O powstaniu wielkopolskim, które w 1918 r. doprowadziło do wyzwolenia spod władzy niemieckiej niemal całej Wielkopolski, usłyszała w piątek młodzież na lekcji historii w Pałacu Prezydenckim. W tym roku przypada 95. rocznica wybuchu zwycięskiej insurekcji.
Lekcję historii poprowadził doradca prezydenta ds. historii prof. Tomasz Nałęcz. Wysłuchali go uczniowie dwóch warszawskich szkół: Liceum Ogólnokształcącego Niepublicznego im. Ignacego Jana Paderewskiego oraz Zespołu Szkół im. Powstańców Wielkopolskich.
Powstanie wielkopolskie określa się jako jedyne zwycięskie w historii polskich insurekcji. Prof. Nałęcz podkreślił, że wówczas już od półtora wieku Polacy zrywali się do walki o niepodległość, z reguły jednak zaborcy, dysponujący nieproporcjonalnie większymi siłami, tłamsili niepodległościowe zrywy. "Historycy tomy piszą, analizują, że można było coś przygotować lepiej, że generał nie powinien był się wahać i uderzyć, a wygrałby bitwę. Może by jeszcze i niejedną bitwę wygrał, ale i tak na końcu przyszłaby klęska. Siły narodu polskiego były zbyt słabe, aby pokonać w wojnie trzy potężne mocarstwa europejskie" - podkreślił prof. Nałęcz.
"Na pierwszy rzut oka i to powstanie powinno się zakończyć klęską. W tej legendzie powstania Wielkopolanie potrafią przesadzić, mówią, że zebrali się w sobie, wystąpili i pobili Niemców. Nieba bym przychylił tej interpretacji, ale ona nie do końca jest prawdziwa" - mówił prezydencki doradca.
"Na pierwszy rzut oka i to powstanie powinno się zakończyć klęską. W tej legendzie powstania Wielkopolanie potrafią przesadzić, mówią, że zebrali się w sobie, wystąpili i pobili Niemców. Nieba bym przychylił tej interpretacji, ale ona nie do końca jest prawdziwa" - mówił prof. Tomasz Nałęcz.
Według niego w drugiej fazie powstania Niemcy mogli się zmobilizować i pobić powstańców w Wielkopolsce; znaleźliby na to siły pomimo klęski poniesionej w pierwszej wojnie światowej. "Nie przesadzajmy z niemiecką porażką, Niemcy poniosły w wojnie ogromną, ogromną klęskę, najlepszym tego dowodem jest zmuszenie ich do bezwarunkowej kapitulacji podpisanej 12 listopada 1918 r. w Compiegne, zdając się na łaskę i niełaskę zwycięzców. (...) Nie zapominajmy jednak z kim Niemcy przegrały, to była potężna koalicja europejskich państw. Niemcy były równie potężnym państwem, wciąż mogły użyć siły przeciwko jednej buntującej się prowincji" - tłumaczył prof. Nałęcz.
Według niego za sukcesem powstania wielkopolskiego przede wszystkim stoi rozejm w Trewirze, tam 16 lutego 1919 r. głównodowodzący wojskami Ententy, marszałek Francji Ferdynand Foch postawił Niemcom warunek, że front wielkopolski zostaje uznany za front aliancki, a armia walcząca w Wielkopolsce za armię sojuszniczą. "Niemcy nie chcieli się na to zgodzić, bo to oznaczałoby sukces powstania i absolutne sparaliżowanie ich działań w Wielkopolsce. Gdyby się jednak na to nie zgodzili, alianci nie przedłużyliby rozejmu z Compiegne" - zauważył prof. Nałęcz. W jego ocenie Niemcy mogli sobie wówczas pozwolić na walkę z wielkopolskimi powstańcami, ale na wznowienie wojny - nie.
Obecny na piątkowym spotkaniu w Pałacu Prezydenckim marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak przypomniał, że "iskrą, która wznieciła powstanie wielkopolskie" był Ignacy Jan Paderewski. Przyjechał on do Poznania 27 grudnia 1918 r. entuzjastycznie witany przez mieszkańców, pod Bazarem wygłosił płomienne przemówienie. Na jego słowa: "Nie należy dłużej czekać" odpowiedzieli ludzie z całej Wielkopolski, już następnego dnia doszło do pierwszych potyczek.
Prof. Nałęcz zaznaczył, że "przytłoczeni polityczną warstwą historii, zapominamy, jak wielką rolę w walce o polskość, w walce o jej przetrwanie odegrały nie instytucje polityczne, lecz (...) ludzie reprezentujący polską kulturę".
"Ignacy Jan Paderewski błyszczał blaskiem, z którym niczego nie można porównać, to był prawdziwy ambasador polskości. Był przyjmowany na całym świecie, najpotężniejsza wówczas królowa Wiktoria, nad której imperium wówczas słońce nie zachodziło, uważała za zaszczyt, gdy mogła wydać koncert, na którym będzie recital Paderewskiego. Wszystkie najpotężniejsze sale koncertowe w Europie i Stanach Zjednoczonych stały przed nim otworem. On nie pławił się tylko w blasku własnego sukcesu. Zawsze podkreślał swoją polskość" - mówił. Jak przypomniał prof. Nałęcz, Paderewski wykorzystywał swoje znajomości, m.in. z prezydentem USA Woodrowem Wilsonem, do naświetlenia problemu Polski.
Główne obchody 95. rocznicy wybuchu powstania wielkopolskiego odbędą się 27 grudnia w Poznaniu. Zaplanowano uroczystości pod Pomnikiem Powstańców Wielkopolskich i inscenizację na placu Wolności. Patronat honorowy nad poznańskimi uroczystościami objął prezydent Bronisław Komorowski. (PAP)
mce/ ls/