W czasach międzynarodowego napięcia i kłopotów z dyplomatycznymi zabiegami o miejsce Polski w przekształcającej się rzeczywistości warto pokusić się o wgląd we własną historię i recenzje działań polskich dyplomatów sprzed lat kilkudziesięciu. Sytuacja światowa od tamtej pory zmieniała się znacznie, chwilami dynamicznie, niemniej doświadczenia i oceny zasługują na świeżą analizę, by na nowo spojrzeć na współczesne uwarunkowania.
Wydawnictwo krakowskie Universitas pokusiło się o cenne wydanie "Pism Wybranych" Stanisława Cata-Mackiewicza w wyborze i opracowaniu Jana Sadkiewicza. Skoncentrować się chciałam tutaj na tomie "Albo-albo. Broszury emigracyjne 1943-1944".
Sam Cat-Mackiewicz, by przypomnieć tylko młodszemu pokoleniu, był jedną z najbardziej barwnych, a zarazem wpływowych postaci w literaturze, kulturze, a także i przejściowo w polityce polskiej XX wieku. Już w okresie I wojny światowej wykazał się aktywnością jako działacz Zetu i członek POW, a później udziałem w wojnie polsko-bolszewickiej.
Największą popularność i uznanie zdobył jednak jako redaktor opiniotwórczego dziennika „Słowo” (1922-1939), wokół którego gromadzili się wileńscy konserwatyści. Doświadczył bezpośrednio rewolucyjnej wrzawy i był świadomy jakie zagrożenia płyną z bolszewickiej Rosji, toteż jeszcze w latach trzydziestych był zwolennikiem porozumienia z Niemcami. Po wkroczeniu sowietów 17 września 1939 r. znalazł się na emigracji, z której powrócił dopiero w 1956 r.
Jego działalność publiczna jeszcze przed II wojną światową doprowadziła go do Sejmu. Na emigracji był najpierw członkiem Rady Narodowej na uchodźstwie (1940-1941), a później premierem rządu emigracyjnego (1954-1955). Przez cały jednak czas uprawiał publicystykę, a po powrocie do kraju już tylko publicystykę.
Stanisław Cat-Mackiewicz dość stanowczo sprzeciwiał się słabości polskiej dyplomacji, braku umiejętności wykreowania korzystnych dla Polski rozwiązań pomimo niekorzystnych nowych układów i stref wpływów wynikających z przebiegu działań wojennych. Miałkość tę determinowała, jak mniemał, niewiara w skuteczność polityki polskiej, nieumiejętność w wykorzystywaniu informacji i wiedzy zdobytej przez polski wywiad oraz w eksponowaniu polskich zdobyczy i sukcesów wojennych oraz naiwność w budowaniu sojuszy i pozyskiwaniu sprzymierzeńców.
Najbardziej niechętny i skrupulatnie krytyczny był Cat-Mackiewicz wobec polityki gen. Władysława Sikorskiego, czemu dawał wyraz zarówno w swojej publicystyce, jak i korespondencji. O ile 17 września 1939 r. nikt nie miał wątpliwości, że Polska zaatakowana z dwu stron przez dwóch wrogów ma trudną drogę do niepodległości, by ich równocześnie zwyciężyć, o tyle nie było już oczywiste w jakim trybie i kolejności ma ta obrona nastąpić.
Cat-Mackiewicz zarzucał polskiej dyplomacji niewłaściwie dobrane sojusze, angażowanie się, z pełną naiwnością w interesy i rozgrywki sojuszników przy kompletnym braku rozpoznania i egzekwowania polskiego interesu narodowego. Wychodziły z tej nieudolnej polityki wszelkie kompleksy, nie poparte wcale rzeczywistą niemożnością, ale słabością charakteru i sentymentami w miejsce racji stanu.
