3 maja był w PRL – z wyjątkiem 1981 r. – świętem zakazanym. Nie przeszkadzało to działaczom opozycji w organizowaniu jego nielegalnych obchodów w latach osiemdziesiątych. Największą skalę miały one w 1982 r., kiedy doszło do szeregu burzliwych manifestacji, w wielu przypadkach zakończonych starciami z „siłami porządkowymi” (głównie Zmotoryzowanymi Odwodami Milicji Obywatelskiej).
Tak działo się w wielu miastach, gdzie zwolennicy „Solidarności” wyszli na ulice. Według mocno zaniżonych danych Służby Bezpieczeństwa najwięcej osób demonstrowało w Krakowie i Warszawie (po 7 tysięcy), Gdańsku (5 tysięcy), Gdyni (4 tysiące), Łodzi (3 tysiące), Toruniu (2,5 tysiąca) i Radomiu (2 tysiące). Milicja interweniowała brutalnie: manifestujących bito pałkami, traktowano gazem łzawiącym, polewano wodą z armatek wodnych. W Gdańsku – kolebce „Solidarności” – strzelano pociskami z gazem łzawiącym nawet do wiernych zgromadzonych w bazylice Mariackiej. Do najgwałtowniejszych starć doszło w Warszawie: „Bogu ducha winne płyty chodnikowe latały w powietrzu, paliły się flagi, budowały się barykady, milicja dzielnie waliła, na razie w tarcze […] Miały miejsce potyczki na Moście Śląsko-Dąbrowskim, na stacji i w innych nie mniej ciekawych miejscach, jak na przykład koło Zamku, Sejmu i Domku Baby Jagi, czyli K[omitetu] C[entralnego] [PZPR]” – opisywała wydarzenia w stolicy Dorota Suchorowska-Śliwińska w swych notatkach z okresu stanu wojennego.
Tego dnia w Warszawie na placu Zamkowym niezależną manifestację zorganizował Międzyzakładowy Robotniczy Komitet Solidarności.. Przeciwko demonstrantom rzucono potężne siły – około 6 tysięcy funkcjonariuszy ZOMO i Rezerwowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej, a także tysiąc trzystu kursantów ze szkół milicyjnych w Pile i Szczytnie. Byli oni wspierani przez Jednostki Nadwiślańskie MSW, Wojskową Służbę Wewnętrzną i żołnierzy Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Manifestantów zaatakowali zomowcy, którzy użyli gazów łzawiących, armatek wodnych, transporterów opancerzonych, a nawet śmigłowców. Walki uliczne objęły nie tylko na Starówce, ale praktycznie w całym Śródmieściu, a nawet przeniosły się na Pragę – w okolice Ronda Waszyngtona. Najcięższe toczyły się w rejonie Mostu Śląsko-Dąbrowskiego, który demonstranci zablokowali zatrzymywanymi autobusami MZK i budowanymi przez siebie barykadami z betonowych płyt. O skali zaciętości walk i użycia środków chemicznych świadczy fakt, że jeszcze dzień później przechodniom (np. na warszawskim Starym Mieście) ciekły z oczu łzy.
