Z czarną opaską na oczach włoski dyrygent Alberto Veronesi poprowadził orkiestrę podczas wystawienia opery „Cyganeria” Giacomo Pucciniego w teatrze koło miasta Lukka w Toskanii. „Nie chcę patrzeć na te sceny” – krzyknął maestro, stojąc na podium. Tak zaprotestował przeciwko temu, że operę wystawiono w scenerii i klimacie protestów i rozruchów na zachodzie w Europy w 1968 roku.
Dziennik „La Stampa” podał w sobotę, że gest dyrygenta nie spodobał się niektórym widzom, którzy podczas spektaklu wznosili okrzyki: „bufon”, „głupek”. Niezrażony tym Veronesi dalej dyrygował po omacku.
„Moja opaska to wyraz niezgody na formę wystawienia opery, która jest zdradą uniwersalnych wartości Pucciniego” - oświadczył Veronesi po piątkowym spektaklu w miejscowości Torre del Lago Puccini podczas 69. edycji festiwalu dedykowanego kompozytorowi.
Wcześniej pojawiły się apele do dyrygenta, by zrezygnował z poprowadzenia orkiestry podczas kontrowersyjnego spektaklu, który wyreżyserował Francuz Christophe Gayral. Zdaniem przeciwników także scenografia Christophe'a Ouvrarda jest zaprzeczeniem „wizji i ducha” Pucciniego.
Veronesi podkreślił: „Nie aprobuję ani reżyserii, ani scenografii”. Jego zdaniem „wypaczają” one operę.
“To nie jest kwestia polityki, ale chodzi o to, że przypisano Pucciniemu wartości, których on nie miał na myśli, wystawiając +Cyganerię+” - wyjaśnił dyrygent.
Dodał również, odnosząc się do koncepcji spektaklu: “Jego bohaterowie to nie są komunistyczni kontestatorzy. Ich siła tkwi w tym, że wyrażają uczucia, stan ducha i myśli nas wszystkich”.
Dyrygent powiedział: jeśli przed następnym spektaklem 29 lipca „coś zmienią, zdejmę opaskę; w przeciwnym razie znów będę z nią dyrygować”.
Fundacja Pucciniego, organizująca festiwal potępiła zachowanie dyrygenta i zapowiedziała, że podejmie wszelkie kroki w obronie publiczności i pracowników i nie dopuści do tego, by gest ten się powtórzył.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ tebe/