Kompletny mundur niemieckiego leśnika z II wojny światowej był ukryty w kanie po mleku zakopanej w ok. Ratajek, którą znaleziono podczas sadzenia lasu. Były w niej też rzeczy osobiste właściciela, Gerharda Liedtke z Wehrmachtu – mówi PAP nadleśniczy Nadleśnictwa Karnieszewice Tadeusz Lewandowski.
Nadleśniczy zaznaczył w rozmowie z PAP, że dokumenty i rzeczy osobiste znalezione przy mundurze leśnika w wykopanej kanie po mleku podczas prac leśnych w okolicach Ratajek (woj. zachodniopomorskie, gmina Sianów) nie pozostawiają wątpliwości, iż należały do porucznika Wehrmachtu Gerharda Liedtke.
"W kanie było sporo dokumentów związanych z pracą zawodową właściciela munduru i z jego służbą wojskową w Wehrmachcie" – powiedział Lewandowski. Znajdowały się w niej m.in. książeczka wojskowa, odręcznie pisany list, akt nadania orderu za męstwo na polu walki i sukcesy dowódcze – Krzyż Żelazny II klasy i Czarna Odznaka za Rany.
Lewandowski zwrócił uwagę na „wyjątkowość” znaleziska ze względu na jego kompletność. „Mundur, dzięki dokumentom, można przypisać do konkretnego człowieka. Ponadto niezwykle rzadko udało się dotychczas odnaleźć czapkę, bluzę, i spodnie, do tego w tak dobrym stanie. Zwykle brakuje spodni, siwych, z pojedynczymi lampasami, wygodnych i ciepłych, które szybciej się zużywały” – powiedział nadleśniczy.
Z odnalezionych dokumentów wynika, że Gerhard Liedtke urodził się w marcu 1915 r., był porucznikiem Wehrmachtu, mieszkał na terenie Prus Wschodnich, stanowiących obecnie okolice Ełku. Pracował jako leśnik w dzisiejszym Mleczkowie. Jak wynika ze wstępnych ustaleń nadleśnictwa Karnieszewice, leśniczówka nadal tam istnieje. Liedtke miał żonę Christel z domu Engelmann i dwoje dzieci.
Gdy wybuchła II wojna światowa Gerhard Liedtke miał 24 lata. W 1941 r. wziął udział w kampanii. „Miał dość długi szlak bojowy, bo był w Belgii, Holandii, przebył front zachodni, stamtąd trafił na front wschodni. W lipcu 1944 r. został ciężko ranny i wygląda na to, że wrócił do pracy zawodowej do lasów pod Ełkiem. Świadczą o tym zachowane pozwolenia na odstrzał. Tego z marca 1945 r. nie zdążył wykorzystać. Jest książeczka inwentarzowa majątku, którym dysponował, oraz mapa jego rewiru leśnego” – powiedział Lewandowski.
Dodał, że jeden z odnalezionych dokumentów datowany jest na luty 1945 r. i dotyczy on stawiennictwa do Szczecina w leśnej jednostce. „Wszystko wskazuje na to, że Liedtke był w drodze, doszedł do okolic Sianowa, gdzie byli już Rosjanie i uznał, że wszystko, co miało związek z jego przeszłością, trzeba schować, przebrać się w cywilne ubrania i iść dalej” – ocenił Lewandowski, dodając, że zachowała się mapa z trasą, którą leśnik sobie wyznaczył, idąc z Ełku.
Jak przekazał nadleśniczy, niewykluczone, że Gerhard Liedtke został wezwany do Szczecina, bo miał być jednym z ponad 620 niemieckich leśników nieprzeznaczonych do deportacji, a do pomocy przy odbudowie leśnictwa na ziemiach polskich. „Może Liedtke jest na tej liście. To tłumaczyłoby sens wezwania do Szczecina” – zaznaczył Lewandowski. Jednocześnie podkreślił, że można będzie to sprawdzić, bo stosowne pismo z listą leśników jest w posiadaniu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku.
Nadleśnictwo Karnieszewice w miniony czwartek przekazało znalezisko muzealnikom z Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie (woj. wielkopolskie). Po oczyszczeniu i konserwacji mundur wraz z pozostałymi rzeczami osobistymi Gerharda Liedtke mają zostać udostępnione zwiedzającym.
Lewandowski liczy także na to, że ośrodek zajmie się ustaleniem tego, co działo się z niemieckim leśnikiem po 1945 r., odnalezieniem jego bliskich. Przyznaje, że może informacja o znalezisku w tym pomoże. (PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ amac/