Brytyjski dziennik „The Times” odnotował w środę znalezisko, o którym wcześniej informował Instytut Pamięci Narodowej. Jak wynika z odnalezionych dokumentów, w latach 60. przez niespełna rok przebywał w Polsce brytyjski agent o nazwisku James Bond.
Archiwum IPN opublikowało w poniedziałek wieczorem na Facebooku odnalezioną w archiwach kartę ewidencyjną ze zdjęciem, którą dla Jamesa Alberta Bonda założył kontrwywiad PRL. Przyjechał on do Polski 18 lutego 1964 r., oficjalnie po to, by objąć stanowisko sekretarza-archiwisty attachatu wojskowego ambasady brytyjskiej, ale wyjechał już niecały rok później - 21 stycznia 1965 r.
"The Times" cytuje wpis zamieszczony na Facebooku przez archiwistę IPN, który odkrył ten dokument. Z wpisu wynika, że polski kontrwywiad bacznie przyglądał się nowemu przybyszowi, opisując go jako "gadatliwego, ale bardzo ostrożnego", zauważono też jego "zainteresowanie kobietami".
Jesienią 1964 r. Bond wraz z dwoma innymi rzekomymi brytyjskimi dyplomatami udał się do województw białostockiego i olszyńskiego, by - przynajmniej w opinii obserwujących go funkcjonariuszy - "przeniknąć do obiektów wojskowych". Akta nie odnotowują żadnych innych kontaktów z polskimi obywatelami. Według IPN Bond, zdając sobie sprawę z tego, że jest obserwowany, prawdopodobnie uznał, że nie ma szans na zdobycie żadnych cennych informacji, i stąd jego szybki wyjazd.
Jak zauważa brytyjska gazeta, James Albert Bond przyjechał do Polski prawie 11 lat po publikacji "Casino Royale", pierwszej książki Iana Fleminga o brytyjskim agencie Jamesie Bondzie, oraz dwa lata po premierze pierwszego filmu z bondowskiej serii, "Dr No", przez co przyjazd dyplomaty noszącego takie samo nazwisko zapewne automatycznie wzbudził podejrzenia. (PAP)
bjn/ akl/