Marsz Żywych rozpoczął się w Oświęcimiu. Ponad 10 tysięcy Żydów z całego świata i Polaków wyruszyło w poniedziałek po południu sprzed bramy obozowej z napisem "Arbeit macht frei" w byłym niemieckim obozie Auschwitz I do byłego Auschwitz II-Birkenau.
Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, baraniego rogu pasterskiego. Używali go starożytni Hebrajczycy podczas ceremonii religijnych.
Młodzieży towarzyszy w Marszu m.in. pół tysiąca Żydów ocalałych z Zagłady. Wśród nich jest mieszkający obecnie w Kanadzie Teddy Bolgar, który jako dziecko został deportowany do Auschwitz z Węgier, a potem trafił do kolejnych obozów. „Jestem po raz 11. na Marszu Żywych. My, ocaleni, mamy już po 80, 90 lat i pamiętamy! Ci, którzy tu zginęli, nie mają grobów. Nasza pamięć jest ich jedynym grobem. W tym łańcuchu pamięci młodzież, która tu przyjeżdża, jest kolejnym ogniwem. To ważne, bo całe żydowskie życie zostało tu zniszczone. Ale budowane jest muzeum, aby przypomnieć Polakom, że Żydzi tu mieszkali i była żydowska kultura” – powiedział Bolgar.
Przed rozpoczęciem Marszu młodzi Żydzi, którzy przyjechali nawet z tak odległych krajów, jak Stany Zjednoczone, Kanada, czy Panama, oraz Polacy, zwiedzili muzealną ekspozycję. Tradycyjnie ubrani są w niebieskie kurtki, które otrzymują od organizatorów. Ten kolor połączony z białym – barwy państwa Izrael - dominuje w poniedziałek w byłym niemieckim obozie.
W tym roku Marsz Żywych - po raz pierwszy w sięgającej 1988 roku historii - przebiega w nietypowej na tą uroczystość, zimowej aurze. W byłym obozie leży jeszcze śnieg.
Przed rozpoczęciem Marszu młodzi Żydzi, którzy przyjechali nawet z tak odległych krajów, jak Stany Zjednoczone, Kanada, czy Panama, oraz Polacy, zwiedzili muzealną ekspozycję. Tradycyjnie ubrani są w niebieskie kurtki, które otrzymują od organizatorów. Ten kolor połączony z białym – barwy państwa Izrael - dominuje w poniedziałek w byłym niemieckim obozie.
„Jestem tutaj z uczniami z Nowego Jorku. Przyjeżdżamy rokrocznie, dla mnie to druga wizyta. To bardzo silne przeżycie. Warto tu przyjechać. Uczniowie bardzo dużo z tego wynoszą - mogą zobaczyć rzeczy, o których czytają tylko w podręcznikach” – powiedziała Alizah z Nowego Jorku.
Witold Szarszewski jest nauczycielem z Nakła nad Notecią. Przyjechał na Marsz Żywych z grupą licealistów. „Przyjechałem już po raz ósmy. Uważam, że już sama świadomość, iż coś takiego miało miejsce na ziemi, że było Auschwitz, jest ważna. Każdy uczeń szkoły średniej powinien wiedzieć, że wydarzyła się tu wielka tragedia, Dopóki będę mógł, to będę przyjeżdżał” – powiedział.
W Marszu Żywych uczestniczy także były naczelny rabin Tel-Awiwu Izrael Meir Lau, prezydent Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder i szef sztabu Sił Obrony Izraela generał Benny Gantz. Idzie także dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz Piotr M.A.Cywiński. W rozmowie z PAP powiedział: „Na początku to nie było łatwe i nie zawsze byliśmy oczekiwani. Nie zawsze nasza obecność wydawała się wszystkim naturalna. Z końcem lat 90. nas samych było mało. Dziś, gdy widzę, że co czwarta osoba w tym Marszu, to Polak, który idzie wspólnie z innymi, to jest coś, co mnie ogromnie cieszy. Ostatnia rzecz, która mogłaby się dziać z naszą pamięcią, to żeby nas dzieliła. Tego się musimy wystrzegać. Marsze stały się łącznikiem między Polakami i Żydami z całego świata” – powiedział.
Marsz Żywych to projekt edukacyjny, pod auspicjami którego Żydzi z różnych krajów, głównie uczniowie i studenci, odwiedzają miejsca Zagłady stworzone przez Niemców podczas wojny na okupowanych ziemiach polskich. Poznają także historię Żydów w Polsce, spotykają się z rówieśnikami i polskimi sprawiedliwymi wśród narodów świata.
W tym roku w sposób szczególny wspominane są dzieci ocalone z Zagłady. Uroczystość przypada także w 70. rocznicę powstania w getcie warszawskim i jubileuszu 65-lecia utworzenia Izraela. (PAP)
szf/ mlu/ mhr/