Jako strona polska zawsze sprzeciwiamy się narracji banderowskiej; nie możemy akceptować polityków, którzy taką narrację wprowadzają w przestrzeń publiczną – mówi prezydencki minister Andrzej Dera, odnosząc się do powołania Andrija Melnyka na stanowisko wiceszefa ukraińskiego MSZ.
W piątek przedstawiciel rządu w Radzie Najwyższej Ukrainy Taras Melnyczuk poinformował, że były ambasador w Berlinie Andrij Melnyk został nowym wiceministrem spraw zagranicznych. Dyplomata zasłynął bardzo krytycznymi uwagami pod adresem rządu RFN po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz wypowiedziami usprawiedliwiającymi masakry polskiej ludności, którymi miał dowodzić lider OUN Stepan Bandera. Został odwołany z funkcji ambasadora przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w lipcu.
Odnosząc się w niedzielę w Polsat News do tych informacji prezydencki minister Andrzej Dera powiedział, że jest zaskoczony tym co się stało. "Osobiście jestem zaskoczony, bo jako strona polska zawsze sprzeciwiamy się narracji banderowskiej; nie jest ona do zaakceptowania i w żaden sposób nie możemy akceptować polityków, którzy taką narrację wprowadzają w przestrzeń publiczną" - powiedział. Dodał, że Polska nie jest jednak państwem, które ingeruje w wewnętrzne sprawy i powoływanie polityków na funkcje w innym państwie.
"Bandera nie był masowym zbrodniarzem wobec Polaków i Żydów. Tak mówię i mogę to powtórzyć. Nie zdystansuję się od tego. I tyle" – mówił w czerwcu Melnyk.
Wiceszef MSWiA Błażej Poboży ocenił, że "nie ma wątpliwości, że nie jest to szczęśliwy wybór". "To jest zły wybór. Moment, w którym pan Melnyk obejmuje stanowisko, nie jest istotny" - powiedział Poboży. Jednocześnie zwrócił uwagę, że Melnyk został powołany na stanowisko wiceministra. "Pamiętajmy, że jednak ktoś inny koordynuje i prowadzi tę politykę (zagraniczną)" - mówił.
Dodał jednak, że boleje nad tym, że taki wybór pojawił się w momencie, w którym dla zbudowania nowego otwarcia w relacjach polsko-ukraińskich po 24 lutego wykonano bardzo dużo. "Dlatego ten wybór szczególnie boli" - zaznaczył.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) ocenił, że powołanie Melnyka na to stanowisko to "cios w serce polskich rodzin wołyńskich". "Za rok będziemy obchodzili 80. rocznice rzezi wołyńskiej. W przededniu 80. rocznicy na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych powoływany jest człowiek, który zrównuje zbrodnie banderowskie z rzekomymi zbrodniami polskimi. To jest niedopuszczalne z punktu widzenia polskiej racji stanu i nigdy nie powinno się wydarzyć" - powiedział. Dodał, że w imieniu rodzin wołyńskich żąda przeprowadzenia rzetelnej ekshumacji ofiar i restytucji polskich kościołów na terenie Ukrainy i zaprzestania prowokacji.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Nowa Lewica) zaznaczył, że wojna niczego nie usprawiedliwia, zaś powołanie Melnyka na to stanowisko jest błędem. "Są trudne sprawy, które trzeba tłumaczyć i one wymagają cierpliwości. Błąd. Nie powinno się to zdarzyć, nie powiem, że to wróży źle, natomiast takie rzeczy nie powinny mieć miejsca" - mówił.
Posłanka Marta Golbik (KO) podkreśliła, że powołanie Melnyka nie jest dobrą informacją, jednak ważne jest to, że ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy odcięło się od słów Melnyka. "Dzisiaj musimy szukać takich rozwiązań, które eliminują napięcia, i mimo że wyjątkowo fatalne sformułowania padły z ust pana ministra, to ważne jest to, że ukraińskie MSZ się od nich odcina" - dodała.
Poseł Krzysztof Bosak (Konfederacja) zwrócił uwagę, że strona polska interweniowała już w sprawie Melnyka W Kijowie. "Doskonale wiedzieli, że Polska nie życzy sobie, żeby człowiek, który w ten sposób obraził Polskę i Polaków (...) został wiceministrem spraw zagranicznych" - mówił Bosak. "Obawiam się, że nie jest to przypadkowe. Obawiam się, że jest to to policzek wymierzony Polsce za to, że nie podchwyciła ukraińskiej narracji w sprawie rakiet (w Przewodowie)" - powiedział.
Dziennikarz przypomniał ambasadorowi Ukrainy antysemickie i antypolskie poglądy Bandery oraz zapytał Melnyka o masakry, dokonywane przez ludzi Bandery na Polakach i Żydach i że "w 1943-44 zabili oni 100 tys. polskich cywilów, to fakt historyczny". "Nie wiem nic o tym. Co to za źródło?" – pytał Melnyk.
W czerwcu w rozmowie z niemieckim dziennikarzem ówczesny ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk powiedział, że Stepan Bandera był "jednym z tych, którzy walczyli o wolność i niepodległość Ukrainy" i że działał on "w trudnych okolicznościach, pomiędzy dwoma totalitarnymi systemami: sowieckim i nazistowskimi Niemcami". "Nie można go stawiać w jednym szeregu z takimi ludźmi jak Hitler. (...) Chciał wykorzystać niemieckich nazistów, by osiągnąć własny cel: niepodległość Ukrainy" - powiedział Melnyk.
Dziennikarz przypomniał ambasadorowi Ukrainy antysemickie i antypolskie poglądy Bandery oraz zapytał Melnyka o masakry, dokonywane przez ludzi Bandery na Polakach i Żydach i że "w 1943-44 zabili oni 100 tys. polskich cywilów, to fakt historyczny". "Nie wiem nic o tym. Co to za źródło?" – pytał Melnyk.
Na uwagę, że "Ukraińcy dokonywali masakr na Polakach", Melnyk odpowiedział: "Tak, i podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki tysięcy. Trwała wojna".
"Bandera nie był masowym zbrodniarzem wobec Polaków i Żydów. Tak mówię i mogę to powtórzyć. Nie zdystansuję się od tego. I tyle" – powiedział ambasador.
Po tej rozmowie ukraińskie MSZ stwierdziło w swoim oświadczeniu, że stosunki między Ukrainą a Polską są teraz w szczytowym momencie, a Ukraina dziękuje Polsce za bezprecedensowe wsparcie w walce z rosyjską agresją.(PAP)
Autor: Marcin Chomiuk
mchom/ itm/