Hubert Niewierowicz z Litwy otrzymał Grand Prix 30. Międzynarodowego Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy „Kresy”, który w sobotę zakończył się w Białymstoku. W finale, który ze względu na pandemię odbył się w formie online, wzięło udział 30 osób z ośmiu krajów.
"Kresy" są jedynym konkursem recytatorskim organizowanym dla środowisk polonijnych. Ma on podtrzymywać ich związki z krajem i popularyzować polszczyznę. Głównym organizatorem konkursu jest podlaski oddział stowarzyszenia Wspólnota Polska, a partnerem - m.in. białostocka Akademia Teatralna. Po raz pierwszy konkurs został zorganizowany w 1991 roku.
Eliminacje do konkursu odbywają się w poszczególnych krajach w kilku kategoriach wiekowych, a na finały zapraszani są najlepsi recytatorzy z najstarszej grupy. W tym roku wzięło w nich udział 30 finalistów z ośmiu krajów: Litwy, Łotwy, Białorusi, Rosji, Rumunii, Mołdawii, Kazachstanu i Ukrainy.
Ze względu na pandemię tygodniowe finały, podobnie jak w ubiegłym roku, całe odbyły się online. Także koncert laureatów, podczas którego ogłoszono wyniki tegorocznego konkursu, odbył się online. By zachować tradycję, koncert - w formie nagranego filmu - odtworzony został ze sceny Białostockiego Teatru Lalek.
"Jury zauważa niezwykłość wydarzenia artystycznego, jakim już od 30 lat jest konkurs +Kresy+. Świadomy dobór repertuaru i dojrzałość wypowiedzi artystycznych świadczą o wysokich umiejętnościach recytatorów i ich instruktorów oraz o dużym szacunku do polskiego słowa" - mówił przed ogłoszeniem wyników jeden z jurorów Piotr Damulewicz.
Jury zwróciło też uwagę "wyjątkowo wysokim poziom recytacji", który - jak podkreślił Damulewicz - odzwierciedla się w poprawności języka polskiego wśród uczestników konkursu, a także - jak dodał - w werdykcie jury.
W ocenie jurorów, najlepiej w przesłuchaniach konkursowych wypadł Hubert Niewierowicz z Litwy, który zdobył Grand Prix tegorocznych "Kresów".
Pierwszą nagrodę jury przyznało Emilowi Wołkowickiemu z Litwy. Drugą nagrodę zdobyli wspólnie: Mateusz Pomierańcew z Białorusi i Olga Ozolina z Ukrainy, zaś trzecią - równorzędnie troje recytatorów: Milena Kaczurka z Mołdawii, Bartosz Urbanowicz z Litwy oraz Małgorzata Semeneka z Łotwy.
Kiedy konkurs powstawał, jedną z jego idei była popularyzacja wśród Polonii twórczości Adama Mickiewicza, dlatego przyznawana jest nagroda za najlepszą interpretację jego utworów. W tym roku otrzymała ją Irena Szołpan z Ukrainy.
Przyznano też kilkanaście wyróżnień I i II stopnia.
W tym roku, mimo że "Kresy" odbywały się online, organizatorzy starali się zachować jego tradycyjny przebieg. Finaliści wzięli udział w warsztatach, spektaklach, odbyła się też Kresowa Wigilia. Same przesłuchania konkursowe też miały nieco inna formułę - jury oceniało przesłane nagrania.
Tegoroczny konkurs miał swoją jubileuszową, 30. edycję. Osoby zaangażowane od początku w "Kresy", których wypowiedzi były prezentowane w sobotę, zauważają, że konkurs z roku na rok się rozrastał, najpierw były to trzy kraje, a eliminacje konkursowe odbywały się w małych miejscowościach, "enklawach Polaków"; a w kolejnych edycjach eliminacje odbywały się już w kilkunastu krajach.
Jak wspomina prezes podlaskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska Anna Kietlińska, w pierwszych edycjach "Kresów" młodzież, która przyjeżdżała do Polski, uważała ten kraj za "bardziej zachodni", ekscytowali się tym, że jest inaczej. "Ale w te +inaczej+ wkładali taką swoją wschodnią duszę i tu pokazywali jak głęboko można przeżywać słowo polskie, jak można głęboko poprzez poezję postrzegać świat i ten świat starać się zrozumieć" - dodała.
Kietlińska mówiła, że przez lata "Kresy" ewaluowały - jak podkreśliła - "to konkurs, to spotkania z poezją polską, z recytacją, które mają swój szczególny charakter i są bardzo dynamiczne".
Konkurs "Kresy" został dofinansowany z budżetu państwa oraz ze środków Białegostoku.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ dki/