Tę wystawę powinni zobaczyć nie tylko uczniowie, ale i wielbiciele sztuki. Jest to jedyna szansa przyjrzenia się z bliska portretowi Kochanowskiego stworzonemu przez Matejkę. Należy on do zbiorów Polskiej Akademii Umiejętności, a tam nie ma możliwości jego kontemplacji – mówi Marta Kłak-Ambrożkiewicz, kuratorka wystawy „Jan Kochanowski w twórczości Jana Matejki. Wokół bohatera i obrazu”, prezentowanej do 27 czerwca 2021 r. w Domu Jana Matejki, oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie.
MHP: Czy Jan Kochanowski był poetą, po którego utwory sięgał Jan Matejko?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Jak najbardziej, znał doskonale nie tylko jego poezję, ale też życiorys. Robiły one na malarzu na tyle duże wrażenie, że postaci poety poświęcił kilkanaście prac, które powstawały w różnych okresach jego życia. Poza tym w bibliotece malarza znajdowały się książki z utworami Kochanowskiego, które prezentujemy na wystawie.
MHP: Wchodząc na nią od razu rzuca się w oczy portret poety, oprawiony w piękną ramę.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Powstał on w 1884 roku z okazji trzechsetnej rocznicy śmierci Jana Kochanowskiego. W związku z nią krakowska Akademia Umiejętności zorganizowała w Sukiennicach wystawę, którą poprzedzał zjazd badaczy twórczości Kochanowskiego. Nie było jednak zbyt wielu eksponatów, które można by na niej pokazać. Zwierzył się z tego Matejce jego dawny profesor, historyk sztuki Władysław Łuszczkiewicz. Gdy malarz usłyszał od niego, że ma problem, bo nie zachował się żaden wizerunek poety z epoki, od razu odparł, że nic podobnego, gdyż on sam ma na strychu jego XVI-wieczny portret.
Był to oczywiście żart, ale żeby wybrnąć z sytuacji, artysta w ciągu dwóch dni namalował ów wizerunek i to na dodatek zgodnie z warsztatem ówczesnych mistrzów, stosując ich kolorystykę. Zaprojektował do niego piękną, polichromowaną ramę w kolorach bliskich epoce Kochanowskiego, z niesamowitą zielenią, w odcieniach turkusu, szmaragdu, ze złotem i srebrem. Zlecił jej wykonanie wybitnemu snycerzowi. Ale na tym nie koniec. Na odwrocie obrazu zapisał wierszyk, który sam ułożył:
„Konterfekt Jana Pisarza zacnego
Księciem poetów w Polonii zwanego
Malarz Włoch w Czarnolesie farby udanymi
Imaginował - myślami wdzięcznymi
Krzepion, że wżdy ludzie za lat trzysta
Poznają, jak wyglądał Jan - Boski Lutnista
Ex actio Republicae Babiniensis”
MHP: Czy ostatni wers ma coś wspólnego z „Rzeczpospolitą Babińską”, mitycznym państwem, krainą szczęśliwości poetów, którą stworzyła w czasach Kochanowskiego grupa literatów?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Tak, Matejko namalował nawet tak zatytułowany obraz, na którym widnieje też Kochanowski. Na wystawie prezentujemy kopię tego dzieła. Należy ono do Muzeum Narodowego w Warszawie i nie mogliśmy, niestety, z powodów konserwatorskich sprowadzić go do Krakowa.
MHP: A wracając jeszcze do wystawy w Sukiennicach. Czy Jan Matejko podarował tylko ten imaginacyjny portret poety, będący wynikiem żartu, czy może zaangażował się jeszcze w jakiś inny sposób w powstanie ekspozycji?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Udostępnił publiczności artefakty ze swojej kolekcji, które pochodziły z czasów Kochanowskiego albo do nich nawiązywały. Były to m.in. tkaniny, złotnictwo, zegar czy majolika włoska i kafle z herbami zygmuntowskimi.
MHP: W zbiorach Domu Jana Matejki znajdują się też rekwizyty i stroje, których malarz używał tworząc swoje dzieła. Czy są wśród nich też takie, które posłużyły mu do przedstawienia Kochanowskiego?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Tak, prezentujemy je w osobnych gablotach. Możemy zobaczyć tu kaftan, w którym poeta występuje na obrazie „Jan Kochanowski nad zwłokami Urszuli”, instrument muzyczny czy dodatki do strojów. Wśród nich są obiekty z XVI wieku i ich XIX-wieczne rekonstrukcje.
MHP: Wspomniała pani o obrazie „Jan Kochanowski nad zwłokami Urszuli”. To musiał być dla malarza, który sam był ojcem, szczególnie wzruszający temat.
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Na pewno. Obraz ten powstał oczywiście pod wpływem „Trenów” Kochanowskiego. Pozowała do niego 6-letnia wówczas Stanisława Serafińska, siostrzenica żony artysty. Według tego dzieła Jan Styfi wykonał drzeworyt, który, podobnie jak fotografia obrazu, stał się ilustracją kolejnych edycji „Trenów”.
MHP: Na wystawie nie zobaczymy jednak oryginalnego dzieła. Dlaczego?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Ponieważ uznawane jest ono za zaginione. Obraz był własnością dr Lewandowskiego, który pod koniec XIX wieku mieszkał w Paryżu. Nie wiemy, czy wrócił do Polski, czy został gdzieś wywieziony w czasie II wojny światowej. Może też tak być, iż jest w kraju, tylko że jego obecny właściciel się nie ujawnia.
MHP: Czy to jest wystawa dla uczniów, którzy są na etapie poznawania dzieł Kochanowskiego i Matejki, czy dla szerszej publiczności?
Marta Kłak-Ambrożkiewicz: Myślę, że uczniowie bardzo dużo wyniosą z tej ekspozycji. Powinni zobaczyć ją jednak również wielbiciele sztuki, gdyż jest to jedyna szansa przyjrzenia się z bliska portretowi Kochanowskiego stworzonemu przez Matejkę. Należy on do zbiorów Polskiej Akademii Umiejętności, której malarz podarował swoje dzieło. Tam nie ma możliwości jego kontemplacji, choćby przez to, że prezentowany jest on na dosyć dużej wysokości i mało kto może go podziwiać. A naprawdę jest tego wart.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP