Postawa strony rosyjskiej jest dla nas niezrozumiała; oczywiste wydaje się, że prawo do uczczenia pamięci zmarłych powinno być święte dla wszystkich - mówi PAP wiceszef MSZ Marcin Przydacz, odnosząc się do braku zgody na złożenie kwiatów pod gmachem dawnej siedziby NKWD w Twerze.
Charge d'affaires ambasady w Moskwie Jacek Śladewski poinformował w środę, że polscy dyplomaci nie będą mogli złożyć kwiatów pod gmachem dawnej siedziby NKWD w Twerze, gdzie zamordowani zostali wiosną 1940 roku jeńcy z obozu w Ostaszkowie. Strona rosyjska brak zgody uzasadnia epidemią koronawirusa. Dyplomaci co roku składają w tym miejscu kwiaty 2 września, w rocznicę otwarcia Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje. W tym roku przypada 20. rocznica otwarcia cmentarza, na którym pochowani są zabici w Twerze jeńcy obozu w Ostaszkowie. Delegacja ambasady RP odwiedza w środę Miednoje i Twer.
Przydacz poinformował PAP, że w 20. rocznicę otwarcia Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje, polska delegacja oddała hołd wszystkim ofiarom Zbrodni Katyńskiej. "Choć w tym roku organizacja większych uroczystości była niemożliwa z powodu ograniczeń związanych z pandemią, to symboliczne uczczenie tej daty było dla nas bardzo ważne. Ubolewamy, że zabrakło tam przedstawicieli władz rosyjskich. Ofiarami zbrodni NKWD byli nie tylko Polacy, ale także Rosjanie oraz przedstawiciele innych narodowości" - zauważył wiceminister.
Jak dodał, "równolegle, wbrew dotychczasowej dorocznej tradycji, przedstawiciel Ambasady RP został pozbawiony możliwości złożenia podobnego hołdu w Twerze (d. Kalinin), w budynku Twerskiej Akademii Medycznej gdzie faktycznie dokonano mordu". "Postawa strony rosyjskiej jest dla nas niezrozumiała - oczywistym wydaje się, że prawo do uczczenia pamięci zmarłych powinno być święte dla wszystkich i dotychczas nie budziło ono wątpliwości" - podkreślił Przydacz.
Zauważył, że "w ostatnim okresie z przykrością obserwujemy jednak zaostrzenie rosyjskiej polityki wobec miejsc pochówku ważnych dla Polski i Polaków".
"Trzeba przypomnieć, że kilka miesięcy temu dokonano demontażu tablic z byłej siedziby Zarządu NKWD w Twerze upamiętniających ofiary represji, w tym jeńców z Ostaszkowa. Mimo oficjalnej noty oraz szeregu rozmów w rosyjskim MSZ w dalszym ciągu nie otrzymaliśmy oficjalnego stanowiska władz rosyjskich w tej sprawie" - dodał Przydacz.
Wiceminister podkreślił, że pomimo dzielących nas różnic, w analogicznych sytuacjach strona rosyjska dotychczas zawsze mogła liczyć na pełną współpracę z polskimi władzami na wszystkich szczeblach.
Jako przykład podał niedawno przeprowadzoną ekshumację 14 sowieckich jeńców, których szczątki znaleziono pod Modlinem, a następnie pochowano na Cmentarzu–Mauzoleum przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. "W uroczystym pochówku udział wzięli przedstawiciele Ambasady Federacji Rosyjskiej. Przykładów takich działań w ostatnich trzech latach było wiele i wszystkie one odbywały się w dobrej współpracy z Ambasadą lub Konsulatami FR w Polsce" - zauważył wiceszef MSZ.
"Mimo takich działań z naszej strony i mimo konsekwentnych sygnałów o naszej gotowość do dialogu, strona rosyjska wciąż unika poważnej rozmowy, nie dostrzega polskich starań o utrzymanie miejsc pochówku Rosjan w Polsce, a wręcz celowo koncentruje się na jednostkowych negatywnych incydentach. Nie jest to droga do porozumienia. Rosyjskie próby przepisania historii nie przynoszą efektów. Warto zamiast nich podjąć prace nad jej przepracowaniem, do czego Polska konsekwentnie namawia od lat" - podkreślił Przydacz.
W grudniu 2019 roku prokuratura rejonowa w Twerze zażądała zdemontowania z gmachu Uniwersytetu Medycznego tablic przypominających o losie jeńców Ostaszkowa i radzieckich ofiar NKWD. P.o. prokuratora Elwin Bajdin ocenił, że tablice zostały umieszczone na gmachu z naruszeniem przepisów. Bajdin powołał się m.in. na błędnie podany numer budynku w decyzji komitetu wykonawczego Rady Miejskiej Tweru z 9 września 1991 roku. W odniesieniu do tablicy mówiącej o więźniach obozu ostaszkowskiego prokurator stwierdzał, iż jej treść nie jest oparta na faktach potwierdzonych dokumentami.
Zdemontowana tablica upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej była dwujęzyczna, polsko-rosyjska. Polski napis na niej brzmiał: "Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie, światu ku przestrodze - Rodzina Katyńska". Napisy polski i rosyjski umieszczone są pod rysunkiem krzyża, u którego podstawy znajduje się wizerunek wyciągniętych dłoni spętanych drutem kolczastym.
Druga ze zdemontowanych tablic, w języku rosyjskim, głosiła: "Pamięci zamęczonych. Tu w latach 1930-50 znajdował się zarząd NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i wewnętrzne więzienie". (PAP)
autor: Mateusz Roszak
mro/ par/