Innym, poważniejszym efektem starć ulicznych było zatrzymanie, według oficjalnych danych, 271 osób, a wedle poufnych informacji MSW - 289. Na marginesie, 3 maja 1982 roku taki los spotkał nie tylko uczestników nielegalnych manifestacji, ale też osoby przypadkowe. I tak np. Komitet Helsiński informował, że zatrzymano dwóch studentów Akademii Wychowania Fizycznego w Lublinie, którzy „w sportowych ubraniach szli na zajęcia nie biorąc żadnego udziału w wydarzeniach w tym mieście”. Ponadto w wyniku starć 20 demonstrantów miało trafić do szpitala. Były również, niestety. dwie ofiary śmiertelne – w Warszawie 56-letni Mieczysław Radomski, który zasłabł podczas rozpędzania demonstracji i zmarł w drodze do szpitala, a w Szczecinie 43-letni Władysław Durda, który w niezależnej manifestacji udziału nie brał, ale jego mieszkanie było tak zagazowane, że zaczął się dusić, a milicja odmówiła jego żonie wezwania pogotowia…
W roku 1983 niezależne obchody 3 maja zostały mocno ograniczone, głównie ze względu na mającą rozpocząć się niedługo, bo 16 czerwca, drugą pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski.. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” apelowała: „w naszych zakładach pracy odświętnym ubiorem, kokardami w barwach narodowych oraz minutą milczenia o godz. 12.00 oddamy hołd pokoleniom Polaków, polskich patriotów, którzy oddali życie w walce o wolność Ojczyzny i prawa ludu”. W kilkunastu miastach w całym kraju próbowano jednak zorganizować – po zakończeniu nabożeństw kościelnych – niezależne obchody. Mimo przeciwdziałań ze strony Służby Bezpieczeństwa (m.in. prewencyjne zatrzymania) i Milicji Obywatelskiej (legitymowanie i zatrzymywanie) w kilku przypadkach z powodzeniem. W Warszawie, Krakowie czy Lublinie milicja użyła armatek wodnych i pałek do rozpędzenia manifestujących.
Nie inaczej było również w latach kolejnych. Demonstrowano w wielu miastach, przy czym frekwencja podczas tych niezależnych obchodów była bardzo zróżnicowana. I tak w 1984 roku w Warszawie – według danych MSW – miało demonstrować około 5 tys. osób, w Gdańsku 3 tys., podczas gdy w Siedlcach i Krakowie po około 500, a w Szczecinie jedynie 400 osób. Co ciekawe, represje były często niezależne i od frekwencji i od przebiegu manifestacji: za udział w niezależnych obchodach trzeciomajowych w 1984 roku zatrzymano 454 osoby, z czego najwięcej – 113 – w Szczecinie. I to mimo tego, że w mieście tym według oficjalnych danych miało nie dojść do żadnych(!) starć z „siłami porządkowymi”, co więcej „w wyniku intensywnego legitymowania” uniemożliwiono wręcz „zorganizowanie [nielegalnego – GM] przemarszu lub wiecu”. Z kolei w Gdańsku zaatakowano (przy użyciu m.in. armatek wodnych) spokojnie rozchodzących się do domu po mszach ludzi. Jak potem komentowano w podziemnej prasie, miał to być odwet za 1 maja. Nie przeszkodziło to rzecznikowi prasowemu rządu Jerzemu Urbanowi w przedstawieniu zupełnie innej wersji wydarzeń: „W kilku miastach grupy od kilkunastu do 500 osób próbowały prowokować zamieszki, starając się wciągać do nich osoby wychodzące z nabożeństw. Generalnie się to nie udało. Przytłaczająca większość wiernych rozeszła się spokojnie do domu. Na skutek takiego braku oparcia, a także na skutek braku reakcji sił porządkowych, prowokowanie zamieszek było dla inicjatorów trudne. Grupy prowokujące rozchodziły się na ogół same w wyniku wezwań MO do rozejścia się” – mówił podczas konferencji prasowej 8 maja 1984 r.
W kolejnych latach niezależne obchody trzeciomajowe były organizowane coraz rzadziej i gromadziły coraz mniej osób. Było to oczywiście związane z kryzysem podziemnej „Solidarności”, czy szerzej - opozycji. W 1985 roku Służba Bezpieczeństwa „zakłócenia porządku publicznego i próby zorganizowania nielegalnych demonstracji” odnotowała w Warszawie, Rzeszowie, Krakowie, Lublinie, Gdańsku, Słupsku, Radomiu, Łodzi, Poznaniu, Chorzowie, Siedlcach, Kielcach, Szczecinie, Chełmie, Krośnie, Jaśle, Sanoku, Tarnowie, Częstochowie, Nowej Soli, Elblągu, Koninie czy w Wadowicach. Jednak – jak potem informowano władze – „w większości miały one miejsce na terenach przykościelnych i nie wymagały interwencji sił porządkowych”. Do zorganizowania manifestacji doszło ostatecznie m.in. w Warszawie, Krakowie czy Rzeszowie. I tak w stolicy po mszy w katedrze św. Jana na ulice wyszło około 1500 osób z transparentami „Bóg, Honor, Ojczyzna”, czy „Solidarność”. Zamierzały one dojść do Grobu Nieznanego Żołnierza, co uniemożliwiła interwencja ZOMO. Mimo niewielkiej skali niezależnych obchodów 3 maja 1985 roku zatrzymano 205 osób, podczas gdy rok wcześniej 485.
