28 sierpnia 1963 roku przywódca Afroamerykanów w walce o prawa obywatelskie, dr Martin Luther King, wygłosił na Mallu w Waszyngtonie słynne przemówienie "I Have a Dream..." (Mam marzenie...), w którym roztoczył wizję integracji i sprawiedliwości rasowej w USA.
W pół wieku po historycznej mowie marzenie pastora Kinga spełniło się tylko częściowo. Mimo braku prawnej dyskryminacji osób czarnoskórych, ich zbiorowego awansu społeczno-ekonomicznego i wyboru pięć lat temu pierwszego czarnego prezydenta, Afroamerykanie nadal pozostają w tyle za białymi w hierarchii zamożności, pozycji społecznych i wykształcenia. Bardziej niż białych trapią ich takie problemy jak przestępczość i kryzys rodziny.
Przypominali o tym czarnoskórzy działacze w sobotę na gigantycznym wiecu na waszyngtońskim Mallu, zorganizowanym dla uczczenia 50. rocznicy przemówienia Kinga. Murzyński przywódca zginął w kwietniu 1968 roku zamordowany przez białego zamachowca rasistę.
Wystąpienie Martina Luthera Kinga było kulminacją trwającej przez kilkadziesiąt lat walki Afroamerykanów o równouprawnienie: prawa wyborcze i zniesienie segregacji rasowej w południowych stanach i dyskryminacji w całym kraju.
Walka ta nasiliła się po II wojnie światowej, przybierając dramatyczne formy na południu. Decyzja Sądu Najwyższego z 1954 roku kładąca kres segregacji w szkołach spotkała się z zażartym oporem społeczności rasistowskich stanów, pokojowe marsze protestu przeciw rasizmowi były brutalnie rozpędzane przez policję, a działacze ruchu praw obywatelskich, w tym biali działacze współpracujący z czarnymi, skrytobójczo mordowani przez Ku-Klux-Klan.
W pół wieku po historycznej mowie marzenie pastora Kinga spełniło się tylko częściowo. Mimo braku prawnej dyskryminacji osób czarnoskórych, ich zbiorowego awansu społeczno-ekonomicznego i wyboru pięć lat temu pierwszego czarnego prezydenta, Afroamerykanie nadal pozostają w tyle za białymi w hierarchii zamożności, pozycji społecznych i wykształcenia. Bardziej niż białych trapią ich takie problemy jak przestępczość i kryzys rodziny.
Dopiero ustawa Kongresu z 1965 roku dała czarnym Amerykanom pełne prawa wyborcze i zakazała segregacji rasowej, a kolejne prawa eliminowały dyskryminację ze względu na kolor skóry. Później rząd federalny wprowadził system preferencji dla Afroamerykanów przy przyjmowaniu do pracy, na studia wyższe i przydzielaniu kontraktów rządowych, znany jako akcja afirmatywna. Uzasadniano to potrzebą naprawienia historycznych krzywd i wyrównania szans życiowych. Akcję kilkakrotnie zatwierdził Sąd Najwyższy, mimo jej krytyki przez konserwatystów.
W 50 lat po przemówieniu Kinga murzyńska klasa średnia, złożona z biznesmenów, menadżerów, lekarzy, prawników i przedstawicieli innych profesji, jest kilkakrotnie liczniejsza niż w przeszłości. O ile w 1960 roku poniżej federalnego progu ubóstwa żyło 56 procent Afroamerykanów, to obecnie już tylko 28 procent. Z 25 procent do 85 procent wzrósł odsetek Afroamerykanów kończących szkoły średnie. Wielokrotnie wzrosła także w ciągu ostatniego półwiecza liczba mieszanych rasowo małżeństw.
Prezydentura Baracka Obamy jest uwieńczeniem ogólnego awansu politycznego czarnych. Piastują oni obecnie stanowiska burmistrzów w wielu dużych miastach w USA, w kilku stanach rządzili jako gubernatorzy i posiadają liczną grupę ustawodawców w Izbie Reprezentantów Kongresu. W wyborach w 2012 roku wyprzedzili nawet białych pod względem frekwencji w głosowaniu.
Z drugiej strony, rozpiętość dochodów i majątków białych i czarnych Amerykanów w ostatnim półwieczu zmniejszyła się tylko minimalnie. O ile w 1967 roku średnie dochody murzyńskich gospodarstw domowych stanowiły 55 procent dochodów białych, to w 2011 roku wciąż jeszcze 59 procent. Od lat 50. stopa bezrobocia wśród Murzynów jest mniej więcej dwa razy większa niż wśród białych Amerykanów.
Rozpiętość w zakresie wyższego wykształcenia zmniejszyła się, ale nadal jest duża. Pierwszy w USA stopień akademicki, bachelor (zbliżony do polskiego licencjata) zdobywa obecnie 34 procent białej młodzieży i 21 procent czarnej, ale statystyka ta nie uwzględnia różnicy poziomów uniwersytetów: Afroamerykanie studiują przeważnie na gorszych uczelniach publicznych.
Afroamerykanie wyprzedzają natomiast białych w statystykach przestępczości i patologii społecznej; znacznie wyższy ich odsetek odsiaduje kary w więzieniach. Dotyczy to zwłaszcza czarnych mężczyzn. Wskaźniki rozwodów i dzietności pozamałżeńskiej są wyższe niż w białej populacji.
Wśród Afroamerykanów dominuje przekonanie, że taki stan rzeczy jest głównie wynikiem pokutującego rasizmu. Według najnowszych badań Pew Research Center 45 procent ogółu Amerykanów jest zdania, że ich kraj poczynił znaczny postęp w kierunku równości rasowej, ale jeszcze większy odsetek (49 proc.) sądzi, że „o wiele więcej pozostaje tu do zrobienia”.
W takich miastach amerykańskich jak Chicago, Detroit czy Waszyngton, mimo zniesienia legalnej segregacji rasowej, od lat utrzymuje się zjawisko wtórnej segregacji, głównie mieszkaniowej i edukacyjnej. Czarni mieszkają na ogół w wielkomiejskich gettach nędzy z gorszymi szkołami, biali – w lepszych dzielnicach.
Ponad dwie trzecie (dokładnie 68 procent) czarnych uważa, że przedstawiciele ich rasy nie są traktowani przez policję i sądy tak sprawiedliwie jak biali. Niedawne uniewinnienie białego ochroniarza ochotnika George'a Zimmermana oskarżonego na Florydzie o zabicie murzyńskiego nastolatka Trayvona Martina wywołało burzliwe protesty w całym kraju.
Wielu Afroamerykanów obwinia ukrytą dyskryminację rasową za swoją niższą pozycję ekonomiczną i społeczną. Eksperci o poglądach konserwatywnych twierdzą, że główną przyczyną jest tu patologia rodziny – większość dzieci murzyńskich wychowuje się bez ojców. Niektórzy obwiniają też akcję afirmatywną, utrzymując, że utrwala ona w Afroamerykanach mentalność „wiecznych ofiar”.
Większość ekspertów jest zgodnych, że wspomniane rozpiętości dochodów i zamożności mają dziś korzenie raczej nie rasowe, a wynikają przede wszystkim ze strukturalnych przemian gospodarki. Upadek tradycyjnego przemysłu odebrał miejsca pracy i szanse awansu do klasy średniej milionom Afroamerykanów.
Rosnące od około 30 lat nierówności dochodów zahamowały mobilność społeczną i utrwaliły podziały klasowe, pozostawiając na dole biednych, wśród których nadal dominują mniejszości rasowe. Kryzys 2008 roku i głęboka recesja zaostrzyły jeszcze tę sytuację.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ap/