Zegarek kieszonkowy po Franciszku Czaplickim - więźniu m.in. KL Stutthof i KL Neuengamme – otrzymali z Arolsen Archives z Niemiec jego potomkowie. Pielęgnujmy pamięć, a nie nienawiść lub chęć zemsty, by już nigdy więcej nie doświadczyć dramatu wojny – podkreślił w imieniu polskiej rodziny Kamil Kaczyński.
Uroczyste przekazanie pamiątki było elementem akcji "#StolenMemory - Skradziona Pamięć", którą przy wsparciu Archiwum IPN prowadzą w Polsce niemieccy archiwiści. Ceremonia z udziałem m.in. przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP i Ambasady Niemiec w Polsce, odbyła się w poniedziałek w Domu Polonii Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wydarzeniu towarzyszyło otwarcie ekspozycji plenerowej dotyczącej tej akcji.
"Zobaczyć i dotknąć po przeszło 75 latach rzecz, która należała do naszego dziadka, pradziadka, wuja to bezcenne przeżycie" - podkreślił prawnuk Franciszka Czaplickiego Kamil Kaczyński, którego rodzinie zegarek przekazała dyrektorka Arolsen Archives Floriane Azoulay.
Franciszek Czaplicki - jak przypomniał jego potomek - urodził się 8 grudnia 1903 r. w rodzinie rolniczej w Krajewie-Darmopychach na Mazowszu. "W okresie międzywojennym służył w kawalerii Wojska Polskiego, a następnie podjął pracę w Poczcie Polskiej w Warszawie. Tu poznał żonę Stefanię, tu urodzili się także jego synowie Jerzy i Tadeusz" - opowiadał Kamil Kaczyński, dodając, że po przeniesieniu się rodziny do podwarszawskich Ząbek jego pradziadek pracował tam jako listonosz.
Po wybuchu wojny Czaplicki pracował nadal jako listonosz na warszawskiej Pradze, gdzie - jak zaznaczył jego prawnuk - wspierał działalność polskiego podziemia. W czasie Powstania Warszawskiego został aresztowany przez Gestapo i wysłany do obozu koncentracyjnego KL Stutthof, a następnie - we wrześniu 1944 r. - został przeniesiony do KL Neuengamme w Hamburgu, gdzie przydzielono mu numer obozowy więźnia 46507 i skierowano do ciężkiej pracy przymusowej. Nie doczekał niestety wyzwolenia, zmarł 12 listopada 1944 r. w podobozie Hamburg-Fuhlsbüttel i został pochowany na miejscowym cmentarzu w Hamburgu.
"Jedyną osobistą pamiątką, jaka pozostała po śp. Franciszku jest zegarek kieszonkowy, który dziś wraca do prawowitych właścicieli - najbliższej rodziny" - podkreślił Kamil Kaczyński, dodając też, że śmierć jego pradziadka była ogromnym ciosem dla jego najbliższych - żony Stefanii i dzieci.
"Historia Franciszka Czaplickiego to historia, jaką przeżyło w Polsce wiele rodzin. Miliony naszych rodaków w trakcie wojny doświadczyło różnorakich prześladowań. Brat i dwie siostry Franciszka podczas wojny zostali wysiedleni z własnych domów. Brat Bolesław wzięty do niewoli w 1939 roku przebywał do końca wojny na robotach przymusowych. Brat Stanisław zmarł krótko po wojnie, w sile wieku. Siostry musiały odbudowywać swoje domostwa po zniszczeniach wojennych i zaczynać wszystko od nowa. Każda z tych historii jest ważna, każda z nich niosła dramaty i cierpienia wielu osób" - podkreślił.
"O każdej z tych historii musimy pamiętać. Tę pamięć, a nie nienawiść czy chęć zemsty, musimy w swoich rodzinach pielęgnować, żeby nigdy nie doświadczyć więcej dramatu wojny" - zaapelował Kamil Kaczyński.
Wydarzeniu towarzyszyło otwarcie wystawy "#StolenMemory - Skradziona Pamięć", przedstawiającej losy 16 osób z różnych regionów Polski, którzy zostali deportowani przez niemieckich okupantów do obozów koncentracyjnych i ograbieni tam przez SS z przedmiotów osobistych. Arolsen Archives przechowuje te przedmioty, m.in. dokumenty, fotografie, listy, zegarki czy biżuterię, i chce je - korzystając ze wsparcia Archiwum IPN - zwrócić rodzinom w Polsce.
Podczas uroczystości głos zabrali także szefowa Arolsen Archives Floriane Azoulay, prezes IPN Jarosław Szarek oraz dyrektor Archiwum IPN Marzena Kruk. List do uczestników uroczystości skierował również prezydent Andrzej Duda. "Nic nie powróci życia tym, którzy zostali zgładzeni przez niemiecką machinę śmierci. Ale pozostałe po nich przedmioty osobiste stanowią często jedne z nielicznych pamiątek po bliskich. Cieszę się, że wracają one teraz do prawowitych właścicieli" - podkreślił Andrzej Duda, którego list odczytał szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Ceremonia przekazania zegarka Franciszka Czaplickiego, a także wystawa plenerowa "#StolenMemory - Skradziona Pamięć", którą do 14 lipca będzie można oglądać na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, a w kolejnych miesiącach - jak zapowiedziała szefowa Archiwum IPN - w całej Polsce, wiązała się z przypadającą 14 czerwca 81. rocznicą pierwszej deportacji do KL Auschwitz Polaków, którzy stali się pierwszymi więźniami tego obozu.
W rozmowie z PAP dyrektorka Arolsen Archives Floriane Azoulay przypomniała o możliwości odzyskania przez krewnych pamiątek po polskich ofiarach III Rzeszy. W posiadaniu Arolsen Archives - Międzynarodowego Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich, którego siedziba znajduje się w Hesji w zachodnich Niemczech, jest ok. 2500 rzeczy osobistych byłych więźniów obozów koncentracyjnych, m.in. zegarki, pierścionki, portfele, zdjęcia rodzinne oraz przedmioty codziennego użytku. Należały one do więźniów z ponad 30 krajów, w tym w większości do więźniów z Polski, którym zostały odebrane po ich przybyciu do obozu.
Historia zwrotu przedmiotów zaczyna się już w 1945 r., gdy biura poszukiwawcze w Niemczech próbowały oddawać ocalałym lub krewnym odnalezione rzeczy osobiste. W 1963 r. archiwum Arolsen Archives, znane wówczas jako International Tracing Service, przejęło od biur oraz instytucji restytucyjnych pozostałe po więźniach przedmioty i postanowiło kontynuować ich zwracanie. Niski budżet przeznaczony na realizację tego celu, a także sytuacja polityczna na świecie, m.in. utrudniona komunikacja z rodzinami mieszkającymi w strefie wpływów komunistycznych, nie sprzyjały jednak prowadzeniu akcji.
Procedura zwrotu danego przedmiotu - jak już wcześniej wielokrotnie informowała PAP - wymaga wejścia na stronę internetową www.arolsen-archives.org/pl, która prowadzona jest w języku polskim. Do Arolsen Archives można zgłaszać się również telefonicznie. Nawet jeżeli ktoś nie zna języka niemieckiego lub angielskiego, będzie w stanie uzyskać informacje, ponieważ rozmowa będzie przekierowana do osoby, która przekaże informacje w języku polskim. Pracownicy ITS są przygotowani na udzielanie odpowiedzi osobom nie tylko z Polski, ale również z innych krajów, takich jak Rosja czy Ukraina. (PAP)
nno/ dki/