Z kolei w 1986 roku MSW informowało, że już jedynie „w kilku miejscowościach po zakończeniu nabożeństw grupy od 100 [do] 1000 osób wznosiły okrzyki prosolidarnościowe, demonstrowały hasła, unosiły ręce z palcami ułożonymi na kształt litery >>V<< itp.”. I jednocześnie chwaliło się, że „W wyniku podjętych działań prewencyjnych, rozejście wszystkich grup odbyło się bez zakłócenia porządku publicznego”, a „Próby zorganizowania przez opozycję antyrządowych demonstracji nie powiodły się”. I tak np. Lechowi Wałęsie i grupie – jak stwierdzano – 70 osób w Gdańsku uniemożliwiono złożenie kwiatów pod pomnikiem Jana III Sobieskiego, a wobec „kilku osób awanturujących się użyto pałek”. Mimo, że, jak wcześniej stwierdzano, do „zakłócenia porządku publicznego” nigdzie nie doszło, to w Radomiu zatrzymano dwie osoby, we Wrocławiu dziesięć, a w Krakowie „w celach profilaktyczno-ostrzegawczych” aż 155.
Służba Bezpieczeństwa i Milicja Obywatelska czujne były również w kolejnych latach. W 1987 roku MSW mogło się pochwalić, że „w wyniku podjęcia działań prewencyjnych jedynie w nielicznych przypadkach przeciwnik polityczny usiłował zrealizować zaplanowane wrogie inicjatywy”. I tak np. w Warszawie po zakończeniu nabożeństwa w katedrze nie doszło do planowanego przemarszu pod Grób Nieznanego Żołnierza, a większość uczestników mszy rozeszła się w spokoju. Wyjątek stanowiła „ok. 600-osobowa, hałaśliwa grupa” wznosząca „wrogie okrzyki”, śpiewająca „hymn >>Solidarności<<” i pokazująca znak „V”. Wyjątkowo łagodne okazały się też „organy porządkowe”: zatrzymano jedynie 33 osoby, w tym 27 Krakowie, które (poza trzema) postanowiono przed kolegiami ds. wykroczeń.
Czujność MO i SB nie zapobiegła ponownemu wzrostowi niezależnych obchodów trzeciomajowych w 1988 roku. Demonstrowano – po raz ostatni nielegalnie – w Warszawie, Krakowie, Białymstoku, Wrocławiu, Kielcach, Przemyślu, Radomiu, Łodzi, Zamościu, Siedlcach czy Krośnie. Jednak frekwencja nie była rewelacyjna, według danych MSW najczęściej kilkaset osób. Ponownie wzrosła też represyjność – zatrzymano blisko trzy razy więcej osób niż rok wcześniej – 89, tym razem najwięcej w Lublinie (33) i tradycyjnie już Krakowie (25 osób; według innych danych MSW nawet 32).
Rok później – w 1989 r. – obchody 3 maja wyglądały już najczęściej zupełnie inaczej. Przede wszystkim władze PRL zorganizowały – po raz pierwszy od ponad czterech dekad – oficjalne uroczystości. Niezależnie od nich demonstracje i wiece (po mszach) organizowali zarówno działacze „konstruktywnej opozycji”, jak i ugrupowań bardziej radykalnych (m.in. Solidarności Walczącej). Działacze Komitetów Obywatelskich wykorzystali zresztą okazję, aby prowadzić agitację przed zbliżającymi się wyborami 4 czerwca. Co ciekawe 3 maja 1989 r. – przynajmniej w ocenie MSW – było spokojniej niż 1 maja, a najgoręcej było w Warszawie, gdzie milicja zatrzymała uczestników kilku niezależnych od siebie pochodów, zmierzających pod Grób Nieznanego Żołnierza.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: MHP