Wystawa „Wokół nas morze ognia” i kolejna odsłona akcji społeczno-edukacyjnej Żonkile to wydarzenia przygotowywane przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN związane są z przypadającą 19 kwietnia 80. rocznicą wybuchu powstania w warszawskim getcie.
Wystawa "Wokół nas morze ognia” to pierwsza wystawa o powstaniu w getcie warszawskim przedstawiona z perspektywy cywilów. Podczas powstania zeszli do bunkrów i kryjówek, sprzeciwili się Niemcom – narzuconemu przez nich systemowi mordowania bezbronnych w obozach zagłady. Zamiast stawić się do transportu, ukrywali się. Ich cichy opór był tak samo ważny, jak ten z bronią w ręku. "Nasza wystawa czasowa, jak i akcja Żonkile, będące częścią programu całorocznych obchodów 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim odbywają się zgodnie z hasłem – 11 przykazaniem według określenia Mariana Turskiego - +Nie bądź obojętny+" - mówił podczas czwartkowej konferencji Zygmunt Stępiński, dyrektor Muzeum POLIN. "Dzisiaj, gdy Rosja wytoczyła brutalną wojnę Ukrainie te słowa są wciąż aktualne. 100 kilometrów od nas toczy się wojna. Nie bądźmy obojętni" – powiedział.
Dyr. Stępiński, otwierając spotkanie przywitał gościa tegorocznych obchodów rocznicy - Krystynę Budnicką, dawniej Henę Kuczer, która jako 11-letnia dziewczynka przeżyła w bunkrze powstanie w getcie warszawskim - i wręczył jej symboliczny kwiat – żółtego żonkila.
Dyr. POLIN, mówiąc o akcji Żonkile, zaznaczył iż jest to druga co do wielkości, po Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy akcja społeczna w Polsce. Przypomniał też, że dzięki inicjatywie i porozumieniu prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z prezydentami innych metropolii Akcja Żonkile odbywać się będzie w tym roku także poza Warszawą, w pięciu innych miastach Polski. Ponadto - dodał - w tym roku żonkile będą rozdawana w 150 gminach żydowskich na całym świecie.
"Gdy mówimy o koszmarze, dramacie getta, wojny, często pada hasło +nigdy więcej+" - mówił uczestniczący w konferencji Piotr Wiślicki, przewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny "Według mnie nie ma takiego przesłania, nie ma znaczenia takie hasło, wystarczy bowiem spojrzeć na Wschód, na Ukrainę, żeby zobaczyć, że zło się powtarza i my obecnie jesteśmy tego świadkami. Dziś na Ukrainie, tak jak podczas powstania w getcie ludzie ukrywają się w bunkrach, ich domy płoną, mordowane są kobiety, dzieci, następuje eksterminacja narodu. Dlatego nie wystarczą zapewnienia +nigdy więcej+. Historia się powtarza, dlatego nie można jej zamiatać pod dywan. Nie wolno o niej zapominać” – apelował Wiślicki.
"Nie jestem żadną bohaterką" – mówiła Krystyna Budnicka. "Mój los jest wyjątkowy dlatego, bo przeżyłam, a wielu moich rówieśników - nie. Miałam 11 lat, gdy wybuchło powstanie. Pochodzę z licznej rodziny. Wraz z rodzicami i rodzeństwem przebywałam w bunkrze długie miesiące. Tylko ja pozostałam przy życiu" - dodała.
Wystawa "Wokół nas morze ognia" dotyczy historii, która wydarzyła się właśnie tutaj: w Warszawie, na Muranowie, w miejscu, gdzie aktualnie stoi Muzeum POLIN. Ślady historii takich osób jak Krystyna Budnicka nadal znajdują się tuż pod powierzchnią ziemi, tu w okolicy znajdował się też bunkier rodziny Kuczerów.
Autorka koncepcji wystawy prof. Barbara Engelking oraz kuratorka Zuzanna Schnepf-Kołacz oparły ekspozycję na doświadczeniu cywilów zapisanym przez nich w pamiętnikach i dziennikach w trakcie lub już po zakończeniu powstania. "Zależało nam na tym, by poprzez wystawę przywrócić pamięć o losach blisko 50 tysięcy ludzi, którzy nie należeli do organizacji konspiracyjnych w getcie i nie walczyli z bronią w ręku. Pozostali w ukryciu i w ten sposób stawili opór wobec likwidacji getta. Pragniemy przekazać widzom uczucia i emocje, jakie towarzyszyły tym, którzy nie poddali się niemieckiemu nakazowi i zamiast stawić się do transportu do obozu pracy – już wtedy było wiadomo, że deportacja oznaczała Zagładę – ukryli się, zeszli do piwnic i bunkrów" – mówiła na konferencji prasowej Zuzanna Schnepf-Kołacz.
