Oddział Instytutu Pileckiego w Berlinie powołano by prowadzić refleksję na temat historii Polski, ale też Europy XX w. – mówiła na posiedzeniu sejmowej komisji wiceminister kultury Magdalena Gawin. Wśród zadań placówki wymieniła pracę popularyzatorską i działalność o charakterze archiwalnym.
Wiceszefowa MKDNiS przedstawiła na piątkowym posiedzeniu komisji kultury informację na temat działalności oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie.
Jak zaznaczyła, pandemia pokrzyżowała plany, ponieważ chciałaby pokazać posłom na miejscu Instytut i jego pracę.
Nie mieliśmy instytucji, która by mogła propagować nie tylko kulturę, ale ten styk kultury z historią czy też historię polską poprzez kulturę. I Instytut Pileckiego jest taką pierwszą instytucją – zaznacza wiceminister kultury Magdalena Gawin.
„Ponieważ jest to obecnie niemożliwe, chcę powiedzieć kilka zdań o działalności Instytutu Pileckiego w Berlinie. Rzeczpospolita Polska przez 30 lat swojego funkcjonowania położyła nacisk na propagowanie kultury poza krajem. W tym celu powstał Instytut Adama Mickiewicza, natomiast nie mieliśmy instytucji, która by mogła propagować nie tylko kulturę, ale ten styk kultury z historią czy też historię polską poprzez kulturę. I Instytut Pileckiego jest taką pierwszą instytucją” – podkreśliła.
W jej ocenie ważne jest, by propagować polską historię i kulturę na miejscu, gdzie jest możliwość poznania kraju, zawiązania kontaktów.
„I żeby prowadzić refleksję na temat historii Polski, ale też Europy XX w. powołano oddział Instytutu Pileckiego w Berlinie. Przypomnę też, że w latach PRL-u przekazaliśmy oryginały tysięcy zeznań przed Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich, które nigdy nie zostały Polsce odesłane. Trafiły finalnie do właściwych archiwów landowych, a rozmowy o ich powrocie zakończyły się fiaskiem. Dlatego oprócz pracy popularyzatorskiej ważnym zadaniem Instytutu jest działalność o charakterze archiwalnym i odzyskiwanie polskich archiwaliów” – mówiła Gawin.
Zapowiedziała także, że planowane jest otwarcie placówki w Nowym Jorku, do której powołania będzie potrzebna nowelizacja ustawy o Instytucie Pileckiego. „Dlatego wcześniej chciałabym państwu zaprezentować działalność Instytutu w Berlinie, by was przekonać, że jest to bardzo Polsce potrzebne miejsce i efektywna instytucja” – zaakcentowała.
Właściwie Polska nie istnieje w niemieckich podręcznikach do matury, tak naprawdę polska historia sprowadza się do wybuchu wojny, paktu Ribbentrop-Mołotow i kilku linijek, gdzie dowiadujemy się, że Treblinka czy Auschwitz to były tereny Polski – podkreśla szefowa Instytutu Pileckiego w Berlinie.
Kierownik oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanna Radziejowska zaznaczyła, że ich istotnym zadaniem jest masowa digitalizacja archiwów, mają podpisaną umowę z Bundesarchiv, poszerzają też współpracę z archiwami z całych Niemiec.
„Drugim ważnym filarem naszej działalności jest edukacja rozumiana szeroko. To praca z wystawą, w tej chwili oczywiście pracujemy głównie online, prowadzimy też badania nad podręcznikami, nad stanem świadomości, wiedzy młodych Niemców, jeśli chodzi o II wojnę. Bo to jest ogromny problem, że nie były tak naprawdę przez wiele lat przeprowadzone badania, co młodzi Niemcy wiedzą o Polsce, o II wojnie” – powiedziała Radziejowska.
Przytoczyła też dane z badań niemieckich z maja 2020 r., które przeprowadziło „Die Zeit”. „Wynika z nich, że 68 proc. Niemców twierdzi, że Niemcy przepracowali czasy narodowosocjalistyczne i mogą być wzorem dla innych państw. 77 proc. uważa, że rozliczenie czasów narodowosocjalistycznych w obliczu rozwoju ostatnich wydarzeń stało się jeszcze bardziej ważne. 58 proc. twierdzi, że raczej albo całkowicie się zgadza z twierdzeniem, że Niemcy już nie są odpowiedzialne za czasy narodowosocjalistyczne, wojnę, dyktatury czy zbrodnie w sposób większy niż inne państwa. Te badania bardzo nas poruszyły” - przyznała.
„Przejrzeliśmy też podręczniki do matury, które pokazują, że są właściwie trzy najważniejsze tematy poruszane, jeżeli chodzi o II wojnę. Po pierwsze oczywiście Holokaust, ale tutaj trzeba pamiętać, że w tym Holokauście tak naprawdę nie ma polskich Żydów, są europejscy Żydzi i większość Niemców nie ma pojęcia, jak wyglądała Zagłada polskich Żydów. Po drugie jest bardzo dokładnie opowiedziany cały opór niemiecki wobec narodowosocjalistycznej partii. Trzeci element to po prostu sama faktografia, gdzie są też ciekawe kwestie np. wypędzenie Niemców opisano jako reparacje” - opisywała.
