Zwycięzca Konkursu Chopinowskiego Bruce Liu odpowiadał na pytania internautów, które zadawali mu podczas live'u na Instagramie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Wyznał, że jednym z jego sposób na stres jest wyobrażanie sobie, iż na widowni zamiast ludzi znajdują się owoce.
Pianista na pytanie, czy w dzieciństwie rodzice zdawali sobie sprawę, że ma talent muzyczny, odpowiedział, że nie, a na poczatku traktował granie jako hobby, nie za bardzo poważnie.
"Prawdziwe zainteresowanie fortepianem zacząłem wykazywać dopiero, kiedy miałem jakieś 15-16 lat. Wcześniej było to trochę przypadkowe, grałem to, na co akurat miałem ochotę. Później zacząłem planować program na cały rok nauki i szukać konkursów, w których chciałbym wziąć udział" - dodał.
Pytany, czy rodzice pilnowali go, aby ćwiczył, wyjaśnił, że nie, i że nadal gra na fortepianie właśnie dzięki temu, że mieli do niego wiele cierpliwości, kiedy był dzieckiem, więc nie ma złych wspomnień związanych z grą na fortepianie.
Na pytanie, co sądzi o technice gry Vladimira Horowitza powiedział, że w zasadzie on sam ma podobny sposób grania, taki, że jego ręka jest ułożona dość płasko, a nie zaokrąglona. "Nie robiłem w dzieciństwie wszystkich tradycyjnych ćwiczeń np. z trzymaniem jabłka, które miały ukształtować dobre ułożenie ręki. Ja nie chciałem być profesjonalnym pianistą, w sumie zostałem nim przypadkiem i mój aparat gry jest trochę dziwny" - wyznał.
Pytany, co chciałby robić skoro grę na fortepianie traktuje, jako hobby, wyznał, że chciałby brać udział w wyścigach kartingowych. Okazję do wzięcia w udziału w takim wyścigu Liu miał w Halloween po swoim koncercie w Poznaniu. Ścigał się wówczas z Kacprem Nadolskim kierowcą kartingowym, który startuje między innymi w zawodach KZ2. Liu powiedział, że w przyszłości poprosi organizatorów koncertu, aby umieścili w jego umowie punkt mówiący, że po koncercie weźmie udział w wyścigu.
Na pytanie, "czy bardziej polega na instynkcie czy logice, powiedział, że gdy ćwiczy bardziej ufa logice, a podczas koncertu kieruje się emocjami". Wyznał, że jego ulubiona tonacja to C-dur, bo nie ma żadnych znaków przykluczowych, przez co łatwo się w niej czyta nuty.
Pytany o sposób na stres powiedział, że do występów przygotowuje się mentalnie już podczas ćwiczenia. "W ćwiczeniówce wyobrażam sobie, że jestem na scenie, a na scenie wyobraża sobie, że ćwiczy. "Czasami wyobrażam sobie, że zamiast publiczności na widowni są owoce" - powiedział.
Internauci byli zainteresowani również pozamuzycznymi informacjami na temat Bruce'a Liu. Pytali np. czy woli psy czy koty. Odparł, że woli psy, ale nie ma nic przeciw kotom, kocha zwierzęta, ale ich nie posiada, bo dużo podróżuje. Wyznał też, że najbardziej lubi przechodnie pory roku - wiosnę i jesień ze względu na temperaturę. "Wiosna z jednej strony daje nadzieję, ale z drugiej strony wszędzie jest brudno po zimie, więc chyba jednak wolę jesień" - wyjaśnił.
Na pytanie, co najbardziej lubi gotować wyznał, że jest zbyt leniwy, aby gotować i przeważnie robi to jego ojciec, ale w czasie pandemii nauczył się gotować paellę i pastę. Pianista woli też herbatę od kawy, ale żaden z napojów nie wpływa na jego samopoczucie. Może położyć się bezpośrednio po wypiciu zielonej herbaty i nie przeszkodzi mu to w zaśnięciu.
Uczestników czatu intrygowało też, czy Bruce jest uduchowioną osobą. Powiedział, że jego duchowość związana jest z grą na fortepianie.
Artysta posługuje się trzema językami. Ponieważ urodził się w Montrealu, a wychował w Paryżu, mówi po francusku, a także po chińsku ze względu na pochodzenia. Najgorzej idzie mu pisanie w języku angielskim. Ulubione filmy artysty to "Pianista", "Forest Gump" i "Angielski Pacjent", a jego ulubionym aktorem jest Charlie Chaplin, bo jest unikalny. Bruce'a Liu najbardziej zaskoczyło pytanie o grupę krwi. Wyznał, że jest to AB.
Liu, pytany czy ma dziewczynę, odpowiedział, że jest wolny. Jak wyznał, w kobiecie szuka szczerości, dobrego serca, a jeśli chodzi o wygląd to nie będzie o tym mówił, bo to kwestia gustu. Wyznał jedynie, że przyciągają go "piękne oczy, o elektryzującym spojrzeniu".
Autor: Olga Łozińska
oloz/ aszw/