W najnowszym numerze „Mówią wieki” wiele fundamentalnych pytań dotyczących nie tylko Konstytucji 3 maja, ale również przyczyn jej upadku oraz międzynarodowej recepcji „polskie rewolucji”. W numerze także trzeci odcinek dodatku tematycznego „Ludzie i pieniądze: od pierwszej do drugiej wojny światowej” przygotowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim.
Dla autorów najnowszego numeru „Mówią wieki” konstytucja uchwalona przed 230 laty jest elementem długiego procesu przemian, które Rzeczpospolita przeżywała w epoce rządów Stanisława Augusta Poniatowskiego. W ten okres wkraczała z fatalną i nieprawdziwą opinią tworzoną przez europejskie elity intelektualne. Dr Jacek Kordel z Wydziału Historii UW stwierdza, że „staropolskie społeczeństwo, żyjące jakoby w całkowitej ignorancji, określano wręcz mianem barbarzyńskiego”. Tym większym zaskoczeniem było pozornie nagłe przebudzenie reformatorskie w 1791 r. „Polska otrzymała rząd trwalszy i lepiej zorganizowany niż w Anglii, stanie się przeto niebezpieczna dla Prus, wcześniej czy później odbierze Prusy Zachodnie, a może także i Wschodnie” – zapisał cytowany przez autora jeden z ministrów rządu pruskiego.
Prof. Piotr Ugniewski z Wydziału Historii UW i Muzeum Historii Polski opisuje długą drogę Stanisława Augusta Poniatowskiego do zwołania Sejmu Wielkiego. „Stanisław August wiernie trzymał się swej dewizy: cierpliwość i odwaga. Realizował więc swoje zamierzenia w sferach niekontrolowanych przez Katarzynę” – zauważa. Jego długotrwały plan obejmował nie tylko budowanie nowoczesnych instytucji, takich jak Komisja Edukacji Narodowej, ale również „przekształcenie świadomości społeczeństwa w duchu oświecenia”. Prof. Ugniewski przypomina, że plan polityczny króla odnosił znaczące sukcesy, aż do wypowiedzenia posłuszeństwa wobec Rosji. „W 1792 roku można się było spodziewać, że wszystko pójdzie wyśmienicie, jak sam przepowiadał. Tak się jednak nie stało, ale było to wynikiem działania sił, na które ostatni król Rzeczypospolitej nie miał wpływu” – podsumowuje autor.
Dr Dorota Dukwicz z IH PAN przybliża mechanizm funkcjonowania rosyjskiego protektoratu nad Rzeczpospolitą. Kluczową rolę odgrywały kontakty pomiędzy ambasadorami Rosji i królem. Skala rosyjskich ingerencji w funkcjonowanie państwa uzmysławia ówczesną słabość Rzeczypospolitej i skalę wyzwania, jakim było przecięcie więzów z Petersburgiem. „Nieznośne były ciągłe zwady i rozejmy na przemian, za jego [ambasadora] następujące sprawą; zdawało się, iż Stackelberg za zasadę przyjął, aby zawsze mieć w zanadrzu kłótnię jakąś z królem, choćby i w najbłahszej sprawie – a to w tym celu, aby pretekst zyskać do nowych zdobyczy” – wspominał król w „Pamiętnikach” cytowanych przez autorkę.
„W 1792 roku można się było spodziewać, że wszystko pójdzie wyśmienicie, jak sam przepowiadał. Tak się jednak nie stało, ale było to wynikiem działania sił, na które ostatni król Rzeczypospolitej nie miał wpływu” – zauważa prof. Piotr Ugniewski.
Na łamach „Mówią wieki” gości również prof. Richard Butterwick-Pawlikowski, autor wydanej niedawno monografii poświęconej Konstytucji 3 maja. Brytyjski historyk analizuje język, którym posługiwali się jej autorzy oraz idee przyświecające wielkiej reformie. Ich skutkiem było zainaugurowanie, wkrótce przerwanego przez rozbiory, procesu kształtowania się nowej wspólnoty politycznej. „Polsko-litewski stan szlachecki, od dawna ściśle wiązany z pojęciem +Rzeczpospolita+, mógł rozszerzyć się teraz na cały naród polski, w którego skład wchodzili wszyscy mieszkańcy i obrońcy kraju oraz wspólnej polskiej ojczyzny” – stwierdza.
Wydarzenia z maja 1791 r. zapadły w polskiej pamięci historycznej między innymi za sprawą monumentalnego obrazu Jana Matejki. Przedstawionej na nim wizji autorów „polskiej rewolucji” podążających do katedry św. Jana zarzucano ahistoryczność. Matejce przyświecał jednak zamysł budowania w ramach jednego dzieła „całości faktu”, a więc przedstawiania szerszego procesu historycznego. „W ramach jednej opowieści malarz miał szukać najbardziej owocnego momentu, który miałby szansę powiedzieć więcej o przedstawianym zdarzeniu. Matejko nie szukał – wolał stworzyć fakt nowy” – zauważa historyk sztuki Jarosław Krawczyk, analizując każdy element wizji krakowskiego malarza.
„Rynek Starego Miasta – pobojowisko. Płyty wyrwane z chodników, resztki barykady z ławek na rogu Jezuickiej, powybijane szyby wystawowe” – pisał Jan Józef Szczepański kilka godzin po stłumieniu przez milicję wielkiej manifestacji antykomunistycznej 3 maja 1982 r. Dr hab. Błażej Brzostek opisuje historię święta zakazanego w latach 1946-1989. Przypomina, że w tym okresie tylko raz możliwe było spokojne przywrócenie tradycji tego dnia. „Wraz z załamaniem się reżimu gierkowskiego i wejściem na scenę Solidarności jako autentycznej reprezentacji społecznej doszło jednak do żywiołowego odzyskania przestrzeni publicznej – 3 maja 1981 roku odbyły się liczne spotkania i upamiętnienia studenckie i związkowe” – podsumowuje.
Wydarzenia z maja 1791 r. zapadły w polskiej pamięci historycznej między innymi za sprawą monumentalnego obrazu Jana Matejki. Przedstawionej na nim wizji autorów „polskiej rewolucji” podążających do katedry św. Jana zarzucano ahistoryczność.
Maria Falińska trzeci odcinek swojego cyklu o mitach politycznych poświęca obecności przekazów religijnych w sferze politycznej. „Treści religijne podkreślały swą sakralnością autorytet instytucji i osób politycznych. Było to istotne w czasach potopu szwedzkiego w drugiej połowie XVII wieku, gdy mit sakralny, kulty świętych polskich i polskie zwycięstwa militarne kojarzono z mitami narodowymi, odcinając się od obcych wyznaniowo i kulturowo najeźdźców – Szwedów, czyli luteranów (a także Turków, Tatarów, Rusinów itd.)” – zauważa.
W stulecie nawiązania pełnych stosunków dyplomatycznych pomiędzy Polską i Brazylią redakcja „Mówią wieki” przypomina o kilkusetletniej polskiej obecności w tym odległym kraju oraz dziejach jednej z największych zamorskich wspólnot Polaków. Wydawałoby się, że historie obu krajów to krańcowo różne opowieści o społeczeństwach funkcjonujących w całkowicie różnych warunkach naturalnych i społecznych. Tymczasem, jak zauważa prof. Marcin Kula, łączy je wiele zaskakujących podobieństw wynikających z kolonialnego podporządkowania mocarstwom i zróżnicowania społecznego. Rzadko pamiętanym, symbolicznym złączeniem dwóch odległych krajów i narodów była wspólna walka w kampanii włoskiej w latach 1944-1945. Brazylia okazała się jedynym krajem południowoamerykańskim, który wziął czynny udział w II wojnie światowej.
Michał Szukała (PAP)