Ze strony polskiego państwa nie ma żadnej akceptacji dla uczczenia Stefana Bandery - ocenił we wtorek wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, pytany o upamiętnienie Stepana Bandery na profilach Rady Najwyższej Ukrainy. Dodał, że wpis już zniknął, co oznacza, że Ukraińcy wsłuchali się w głos Polski.
W niedzielę, w 114. rocznicę urodzin Stepana Bandery, Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy opublikowała na Twitterze zdjęcie naczelnego dowódcy ukraińskiej armii gen. Wałerija Załużnego pod portretem przywódcy UPA i przytoczyła kilka cytatów z książek napisanych przez Banderę.
"Kiedy wybierając pomiędzy chlebem i wolnością naród opowiada się za chlebem, ostatecznie traci wszystko, w tym również chleb. Jeśli naród wybiera wolność, wówczas będzie miał chleb stworzony przez siebie i nikt mu go nie odbierze. (...) Całkowite i ostateczne zwycięstwo ukraińskiego nacjonalizmu nastąpi wówczas, gdy imperium rosyjskie przestanie istnieć" – przypomniano słowa Bandery na profilu Rady.
Na post ostro zareagowały polskie władze, także prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który na zamieszczone na profilu Wierchownej Rady wspomnienie dotyczące rocznicy urodzin Stepana Bandery stwierdził, że jest to nie do przyjęcia dla Polski. "Pamiętajmy, że to zbrodniarz odpowiedzialny za ludobójstwo. Polski MSZ powinien na to twardo zareagować" – powiedział „Rzeczpospolitej” Kosiniak-Kamysz.
Wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk zapytany o to we wtorek na antenie Polskiego Radia zaznaczył, że interwencja polskiego rządu w tej sprawie w poniedziałek była, premier zapowiedział rozmowę z premierem Denysem Szmyhalem, a wpis Wierchownej Rady zniknął. "To jest znak, że jednak Ukraińcy wsłuchali się w nasz głos. Chcę powiedzieć jasno, ze strony polskiego państwa nie ma żadnej akceptacji dla uczczenia Stefana Bandery, ideologa nacjonalistów Ukraińskich, którzy wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków na Wołyniu" - powiedział Mularczyk.
Ocenił także, że Ukraińcy muszą mieć świadomość, że to, co obecnie robi rząd Polski i Polacy stanowi znacznie większą wartość dla niepodległej, suwerennej Ukrainy. "Myślę, że ten sygnał został odebrany, bo ten wpis po prostu zniknął" - stwierdził wiceminister spraw zagranicznych.
Zauważył jednak, że "przed nami jeszcze trochę pracy", bo bardzo w jego opinii wielu Ukraińców niestety nie ma świadomości tego, co wydarzyło się na Wołyniu. "Jestem przekonany, że taki czas przyjdzie, kiedy ta sprawa będzie w relacjach pomiędzy naszymi krajami wyjaśniona" - podkreślił Mularczyk.
Zapytany, czy nowy traktat polsko-ukraiński będzie odnosił się do tych kwestii historycznych i co będzie przewidywał odparł, że "kwestie historyczne są bardzo ważnym elementem naszych relacji". "Dzisiaj udowodniliśmy naszą postawą, że wspieramy Ukrainę. Ukraina musi to uszanować i te kwestie powinny być oczywiście w pewien sposób uregulowane w relacjach polsko-ukraińskich" - zaznaczył wiceminister spraw zagranicznych.
Dopytany natomiast, czy Ukraina powinna przeprosić za tragiczny incydent w Przewodowie, gdzie w połowie listopada spadła rakieta, która zabiła dwóch Polaków odpowiedział, że "takie sygnały powinny ze strony ukraińskiej paść", gdy sprawa będzie wyjaśniona. "Myślę, że takie powinno być oczekiwanie ze strony naszego państwa i polskiego społeczeństwa" - stwierdził. (PAP)
Autor: Aleksandra Kuźniar
akuz/ dki/