Barwny korowód z udziałem około 600 tys. przedstawicieli Polonii z czterech kontynentów, ubranych w stroje ludowe, zainaugurowało w piątek po południu w Rzeszowie XIX Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych (ŚFPZF). Impreza potrwa do 17 lipca.
W paradzie, która przeszła ulicami centrum Rzeszowa na rynek, wzięło udział wszystkich 20 grup z 10 krajów świata, uczestniczących w imprezie. Zespoły podczas przemarszu niosły napis ze swoją nazwą, flagę i nazwę kraju, z którego przybyły, a tancerze w strojach polskich i krajów zamieszkania, śpiewali i tańczyli. Witały ich tłumy rzeszowian.
Na rynku Polonię powitały m.in. władze miasta i regionu, pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą Jan Dziedziczak. Zwracając się do zgromadzonej na rzeszowskim Rynku Polonii minister powitał ich „w naszym kraju, w naszej ojczyźnie, Polsce”. „Witajcie w domu” - dodał.
Po powitalnych przemowach przedstawiciele zespołu „Rudomianka” z Litwy odebrały z rąk prezydenta Rzeszowa Konrada Fijołka i ministra Dziedziczaka symboliczne klucze do Rzeszowa.
„Moja droga Polonio, to miasto jest teraz wasze” - powiedział Fijołek, a dziewczyna z zespołu obiecała, że oddadzą miasto nienaruszone.
Po uroczystym powitaniu, rozpoczął się koncert powitalny „Rzeszów wita Polonię” w wykonaniu polskich zespołów.
Przez kilka kolejnych dni poszczególne zespoły będą na zmianę występować w Rzeszowie i innych miejscowościach regionu. Będą także ćwiczyć i zwiedzać różne atrakcje w regionie. Odwiedzą m.in. Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej.
Festiwal zakończy w poniedziałek wieczorem koncert galowy „Rzeszów forever”, z udziałem wszystkich zespołów. Po raz pierwszy koncert ten zostanie połączony z koncertem „Folklor narodów świata” (wcześniej pod nazwą „Tańce i Pieśni Krajów Zamieszkania”), który był dotychczas jedną z największych atrakcji festiwalu.
W tegorocznym festiwalu bierze udział 20 zespołów z 10 krajów, z czterech kontynentów: Australii, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej i Europy.
Najliczniej prezentuje się Polonia z USA – 8 grup, natomiast z Kanady, która wraz ze Stanami Zjednoczonymi zazwyczaj wiodła prym pod względem liczby zespołów, w tym roku przyjechały tylko 3 zespoły. Dwie grupy reprezentują Polonię z Czech, zaś po jednej z: Australii, Brazylii, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz Ukrainy. Łącznie ponad 600 uczestników, w tym 560 tancerzy oraz członkowie zespołów i osoby towarzyszące. Jest to jeden z najmniejszych z dotychczasowych ŚFPZF.
Historia ŚFPZF sięga końca lat 60., a o jego zorganizowaniu zdecydował przypadek, do którego nawiązuje jedna z piosenek śpiewanych przez Polonusów podczas festiwalu „Trochę z przypadku”.
Początki imprezy wiodą do belgijskiego miasta Genk, gdzie pod koniec XIX wieku i w czasach powojennych osiedliło się wielu Polaków, podejmujących pracę w belgijskich kopalniach. Wśród emigracji znaleźli się Wanda i Bronisław Stalowie, byli więźniowie obozu koncentracyjnego w Dachau.
W 1958 r. zaangażowali się oni w tworzenie zespołu folklorystycznego „Krakus”. Dziewięć lat później na zaproszenie Towarzystwa Polonii zespół przyjechał do Polski na występy do Polski. Koncertował także w Rzeszowie, gdzie podczas spotkania „Krakusa” z działaczami polonijnymi zrodził się pomysł zorganizowania światowego festiwalu dla Polonusów.
I już dwa lata później, w 1969 r., zorganizowano pierwszą polonijną imprezę pod nazwą Światowy Festiwal Polonijnych Zespołów Artystycznych. Jej głównymi inicjatorami byli: rzeszowski dziennikarz Lubomir Radłowski, ówczesny dyrektor Wojewódzkiego Domu Kultury Czesław Świątoniowski oraz rzeszowski choreograf i animator kultury Roman Broż.
W pierwszym festiwalu wzięło udział zaledwie 13 zespołów z zachodniej Europy i zza oceanu: USA, Belgi, Francji, Holandii. Ze względów politycznych w imprezie zabrakło jednak Polonii zza wschodniej granicy.
Organizatorzy pierwszych festiwali wspominając początki imprezy, mówili o skromnych strojach Polonusów, szytych często przez nich samych, o brakach repertuarowych i nie najlepszym wykonaniu, które były rekompensowane zapałem i entuzjazmem.
Lubomir Radłowski (zmarły w 2001 r.) wspominał w 1999 r. na 30-lecie festiwalu: „Łza się w oku kręci na samo wspomnienie entuzjazmu i zapału grup tańczących, a tańczyli jak umieli. Nikogo nie raziły skromniutkie, często szyte przez samych tancerzy i ich rodziców stroje oraz braki repertuarowe”.
Następne festiwale nabierały rozmachu. Według organizatorów, rozwojowi imprezy sprzyjał m.in. brak innych imprez polonijnych, które umożliwiałyby wzajemne spotkania, prezentację swoich sukcesów i porównanie umiejętności.
W drugim polonijnym spotkaniu w Rzeszowie uczestniczyło już o dziesięć zespołów więcej. W ciągu następnych imprez, które do dziś organizowane są zazwyczaj co trzy lata, liczba uczestników rosła, by na VII festiwalu osiągnąć szczyt. Wówczas do Rzeszowa przyjechało aż 46 grup, jednak tylko z zachodniej Europy i zza oceanu.
Rodacy ze Wschodu przybyli dopiero na VIII festiwal w 1989 roku. Wówczas na 20-lecie imprezy po raz pierwszy przyjechały dwie grupy z Litwy: „Wilia” i „Wileńszczyzna”. W następnym festiwalu Polonię zza wschodniej granicy reprezentowało już sześć grup - z Białorusi, Kazachstanu, Litwy, Rosji i Ukrainy.(PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ pat/