Gen. Sikorski, a potem Stanisław Mikołajczyk i inni, w tym Kot, Stroński, Stańczyk, Strasburger nie reagowali ani na wiedzę, odkrywane fakty (m.in. Katyń), ani żadne ostrzeżenia upatrując jedynego ratunku wpisania się w jeden, główny nurt sterowany przez Anglosasów, bez oglądania się, co mają za plecami.
Dokąd jeszcze Niemcy parli nieubłaganie na Wschód, polscy przywódcy przystali na zaakceptowanie pomysłu, by z drugiego okupanta czynić sprzymierzeńca, który to sprzymierzeniec z góry odkreślał odkrawanie polskiego terytorium na poczet swojego własnego państwa Sowieckiego, przez co z góry przesądzono zaanektowanie Wilna, Lwowa, Stanisławowa itd. przez Armię Czerwoną.
Otrzeźwienia jednak nie było, a Polacy wykrwawiali się na wszystkich frontach bez żadnej rękojmi za oddawane całej Europie usługi.
Jeszcze na początku 1944 r. Mikołajczyk głosił, że powstanie wolna, niepodległa Polska, wiedząc już o wszystkich przygotowywanych przez Stalina zasadzkach (Związku Patriotów Polskich, PPR, nadciągającej armii), jak i wcześniejszych mordach.
Szczegółowe analizy Cata-Mackiewicza zwłaszcza teraz odczytywane na nowo, to niezła szkoła politycznego myślenia, nawet dla tych, którzy mają inną optykę i różne od autora preferencje ideowe.
Cat-Mackiewicz wydawał swoje broszury własnym sumptem, więc bez ingerencji i nacisków zewnętrznych, czym przysparzał władzom emigracyjnym niemało kłopotu, ale jego analizy i apele nie wpłynęły na zasadnicze decyzje.
Najostrzej potępiał pakt lipcowy z 1941 r., który „godził w bezpieczeństwo Ziem Wschodnich i w bezpieczeństwo obywateli wywiezionych do Rosji. A jednak za czasów pobytu p. Kota w Kujbyszewie podpisywane są w Rosji jakieś deklaracje prorządowe w obronie paktu i w obronie polityki rządu przez ludzi świeżo z więzień powypuszczanych, nerwowo wyczerpanych, a przede wszystkim zdezorientowanych”.
Konsekwencje dalsze tego paktu analizuje Mackiewicz w różnych aspektach. Wreszcie w listopadzie 1943 r. widzi, w poczuciu własnej bezradności wobec wcześniejszych ostrzeżeń, a mając świadomość, że sojusznicy po pokonaniu Niemiec nie zainteresują się Polską, że albo Anglicy i Amerykanie pokonają Niemcy zanim Armia Czerwona wejdzie na terytorium Rzeczypospolitej, albo Sowieci w jakiejś formie podporządkują sobie Polskę.
To oznaczało, że wojna skończyła się dla nas za późno. Wszystkie alarmy Stanisława Cata-Mackiewicza pozostają jednak tylko w jego własnych broszurach i nawet nie stanowią w swoim czasie tematu do szerszej polemiki, czy poważnego zwrócenia uwagi.
Autor skarżył się, że „My, Polacy nie znosimy właściwych ludzi na właściwych miejscach. My nie lubimy naczelników, szefów, wodzów inteligentnych. Nawet na prezesów naszych stowarzyszeń, stronnictw, organizacji z radością wybieramy ludzi niebojowych, to znaczy pozbawionych indywidualności. Kult poczciwego durnia jest jedynym powszechnie uznanym kultem w Polsce. Jeśli kiedyś przez omyłkę lub niedopatrzenie dopuścimy do tego nieszczęścia, aby rządził nami człowiek z głową, z charakterem, z planem politycznym, to zaraz staramy się mu życie całkowicie zatruć, albo go wysiudać”.
Stanisław Cat-Mackiewicz "Albo-albo. Broszury emigracyjne 1943-1944", Kraków 2014
Małgorzata Bartyzel
ls/