestwa Węgier (Spiszu i Orawy). „Akurat latem 1920 r. odbywała się konferencja ambasadorów, która ustalała te ostatnie zmiany granic, i strona węgierska stanęła po stronie Polaków, tzn. opowiedziała się za tym, aby te tereny dostała nie Czechosłowacja, tylko Polska. Tak więc politycy węgierscy wsparli Polaków w tym trudnym okresie nie tylko bronią, ale też poparły powiększenie jej terytorium” – podkreślił Mitrovits.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ jar/