W trybie mieszanym pracuje 213 placówek oświatowych, a 71 w trybie zdalnym. Pozostałe, czyli 48,2 tys. placówek, działa normalnie – poinformowało w poniedziałek Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Dane – opublikowane przez MEN na Twitterze – zebrano od kuratorów oświaty na podstawie informacji od dyrektorów. Jest to stan na poniedziałek na godzinę 14.00
Zgodnie z nimi w poniedziałek w trybie stacjonarnym pracowało 48 200 przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowych, czyli 99,41 proc. wszystkich.
W trybie mieszanym, czyli z nauką prowadzoną częściowo w szkole i częściowo w domu, pracowało 213 placówek, czyli 0,44 proc. wszystkich.
W trybie wyłącznie zdalnym pracowało 71 placówek – 0,15 proc. wszystkich.
Dane obejmują szkoły i placówki, których powiatowa inspekcja sanitarna – po szczegółowym przeanalizowaniu sytuacji – wydała zgodę na pracę w innym trybie nauki niż stacjonarny.
Jak informuje MEN, w szkołach, które pracują w trybie mieszanym, średnio 85 proc. dzieci uczy się stacjonarnie w danej placówce, a ok. 15 proc. w trybie zdalnym.
W piątek w trybie mieszanym pracowało 246 placówek oświatowych, a 80 w trybie zdalnym. W czwartek w trybie mieszanym pracowały 204 placówki, a 64 w trybie zdalnym. W środę w trybie mieszanym pracowało 170 placówek, a 61 w trybie zdalnym. We wtorek w trybie mieszanym pracowały 133 placówki, a 54 w trybie zdalnym.
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski w poniedziałek rano na antenie Polskiego Radia Białystok mówił, że "na razie tylko bardzo niewielki ułamek, poniżej procenta szkół, przeszło na system całkowicie zdalny, a zdecydowana większość tych szkół, to są szkoły, w których jakaś część uczniów uczy się zdalnie, bądź część nauczycieli pracuje zdalnie, a pozostała część szkoły pracuje normalnie".
Wskazał, że system kształcenia na odległość ma swoje ograniczenia, trudno zastąpić bezpośredni kontakt nauczyciela z uczniem nawet przy pomocy najnowocześniejszych technik.
"Stąd nie planujemy w tej chwili zamykania szkół, uważamy że dopóki będzie to możliwe – a wydaje się na razie, że jest to możliwe – żeby szkoły normalnie funkcjonowały" – poinformował.
"Zwłaszcza w niewielkich szkołach, gdzieś daleko od dużych aglomeracji, gdzie nie widać zachorowań, nie ma żadnej potrzeby zamykania szkół. Podobnie zresztą w dużych miastach, dopóki nie ma tutaj jakieś większego zagrożenia epidemicznego. Sam fakt, że ktoś pod Szczecinem zachorował, wcale nie oznacza, że pod Rzeszowem trzeba zamykać szkoły" – zaznaczył szef MEN. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ joz/