Niewłaściwe gospodarowanie odzyskiwanym majątkiem przedwojennych gmin żydowskich zarzucili Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich przedstawiciele Fundacji Beit Warszawa na środowej konferencji prasowej. Przewodniczący Związku z zarzutami się nie zgadza. Zgodnie z ustawą o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej wnioski o restytucję mienia przedwojennych gmin żydowskich mogą składać obecnie działające gminy żydowskie lub Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich.
Według danych fundacji dotychczas gminy odebrały około 500 nieruchomości, a do 2009 r. ich wartość przekroczyła 205 mln zł. Ponadto Komisja Regulacyjna do spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich przyznała żydowskim organizacjom 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za mienie, którego zwrot w naturze jest niemożliwy.
Według danych fundacji dotychczas gminy odebrały około 500 nieruchomości, a do 2009 r. ich wartość przekroczyła 205 mln zł. Ponadto Komisja Regulacyjna do spraw Gmin Wyznaniowych Żydowskich przyznała żydowskim organizacjom 82 mln zł w ramach rekompensat i odszkodowań za mienie, którego zwrot w naturze jest niemożliwy.
Z przedstawionych podczas konferencji danych wynika, że np. w Warszawie w latach 1997-2010 odzyskane zostały nieruchomości o wartości ponad 65 mln zł, a z ich sprzedaży uzyskano 23 mln zł.
Fundacja "Beit Warszawa - Postępowa Społeczność Żydowska w Polsce" ocenia, że w stosunku do uzyskanych środków pieniądze przeznaczane na działalność charytatywną, społeczną i edukacyjną są znikome, co - zdaniem fundacji - może rodzić podejrzenie, że członkowie organizacji, którym przekazywane jest mienie, "działają z myślą o swoich osobistych korzyściach".
"Gdzie są te pieniądze? Kto je otrzymał i na co zostały wydane? (...) Tu nie chodzi o to, czy wybudować szpital dziesięciopiętrowy czy pięciopiętrowy dla dobra społeczeństwa. Tu chodzi o to, żeby w ogóle coś budować, żeby być częścią społeczeństwa" - powiedział podczas konferencji Severyn Ashkenazy z Friends of Jewish Renewal in Poland.
"Po prawie 25 latach wolnej Polski patrzymy, co zrobili Żydzi, do czego się przyłożyli Żydzi, jaką częścią społeczeństwa w Polsce są Żydzi, i widzimy wielkie zero" - dodał.
Podczas konferencji podkreślono, że według wiedzy fundacji znaczna część odzyskanego majątku - synagogi, ubojnie rytualne, mykwy i cmentarze - została sprzedana, a zdarzało się, że sprzedaż następowała poniżej wartości rynkowej. Jako przykład podano synagogę w Lubrańcu wycenioną na 800 tys. zł, a sprzedaną za 500 tys. zł.
Rabin Związku Postępowych Gmin Żydowskich Haim Dov Beliak ocenił, że szczególnie bulwersujące są przypadki sprzedaży cmentarzy i terenów, na których niegdyś cmentarze żydowskie się znajdowały. Podkreślił, że zgodnie z zasadami judaizmu teren cmentarza pozostaje miejscem świętym i nie może być przedmiotem obrotu. Dopytywani przez dziennikarzy uczestnicy konferencji nie wskazali jednak cmentarzy, które zostały sprzedane.
Pytana o te zarzuty Joanna Korzeniewska z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie odesłała PAP do oświadczenia przewodniczącego Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Piotra Kadlcika. We wtorek odniósł się on do podobnych zarzutów, które niedawno pojawiły się w miesięczniku "Forbes".
Kadlcik podkreślił, że zgodnie z ustawą stronami postępowania regulacyjnego (ws. restytucji mienia), a zatem beneficjentami z tytułu odzyskanego mienia pożydowskiego są gminy żydowskie lub Związek Gmin.
Odnosząc się np. do zarzutu sprzedaży żydowskich cmentarzy, podkreślił, że do sprzedaży części terenów dawnego cmentarza w Toruniu doszło poza jakąkolwiek zgodą władz gmin żydowskich. Nastąpiło to w 1993 r., kiedy właścicielem i jedynym dysponentem tych terenów było miasto Toruń.
Korzeniewska podkreśliła w rozmowie z PAP, że trwają rozmowy prawników reprezentujących gminę z prawnikami wydawcy miesięcznika, dlatego nie będzie odnosić się do pozostałych zarzutów Beit Warszawa. Poinformowała także, że w sądzie jest już pozew m.in. Kadlcika w stosunku do Ashkenazego za jego wypowiedzi dla "Forbesa". (PAP)
mca/ malk/ bk/