Patriotyzm powinien dziś zejść na ziemię, stać się pragmatyczny; chodzi o to, byśmy wiszącą flagę postrzegali jako przypomnienie, że żyjemy w państwie, o które trzeba dbać - mówi PAP politolog z SWPS Agnieszka Durska.
PAP: Czy Polacy świętują Święto Pracy, Dzień Flagi, Konstytucji 3 maja, czy też są to jedynie dni długiego majowego weekendu, okazja do odpoczynku?
Agnieszka Durska: "Dobrze, aby społeczeństwo zaczęło funkcjonować nie jako wspólnota etniczna, narodowa - choć są to wartości absolutnie niezbywalne - ale wspólnota obywateli zamieszkujących terytorium jednego państwa. Coraz trudniej w zglobalizowanym świecie znaleźć naród jednorodny etnicznie, także w Polsce mieszkają osoby różnej narodowości".
Agnieszka Durska: Niestety te święta mają dla nas raczej wymiar długo oczekiwanego majowego weekendu. Ich powaga została zniszczona przez powtarzające się regularnie polityczne przepychanki wokół wszystkich świąt narodowych, czyli pokazywanie się polityków na każdej mszy, na każdej manifestacji; byleby mnie, mój marsz było widać. Natomiast nie o to chodzi w świętach narodowych.
Dlatego, jeśli tylko dopisuje pogoda, 1 maja ruszamy na grilla. Nie ma w tym niestety nic państwowego, nic obywatelskiego.
PAP: Do czego potrzebujemy świąt narodowych czy obchodzonego 2 maja Dnia Flagi?
Agnieszka Durska: Dobrze, aby społeczeństwo zaczęło funkcjonować nie jako wspólnota etniczna, narodowa - choć są to wartości absolutnie niezbywalne - ale wspólnota obywateli zamieszkujących terytorium jednego państwa. Coraz trudniej w zglobalizowanym świecie znaleźć naród jednorodny etnicznie, także w Polsce mieszkają osoby różnej narodowości. Tego obywatelstwa jest jednak u nas bardzo niewiele.
Niektórzy politycy cały czas próbują pokazać, że jesteśmy wspólnotą etniczną i do tego religijną, bo Polak musi być katolikiem, a jeśli nie jest katolikiem, to nie jest Polakiem. Z kolei politycy innych opcji albo nie odzywają się na ten temat, albo mówią w sposób niezrozumiały, nieczytelny, dochodzi do przepychanek. Jest albo PiS, albo PO. Zapominamy, że jesteśmy obywatelami tego samego państwa, że państwo to wspólnota, nasza wspólna sprawa.
Także flaga jest wykorzystywana politycznie np. podczas obchodów świąt narodowych, kościelnych. Nie jest ona wówczas wspólna, ale czyjaś. Tymczasem to szyld nakazujący obywatelski szacunek i dla prawa, i dla innych współmieszkańców, dbanie o wspólne dobro. U nas ta przestrzeń wspólna w dalszym ciągu bardzo kuleje.
Warto docenić inicjatywę prezydenta choćby w Dzień Niepodległości, zmierzającą do nadania świętom państwowym właściwego wymiaru – byśmy nie rozdrapywali ran i nie uskuteczniali przepychanek, a wspólnie świętowali i mówili o tym, co nas rzeczywiście łączy.
PAP: Co w takim razie z polskim patriotyzmem? Jaką diagnozę można wobec tego postawić?
Agnieszka Durska: Nasz polski patriotyzm na siłę próbuje być ideologiczny i tak jest wykorzystywany. Pojęcia nacjonalizmu i patriotyzmu nieszczęśliwie się ze sobą wymieszały, jest tu duży bałagan.
Agnieszka Durska: "Patriotyzm to słowo, które wyraźnie odwołuje się do ojczyzny, do ziemi, terytorium. Natomiast, ponieważ przez długi czas nie było państwa polskiego - patriotyzm został pozbawiony swojej istoty i zaczął funkcjonować w innym wymiarze. W dużej mierze stał się nacjonalizmem, bo zaczął wskazywać na istotę więzi narodowych, etnicznych i religijnych".
Patriotyzm to słowo, które wyraźnie odwołuje się do ojczyzny, do ziemi, terytorium. Natomiast, ponieważ przez długi czas nie było państwa polskiego - patriotyzm został pozbawiony swojej istoty i zaczął funkcjonować w innym wymiarze. W dużej mierze stał się nacjonalizmem, bo zaczął wskazywać na istotę więzi narodowych, etnicznych i religijnych. Polski patriotyzm nie odwołuje się więc do obywatelstwa, do dbania o ziemię, patrię, którą zamieszkujemy.
Do bałaganu pojęciowego przyczyniły się dzieje, nasza trudna historia, ale politycy bynajmniej nie próbują tego uporządkować. Nie próbują pokazywać pozytywnych wartości, które nas łączyły w takich dniach jak rocznica 10 kwietnia; zawłaszczone zostały także inne obchody, jak np. rocznica wybuchu powstania warszawskiego.
Brakuje merytorycznej dyskusji, wskazywania na wartości obywatelskie, które powinny budować państwo. Przestajemy zwracać uwagę na święta narodowe, bo toczy się wokół nich specyficzny, niezrozumiały spektakl polityczny.
PAP: Są osoby, które w tym konflikcie się nie odnajdują. Upraszczając, zabierają rodzinę, przyjaciół i w weekend majowy, zamiast świętować, odpoczywają. Czy to źle?
Agnieszka Durska: Bardzo lubię weekend majowy, to wytchnienie od codzienności. Ciągle jednak niewielu Polakom te dni nie kojarzą się z ważnymi wydarzeniami dla państwa. Nasza wiedza na temat ich genezy jest dość powierzchowna, a istotne wartości, które przy tej okazji są przypominane, gdzieś z dymem grilla uciekają. Nie potrafimy jeszcze jednoczyć się radośnie, cieszyć się z tego i doceniać, co mamy. Bywamy zniechęceni, wielu z nas nie chce zwyczajnie zawracać sobie głowy kolejnymi politycznymi awanturami, bo one nam nic nie przynoszą.
Jest cała rzesza ludzi, którzy poszukują normalności i gdyby zamiast politycznego spektaklu, który przy okazji takich świąt często się rozgrywa, dać im coś, co jest dla nas wspólne – byłoby to, myślę, docenione. Frekwencja podczas wyborów jest niska, co oznacza, że obywatelskość jest zachwiana. Z drugiej strony, te osoby pracują, chcą się bogacić, płacą podatki, próbują dbać o najbliższe środowisko i tym samym budować wspólnotę – również państwową. To jest właściwy wymiar i patriotyzmu, i majowych świąt.
Patriotyzm powinien dziś zejść na ziemię, stać się pragmatyczny. O wartościach powinniśmy zacząć mówić normalnym językiem, bez ideologii. Wartości patriotyczne, obywatelskie, narodowe, nacjonalistyczne - nie boję się używać tych słów - powinny być zakorzenione w codzienności. Chodzi o to, byśmy wiszącą flagę postrzegali jako przypomnienie, że żyjemy w państwie, o które trzeba dbać.
Rozmawiała Katarzyna Nocuń (PAP)
kno/ malk/ gma/