Wyciągnięcie samolotu Douglas A-20 z dna Bałtyku planuje Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, do którego wrak bombowca trafiłby jako eksponat – poinformował PAP w poniedziałek dyrektor muzeum Krzysztof Radwan.
Wrak samolotu zlokalizowali pracownicy Instytutu Morskiego w Gdańsku, leży na głębokości ponad 15 metrów, teren znaleziska objęto strefą konserwatorską. Dokładna lokalizacja nie jest podawana do publicznej wiadomości.
Operacja wydobycia planowana jest na przełom września-października. Wstępnie oszacowane koszty wydobycia wynoszą od 200 do 230 tys. zł.
"To jest samolot, który w siłach powietrznych angielskich nosił nazwę Boston (...). Samoloty te brały udział w przełamywaniu Wału Pomorskiego, więc ten prawdopodobnie zatonął w drodze powrotnej i nie ma w nim torpedy czy pełnej komory bombowej. Co oczywiście trzeba będzie sprawdzić" – powiedział Krzysztof Radwan.
"To jest samolot, który w siłach powietrznych angielskich nosił nazwę Boston. Amerykanie wyprodukowali ich w sumie 5 tys., z czego Sowieci mieli ok. 3,4 tys. sztuk. Jest prawie pewne, że to jest ich samolot. Samoloty te brały udział w przełamywaniu Wału Pomorskiego, więc ten prawdopodobnie zatonął w drodze powrotnej i nie ma w nim torpedy czy pełnej komory bombowej. Co oczywiście trzeba będzie sprawdzić" – powiedział Krzysztof Radwan.
Wrak samolotu znajduje się w dobrym stanie. "Miałem okazję oglądać prawie 20-minutowy film podwodny z oględzin tego wraku. Samolot nie jest bardzo uszkodzony, brakuje części nosowej samolotu i części ogonowej, natomiast skrzydła wraz z kadłubem są w komplecie, śmigła nie są uszkodzone. Prawdopodobnie samolot wodował i zatonął" – powiedział dyrektor.
Jak poinformował, na świecie jest obecnie 12 takich samolotów. Maszyna podniesiona z dna Bałtyku byłaby 13. takim eksponatem. "Dla nas jest to wielkie wyzwanie, bo program konserwatorski przy takim samolocie już dzisiaj można określić na 5 lat. Po wyjęciu z wody będziemy mogli określić efekt końcowy: czy będziemy go pokazywać w charakterze zabezpieczonego destruktu, czy też zdecydujemy się przynajmniej w części go odbudować" – powiedział Radwan.
W Muzeum Lotnictwa Polskiego powstał szacunkowy harmonogram i kosztorys prac. Przy założeniu, że nie będzie przeszkód, operacja podniesienia wraku kosztowałaby ok. 200-220 tys. i odbyłaby się na przełomie września i października. W ostatecznym przypadku wrak wydobytyby został wiosną przyszłego roku.
"Będziemy go podnosić przy udziale Muzeum Morskiego, Instytutu Morskiego, jest duże zainteresowanie ministra kultury. Liczę, że dojdzie do jakiegoś porozumienia międzyresortowego i uda nam się zdobyć środki na te operację" – powiedział dyrektor muzeum. Jak dodał, kolejnym wyzwaniem będzie specjalistyczny transport wraku do Krakowa.
Powstałe w 1963 roku Muzeum Lotnictwa Polskiego chroni i prezentuje polskie oraz światowe dziedzictwo lotnicze. Jest jednym z największych europejskich muzeów tego typu. Zbiory liczą ponad 240 samolotów, szybowców, śmigłowców, ponad 140 silników lotniczych i zestawy rakietowe.(PAP)
hp/ abe/