Mamy bezcenne archiwa, śledztwa, procesy w sprawie zbrodniarzy niemieckich i to materiał, który przywieziony do Polski zostanie z nami na zawsze. To pierwszy tak duży projekt w III RP, który dotyczy archiwów obcych – podkreśla Magdalena Gawin.
Wskazała też, że w ośmiu podręcznikach znalazła tylko jedno wspomnienie o Armii Krajowej i o powstaniu w getcie. „Właściwie Polska nie istnieje w tych podręcznikach, tak naprawdę polska historia sprowadza się do wybuchu wojny, paktu Ribbentrop-Mołotow i kilku linijek, gdzie dowiadujemy się, że Treblinka czy Auschwitz to były tereny Polski” – podkreśliła Radziejowska.
Jak dodała z badań „Die Zeit” wynika również, że 2 proc. respondentów mówi, że ich dziadkowie bądź rodzina była zaangażowana w tworzenie III Rzeszy, a 30 proc. twierdzi, że ich rodziny walczyły z III Rzeszą. „I sami publicyści w Niemczech stwierdzili, że coś jest nie tak z edukacją. Obecnie prowadzimy wiele wydarzeń online, głównie pracujemy z niemieckimi szkołami i uczniami, ale też z artystami i naprawdę ta niewiedza jest ogromna. Potrzeba budowania polskich placówek i opowiadania o Polsce na różne sposoby i wywierania wpływu, by w edukacji polska historia i kultura się pojawiała” - zauważyła.
Opowiadała także o prezentowanej w Instytucie wystawie o Witoldzie Pileckim. „Tu mówimy też o całym wysiłku państwa polskiego w walce z III Rzeszą (…) Pokazujemy również, jak czasy komunizmu zabrały nam pamięć. Odbiorcy niemieccy dowiadują się, czym był komunizm w Polsce jako sytuacja, w której historia naszych bohaterów nie mogła być opowiadana. My to pokazujemy i mówimy, że wartości europejskie są oparte na historii i pamięci. Podczas pandemii mamy dwa duże programy dla nauczycieli i dla szkół, które cieszą się zainteresowaniem. Stworzyliśmy też grę komputerową opowiadającą o młodym prokuratorze, który odkrywa historię Heinza Reinefartha, czyli kata Warszawy i stara się go skazać” – relacjonowała.
Wiceminister kultury zwróciła także uwagę na wagę dostępu do archiwaliów i ich digitalizacji. „My po raz pierwszy przywozimy do kraju miliony skanów, które już z nami zostają. Obecnie są dwa ośrodki na świecie – Wiener Holocaust Library i United States Holocaust Memorial Museum, gdzie są grupowane wszystkie ważne źródła dotyczące II wojny, z całego świata. To centrum, z którego mogą korzystać badacze. I my chcemy stworzyć taką sytuację w Warszawie, żeby to do nas mogli przyjeżdżać badacze, a także by nasi historycy mieli pełen dostęp do całej bazy archiwalnej” - mówiła.
Hanna Radziejowska: Praca długofalowa, nie tylko edukacja ze szkołami, artystami, ale właśnie praca badawcza i przygotowywanie archiwów jest jednym z kluczowych punktów, który miejmy nadzieję pozwoli na rzetelne przedstawianie historii polskiego doświadczenia dwóch totalitaryzmów i konsekwencji reżimu komunistycznego.
„I od razu powiem, że mamy bezcenne archiwa, śledztwa, procesy w sprawie zbrodniarzy niemieckich i to materiał, który przywieziony do Polski zostanie z nami na zawsze. To pierwszy tak duży projekt w III RP, który dotyczy archiwów obcych. Pamiętajmy bowiem, że kwestie dotyczące państwa polskiego, polskich obywateli rozstrzygały się na poziomie rządów innych państw, wobec tego związane z tym materiały są w ich archiwach państwowych” – zaznaczyła Gawin.
Radziejowska dodała, że tylko z Bundesarchiv w zeszłym roku przywieźli ponad 5 mln zeskanowanych dokumentów. „Współpraca jest tak dobra, że nasi pracownicy pracują wewnątrz Bundesarchiv przy digitalizacji filmów i fotografii, dlatego że te materiały dotyczące Polski nie były dla nich priorytetem” – powiedziała.
„W niemieckiej historiografii i publicystyce, ale w ogóle na świecie nie ma polskiego świadectwa i spojrzenia jako równoważnego do każdego innego i to jest wielki problem. Kiedy patrzymy jak historia i historia II wojny staje się jednym z kluczowych w ogóle politycznych argumentów i takim, jak to się mówi, kapitałem moralnym, to pamiętajmy, że praca długofalowa, nie tylko edukacja ze szkołami, artystami, ale właśnie praca badawcza i przygotowywanie archiwów jest jednym z kluczowych punktów, który miejmy nadzieję pozwoli na rzetelne przedstawianie historii polskiego doświadczenia dwóch totalitaryzmów i konsekwencji reżimu komunistycznego” - podsumowała. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ aszw/