Umowa podpisana 101 lat temu między Rzeczpospolitą a Ukraińską Republiką Ludową, zwana paktem Piłsudski-Petlura, do dziś budzi emocje. Sojusz z kwietnia 1920 roku pozwolił Polakom i Ukraińcom na wspólną walkę z bolszewikami. Ale nie przyniósł Ukrainie niepodległości. Wielu sąsiadów uznaje, że Polska zdradziła jej interesy.
Czy mogło być inaczej? O tym m.in. piszą autorzy publikacji IPN, który zaprosił do współpracy naukowców polskich, ukraińskich oraz rosyjskich, prezentując aktualne badania na ten temat w państwach Europy Środkowej i Wschodniej.
Historycy zastanawiają się nad wspólnym dziedzictwem i konsekwencjami wydarzenia dla współczesnej Polski, Ukrainy i naszej części Europy. Publikacja jest tym ważniejsza, że między Ukrainą a Rosją trwa konflikt o Donbas i zaanektowany Krym.
Część artykułów została napisana po rosyjsku, a przed każdym z tekstów znajdziemy jego streszczenie po polsku, angielsku i rosyjsku. To ułatwia wybór najbardziej interesujących czytelnika tekstów.
Zdaniem profesora Mirosława Szumiły, sojusz z 1920 r. mógł doprowadzić do odbudowania państwowości ukraińskiej. Jednak nie wykorzystano wyprawy kijowskiej ani szansy na kontynuowanie ofensywy jesienią 1920 r., gdy Armia Czerwona była w rozsypce, a na Ukrainie aktywny był ruch powstańczy.
Profesor Gieorgij Kasjanow z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy przypomina, że rocznica tzw. umowy warszawskiej przeszła na Ukrainie prawie niezauważona, a pakt wspomina się tam niechętnie. Według autora, siły, ruchy i rządy łączone jako „ukraińska rewolucja”, nie potrafiły uzyskać wewnętrznej lojalności ani jedności władz z narodem. To osłabiało szanse na uznanie ukraińskiej państwowości na arenie międzynarodowej.
Profesor Rostisław Waskowski (Uniwersytet Spraw Celnych i Finansów w Dnieprze) twierdzi, że porozumienie było ostatnią nadzieją dla ukraińskiej niezależnej państwowości. Przyczyn niepowodzenia upatruje m.in. w naciskach ententy na szybkie zawarcie rozejmu z bolszewikami. Jego zdaniem też, często sami Ukraińcy nie byli gotowi bronić swojej państwowości.
Profesor Przemysław Żurawski vel Grajewski zauważa, że Polska odniosła zwycięstwo nad bolszewikami i ocaliła niepodległość, ale nie zrealizowała celu politycznego – rozbicia sowieckiego imperium przez stworzenie Ukrainy niepodległej i sprzymierzonej z nami.
Inni autorzy także analizują konsekwencje tamtych wydarzeń. Główny Ataman Symon Petlura dążył do porozumienia z Polską jako potencjalnym sprzymierzeńcem w wojnie z bolszewikami, zwłaszcza że nie mógł liczyć na wsparcie ze strony państw ententy.” Jego zdaniem, interesy Ukrainy wymagały czasowego poświęcenia na rzecz Polski zachodnich terytoriów etnograficznych. Nie wszyscy jednak tak myśleli.
Polscy negocjatorzy w Rydze chcieli szybko zakończyć wojnę i dokonać podziału ziem ukraińskich i białoruskich między Polskę a Rosję bolszewicką. Tak ocenił ich postawę ukraiński publicysta Iwan Kedryn-Rudnicki, pisząc: „Było w dziejach świata wiele wypadków, że sojusznik porzucał sojusznika, układał z wrogiem separatystyczne układy pokojowe, starał się ratować dla siebie maksimum w nowo stworzonej sytuacji. Ale było tak zawsze w razie przegranej. Rozbiór Ukrainy w Rydze pomiędzy Polskę a Rosję nastąpił po wygranej polsko-ukraińskiej w wojnie przeciw Rosji Sowieckiej. Dlatego była to zdrada w klasycznym rozumieniu”.
Lektura publikacji potwierdza, że mimo tragicznych doświadczeń, które przyniosła Ukrainie władza sowiecka i mimo konfliktu z Rosją naukowcy potrafią rozmawiać i słuchać się wzajemnie. Nawet, jeśli współpraca na szczeblu politycznym czy instytucjonalnym się nie układa, bo nie tak odległa przeszłość wciąż nas dzieli.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP