160 tysięcy złotych zadośćuczynienia przyznał we wtorek Sąd Okręgowy w Zamościu (Lubelskie) byłemu działaczowi NSZZ „Solidarność” Stanisławowi Kujawie, który był internowany w czasie stanu wojennego. Przez pół roku przebywał w więzieniu na Białołęce w Warszawie.
Jak przekazała w uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Krzysiak, internowany wnioskował o 1,2 mln zł zadośćuczynienia, co w ocenie Sądu Okręgowego było żądaniem wygórowanym. "Wniosek pana Stanisława Kujawy zasługuje na częściowe uwzględnienie" – zaznaczyła sędzia i poinformowała o przyznaniu mu od Skarbu Państwa 160 tys. zł zadośćuczynienia.
Sąd uznał za wiarygodne zeznania byłego działacza NSZZ "Solidarność", określając je za spójne, szczere, szczegółowe, logiczne, a także znajdujące potwierdzenie w dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej.
"Wysokość zadośćuczynienia powinna być z jednej strony odczuwalna dla poszkodowanego i przynosić mu równowagę emocjonalną naruszoną przez doznane cierpienia psychiczne, ale z drugiej strony utrzymana w rozsądnych granicach, odpowiadających aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa" – wyjaśniła sędzia Krzysiak.
Przekazała, że zasądzając kwotę zadośćuczynienia dla wnioskodawcy, sąd miał na uwadze, że decyzja o internowaniu została podjęta z przyczyn politycznych przez podmiot niebędący organem władzy sądowniczej i bez możliwości jakiejkolwiek kontroli. "W momencie internowania Stanisław Kujawa miał 29 lat, pracował w warszawskich zakładach telewizyjnych, był wdowcem samotnie wychowującym 5-letniego syna" – podkreśliła sędzia.
Przebywał w więzieniu Warszawa-Białołęka od 13 grudnia 1981 roku do 26 czerwca 1982 roku. Sędzia wskazała, że powodowało to u internowanego m.in. duży stres i poczucie niepewności, zagrożenia, strach i poczucie izolacji. Zaznaczyła, że funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa starali się wpływać na psychikę internowanych. Z zeznań wnioskodawcy wynikało, że tylko raz był przesłuchiwany przez funkcjonariuszy, "ponieważ później odmawiał wychodzenia z celi na rozmowy z nimi".
"Niemniej jednak miał świadomość, że te działania prowadzą do tego, żeby zmusić go do podpisania deklaracji tzw. lojalki, czemu jednak skutecznie przez cały okres internowania się przeciwstawiał i nie udało się służbom pana Stanisława Kujawy, kolokwialnie mówiąc, złamać" – wyjaśniła sędzia Krzysiak.
Z zeznań byłego działacza Solidarności wynikało, jak zaznaczyła sędzia, że po opuszczeniu aresztu odczuwał represje, m.in. miał swoich tzw. opiekunów, ciągle był kontrolowany, był w zainteresowaniu Służb Bezpieczeństwa, prowadzono przeszukania w jego mieszkaniu.
Wyrok jest nieprawomocny. (PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ jann/