W Wiązownicy koło Jarosławia (Podkarpackie) w niedzielę po południu odsłonięto tablicę upamiętniającą spalenie i zamordowanie przez OUN – UPA w kwietniu 1945 roku mieszkańców Wiązownicy i okolicznych miejscowości.
Tablica została wmurowana we frontową ścianę miejscowego kościoła parafialnego.
Podczas uroczystości przewodniczący społecznego komitetu budowy tablicy Tadeusz Płachetko podkreślił znaczenie tablicy dla społeczności Wiązownicy i okolicznych miejscowości, która "czekała prawie siedemdziesiąt lat, aby móc oddać hołd zamordowanym współmieszkańcom i wmurować tablicę". „Uważamy, iż naszym moralnym obowiązkiem jest trwałe upamiętnienie tamtych krwawych wydarzeń” - mówił Płachetko.
Główny inicjator powstania tablicy i członek społecznego komitetu Mieczysław Golba, poseł SP w rozmowie z PAP podkreślił, że społeczny komitet budowy tablicy kierował się przesłaniem papieża, bł. Jana Pawła II: „Uzdrówcie rany przeszłości miłością. Niech cierpienie nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania”.
Autorem tablicy jest jarosławski artysta Dariusz Jasiewicz. Na tablicy widnieje cytat z Księgi Mądrości: „Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności”.
Uroczystości rozpoczęły się mszą św. w kościele parafialnym w Wiązownicy w intencji pomordowanych. Po odsłonięciu i poświęceniu tablicy odczytano Apel poległych, a żołnierze z 14. Dywizjonu Artylerii Samobieżnej oddali salwę honorową; pełnili także wartę honorową przy tablicy. Na zakończenie uroczystości pod tablicą złożono kwiaty i zapalono znicze.
Po części oficjalnej odbył się program słowno–muzyczny przygotowany przez społeczny komitet budowy tablicy oraz młodzież.
Od września 1939 r. do końca 1943 r. na ziemiach należących obecnie do Polski ofiary konfliktu ukraińsko-polskiego związane były z aktywnością bojówek OUN, które m.in. w trakcie kampanii wrześniowej atakowały wycofujące się wojsko polskie i uchodźców, oraz utworzonej przez Niemców policji ukraińskiej. Ta ostatnia była np. wykorzystywana przez okupantów do zwalczania polskiej partyzantki.
Z kolei od początku 1944 r. do momentu wkroczenia Armii Czerwonej w lecie tego roku UPA, podobnie jak wcześniej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, stosując terror, dążyła do usunięcia polskiej ludności. Sprawcami tych czynów były przede wszystkim związki taktyczne, wchodzące w skład II Okręgu Wojskowego "Bug" UPA-Zachód, które na te tereny dotarły ze wschodu, oraz utworzone na miejscu sotnie UPA.
M.in. 19 kwietnia 1944 r. oddziały UPA spacyfikowały wieś Rudkę w pow. lubaczowskim. Zginęło 58 osób. Spalono wieś, a ocalonym kobietom i dzieciom nakazano "wynosić się za San". Pacyfikacji dokonał oddział Iwana Szpontaka, pseud. Zalizniak. Ten sam oddział odpowiedzialny jest także za mordy Polaków w Kowalówce i Cieszanowie oraz prawdopodobnie Wólce Krowickiej.
Działania UPA spotkały się z przeciwdziałaniem polskiego podziemia, m.in. 21 maja 1944 r. doszło do ciężkich walk pod Narolem, który oddziały UPA starały się opanować. Atak został odparty, zginęło 13 żołnierzy AK i 42 osoby cywilne. Porażkę UPA powetowała sobie pogromami ludności polskiej w Budomierzu, Dolince i Szczepłotach.
Kolejna faza konfliktu, podobna do tej sprzed roku, dotyczy pierwszej połowy 1945 r., kiedy UPA ponownie napotykała na przeciwdziałanie ze strony polskiej. Przykładem jest pacyfikacja Wiązownicy k. Jarosławia, gdzie 17 kwietnia 1945 r. sotnie UPA zamordowały 91 osób, a 25 raniły. Następnego dnia w odwecie oddziały Narodowej Organizacji Wojskowej spacyfikowały Piskorowice k. Leżajska. Zginęło ok. 120 osób.
W wyniku operacja "Wisła" przeprowadzonej przez LWP w 1947 r. z południowo-wschodniej Polski w ciągu trzech miesięcy na Ziemie Zachodnie i Północne przymusowo przesiedlono ponad 140 tys. Ukraińców. Wraz z przesiedleniem ludności ukraińskiej i rozbiciem grup UPA w 1948 r. zanika aktywność tej formacji. (PAP)
api/ bno/