Większość śladów po cywilach w powstaniu została zniszczona, spalona, unicestwiona. Głównym materiałem do opowiedzenia o ich przeżyciach stały się dla autorek wystawy słowa, które pozostawili po sobie jej bohaterowie i bohaterki – przejmujące relacje z "piekła", "dantejskiego inferno", jak opisywali swoją sytuację. Wśród autorów zapisków są m.in. Anonimowa Autorka ukrywająca się w bunkrze w okolicach Miłej 44, laborantka Stella Fidelseid, która w bunkrze urodziła synka, czy 17-letni Leon Najberg, który wrócił do getta, gdy dowiedział się, że planowane jest w nim powstanie.
Na wystawę wchodzi się przez ciężkie, masywne drzwi – jak do bunkra. Za sprawą scenografii Małgorzaty Szczęśniak i Saskii Hellmann widz może "doświadczyć" przebywania w bunkrze: ciemności, gorąca płonących murów, braku przestrzeni i powietrza. Widzom towarzyszyć będzie pejzaż dźwiękowy Pawła Mykietyna, zainspirowany – jak zaznaczył sam artysta - między innymi twórczością 11-letniej pianistki Josimy Feldschuh zmarłej na zapalenie płuc w kryjówce po stronie aryjskiej trzeciego dnia powstania. "Poza tym jednak słychać odgłosy realnego, groźnego świata" – mówił Mykietyn.
Na wystawie znajdą się dwa zespoły fotografii wraz z oryginalnymi kliszami, które trafiły do Muzeum POLIN i na wystawę niemal w ostatniej chwili. Pierwszy z nich, to zdjęcia wykonane w czasie powstania w getcie warszawskim przez Zbigniewa Leszka Grzywaczewskiego, który w czasie wojny pracował w Warszawskiej Straży Ogniowej. Negatywy zawierają 48 ujęć, 30 z nich pokazuje getto. Jest wśród nich 12 publikowanych już wcześniej zdjęć, zachowanych w formie odbitek w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie i Żydowskim Instytucie Historycznym, ale są i takie, które wcześniej nigdy nie były pokazywane. To widoki dymu nad gettem, na jego ulicach i podwórkach, wypalone domy, strażacy gaszący pożar, stojący na dachu domu i spożywający posiłek z metalowych menażek na ulicy.
"Wydaje się, że Leszek Grzywaczewski starał się jak najlepiej zarejestrować te sceny, zdając sobie sprawę z wagi dokumentacji wydarzeń niedostępnych dla wzroku ludzi po drugiej stronie muru getta. To jedyny znany obecnie historykom na świecie negatyw z czasu powstania ukazujący obrazy z wewnątrz getta. Jak również unikatowe zdjęcia wykonane przez Polaka, a nie przez niemieckich żołnierzy, których celem było ukazanie Żydów w możliwie najgorszym świetle. Wykonywane przez nich zdjęcia służyły do celów propagandowych, jak raport przygotowany dla Himmlera przez Jurgena Stroopa" – powiedziała Marta Dziewulska, rzeczniczka prasowa Muzeum POLIN.
Drugi zespół fotografii i towarzysząca mu klisza to artefakty przyniesione do POLIN przez panią Aleksandrę Sobiecką, wnuczkę Rudolfa Dameca. Takich zdjęć – ukazujących palące się podczas powstania getto i świadków mu się przyglądających po tzw. stronie aryjskiej – jest bardzo mało.
Sam temat obserwatorów powstania w getcie jest przede wszystkim obecny w literaturze: w opowiadaniu "Wielki Tydzień" Jerzego Andrzejewskiego, wierszu "Campo di Fiori" Czesława Miłosza, dziennikach Jarosława Iwaszkiewicza, czy w opublikowanym 36 lat temu na łamach "Tygodnika Powszechnego" eseju Jana Błońskiego "Biedni Polacy patrzą na getto". Nieznane wcześniej zdjęcia Rudolfa Dameca, pokazują z bliska sceny, które miały miejsce pod murem getta w czasie powstania. Autor zdjęć podchodzi blisko nie tylko do muru getta, ale także do ludzi, którzy patrzą się na płonące getto za murem.
19 kwietnia 2023 r. przypadnie 80. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim – największego zbrojnego zrywu Żydów i Żydówek podczas II wojny światowej, a zarazem pierwszego powstania miejskiego w okupowanej Europie. W dniu wybuchu powstania, w święto Pesach, na terenie getta przebywało 50 tysięcy osób. Bojowników było 1000.
Wystawa "Wokół nas morze ognia" w Muzeum Historii Żydów Polskich będzie dostępna dla publiczności od 18 kwietnia 2023 r. do 8 stycznia 2024 r. otwarta 19 kwietnia 2023 r. (PAP)
autorka: Anna Bernat
abe/ aszw/