Kasację od wyroku z 1951 r. skazującego świadka Jehowy na blisko rok więzienia za rzekome szkodzenie „władzy ludowej” do Sądu Najwyższego skierował Prokurator Generalny - przekazała Prokuratura Krajowa. Sprawę kasacji zainicjowały dzieci prześladowanego mężczyzny.
Represjonowany mężczyzna na przełomie lat 40. i 50. był przewodniczącym Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy w Grabocinie. Zatrzymano go w sierpniu 1950 r., zaś wyrok wydano w czerwcu 1951 r. "Został on skazany przez komunistyczny sąd na podstawie dekretu z 13 czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa na karę 11 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok został wykonany w całości" - przekazała PK w komunikacie informującym o wniesionej kasacji.
W ówczesnym akcie oskarżenia sporządzonym przez będzińskie UB mężczyźnie zarzucono, że - jak to wówczas określono - "w celu rozpowszechniania przechowywał nielegalne pisma zawierające fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego bądź obniżyć poniżyć powagę jego naczelnych organów, a mianowicie wyszydzające naszą władzę ludową, przepowiadanie bliskiego końca świata i o zniszczeniu kuli ziemskiej".
Podczas rewizji w domu zatrzymanego wykryto broszury wyznaniowe, m.in. "Strażnicę". "Zbrodnicze według komunistycznych funkcjonariuszy tytuły periodyków brzmiały: +Jest bliższy niż myślą+, +Czas końca świata+ oraz +Czyste i niepokalane uwielbienie+. W materiale dowodowym znalazły się również ulotki o treści: +Pokój na ziemi – kto go ustanowi+ oraz +Nowy świat – kto może go ustanowić+" - poinformowała PK.
Mężczyzna wyjaśniał, że publikacje dotyczyły wyłącznie kultu wyznaniowego. Sąd Wojewódzki w Katowicach uznał wtedy jednak, że "zawierały one fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę" państwu, a świadek Jehowy został prawomocnie skazany za przechowywanie tych materiałów.
Prokurator Generalny podkreślił, że oskarżonemu przypisano popełnienie przestępstwa, mimo że jego zachowanie formalnie nie było czynem zabronionym nawet w świetle prawa ustanowionego przez komunistów. "Aktywny członek wspólnoty religijnej Świadków Jehowy przechowywał publikacje, które w sposób oczywisty wiązały się wyłącznie z kultem religijnym. W sferze tej nawet zgodnie z prawem komunistycznego państwa (...) obywatele korzystali z ochrony wolności sumienia i wyznania" - zaznaczono w kasacji.
Jak podała PK, w kasacji przytoczono też dotychczasowe orzeczenia SN, w których wskazywano, że ówczesne skazania członków wspólnoty Świadków Jehowy były efektem instrumentalnego wykorzystywania przez komunistów niektórych przepisów prawa karnego. "Tymczasem wszelkie odniesienia w wystąpieniach członków wspólnoty Świadków Jehowy do ówczesnej sytuacji społecznej wynikały wyłącznie z ich wiary i nie poddawały się ocenie z punktu widzenia obiektywnej prawdziwości czy fałszywości" - zaznaczono w komunikacie PK.
Dlatego Prokurator Generalny wniósł do SN o uchylenie wyroku i uniewinnienie represjonowanego mężczyzny.
Jak ponadto poinformowała PK, ponowne badanie tej sprawy zainicjowano na skutek działań dzieci prześladowanego mężczyzny. "Rodzeństwo wniosło do Sądu Okręgowego w Katowicach o odtworzenie akt postępowania sądu wojewódzkiego na potrzeby przeprowadzenia postępowania kasacyjnego" - przekazano.
Wspólnota Świadków Jehowy została zdelegalizowana w 1950 r. z powodu - jak to określono - działalności powodującej "zagrożenie bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego". Przez następne dekady polityka władz PRL wobec tej wspólnoty podlegała różnym modyfikacjom, jednak do formalnej legalizacji wyznania doszło dopiero w maju 1989 r. (PAP)
Autorzy: Marcin Jabłoński, Mateusz Mikowski
mja/ mm/ robs/