Jukace, którymi mogą zostać jedynie kawalerowie z Zabłocia, obecnie dzielnicy Żywca, powitali na ulicach miasta 2022 rok. Odwiedzali zabawy i składali życzenia. Ta tradycja, sięgająca XVII w., wciąż jest żywa – poinformował rzecznik magistratu w Żywcu Mariusz Hujdus.
Jukace w Sylwestra późnym wieczorem zebrali się na placu przed dworcem kolejowym, który mieści się w dzielnicy Zabłocie. Kiedyś nie wolno im było przekraczać mostu na rzece Sole i wchodzić do centrum miasta. To się jednak zmieniło. Tradycją stało się, że osobistej zgody udziela im burmistrz Antoni Szlagor. Tak uczynił i tym razem. Burmistrz odczytał specjalną decyzję stojąc z kluczem do miasta w ręku.
Zgodnie z tradycją jukace odwiedzali przyjęcia i składali życzenia. Wędrując po mieście trzaskali z bata. W Nowy Rok o godz. 5 w kościele św. Floriana w Zabłociu odprawiona została dla nich "msza dziadowska". Po jej zakończeniu jukace rozbiegli się, by składać życzenia mieszczanom.
Burmistrz Szlagor poinformował, że w Nowy Rok od godz. 11.30 jukacy będzie można ponownie spotkać w Zabłociu. W południe, jak nakazuje tradycja, wbiegną już jednak tylko do połowy mostu na Sole.
Rzecznik magistratu Mariusz Hujdus wskazał, że tradycja jukacy sięga okresu potopu szwedzkiego i związana jest z obecną dzielnicą Żywca, a dawniej osobną gminą - Zabłociem.
Jukacami mogą zostać tylko kawalerowie z Zabłocia. Odziani są oni w stroje, które odróżniają ich od tzw. dziadów, czyli kolędników z okolicznych wsi. Twarze skrywają pod archaiczną maską z kawałka baraniego runa z wyciętymi otworami na oczy i usta. Na głowę wkładają czapę zwaną czaką, która ma formę stożka i jest zwieńczona pomponem. Wypisany na niej jest nadchodzący nowy rok. Do pasa przypinają dzwonki. Mają też długi bat osadzany na drewnianym trzonku.
Wśród jukacy panuje hierarchia. Na czele stoi kasjer. Jako jedyny odziany jest w czerwony strój. Ma do pomocy kilku poganiaczy, których można rozpoznać po lampasach na spodniach. Niżej w hierarchii jest dziad w czapce z rogami, a następnie są: kominiarz, diabełek i baba. Ci, którzy chcą awansować, muszą wykazać się stażem w byciu jukacem. Nie każdy zostanie jednak kasjerem.
Dawniej jedną ze ściśle przestrzeganych reguł było, że w miejscach publicznych pod żadnym pozorem jukac nie mógł zdradzić swojej tożsamości. Za złamanie zasady groziło zdzielenie przez poganiacza batem.
Rzecznik magistratu przypomniał, że rok temu, z uwagi na obostrzenia związane z pandemią, jukace nie obwieszczali nadejścia nowego roku w nocy, ale symbolicznie uczynili to w sylwestrowe południe. Nie została też odprawiona tradycyjna "msza dziadowska".(PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ jann/