95 lat temu, 31 października 1928 r., druh Jerzy Jeliński wrócił do Warszawy, kończąc samochodową wyprawę dookoła kuli ziemskiej. Swoją podróżą chciał światu przypomnieć, że Polska po 123 latach wróciła na mapy.
30 maja 1926 r. w podróż dookoła świata wyruszyło z Warszawy czterech harcerzy: Jerzy Jeliński, Eugeniusz Smosarski (brat znanej aktorki Jadwigi Smosarskiej), Bruno Bret Schneider i Jan Ława. Celem wyprawy była "Wielka światowa propaganda na rzecz naszej ojczyzny" - jak czytamy w książce wspomnieniowej Jelińskiego "Pod polską flagą samochodem naokoło świata" - gdy po 123 latach zaborów okazało się, że na świecie Polska została niemal zapomniana. Przez kolejne miesiące domem podróżników miał być samochód Ford T, ozdobiony polską flagą. Auto zostało specjalnie przerobione przez państwowe Centralne Warsztaty Samochodowe na pojazd wyprawowy.
Polskich harcerzy żegnali marszałek Józef Piłsudski, prezydent Ignacy Mościcki, prymas August Hlond oraz przedstawiciele instytucji państwowych i mieszkańcy Warszawy.
"Nie jestem turystą ani globtroterem, którego ambicja polega na tym, żeby postawić stopę na wszystkich lądach świata. Moim zadaniem było prowadzić jak najskuteczniejszą propagandę na rzecz naszej Ojczyzny, przedstawiając ją korzystnie w oczach cudzoziemców" – tak o swoich intencjach mówił Jeliński. "Niestety bowiem istnieją narody, które o Polsce tak mało jeszcze wiedzą, że jest ona dla nich terra incognita. Opasając flagą polską kulę ziemską, zetknąłem się nie tylko z cudzoziemcami, lecz także z rodakami, rozrzuconymi po świecie jak gwiazdy na niebie. Gdzie ich nie spotykałem! Zarówno w Afryce, jak na środku oceanu, w miastach, jak na pustyni. Niosłem im słowo o ojczyźnie, którego słuchali chciwie" – można przeczytać we wstępie do książki "Pod polską flagą...".
Zanim harcerze opuścili kraj, objechali jeszcze Lublin, Lwów, Kraków i Katowice. Spotykali się tam z młodzieżą, harcerzami i osobami zainteresowanymi ich wyprawą. Z Górnego Śląska przez Cieszyn ruszyli do Czechosłowacji, Austrii, Węgier, Jugosławii i Włoch, skąd przedostali się do Afryki. W każdym z krajów byli przyjmowani przez rządzących, np. prezydenta Czechosłowacji Tomasa Masaryka, regenta Węgier Miklosa Horthyego, prezydenta Austrii Mihaela Hainisha. W Rzymie spotkali się z Benitem Mussolinim i na prywatnej audiencji z papieżem Piusem XI.
We Włoszech, z powodu niekoleżeńskiego zachowania, z grupy wykluczono Ławę. W Afryce Północnej, zmęczony trudami podróży, odpadł kolejny członek wyprawy – Schneider. Trzeci – Smosarski – na statku do USA nabawił się zaraźliwej choroby i nie został wpuszczony na ląd.
Do Stanów Zjednoczonych Jeliński dotarł już sam. Gdy wyładowano na ląd jego samochód, stało się jasne, że po afrykańskim etapie podróży jest on skrajnie zużyty i nie nadaje się do jazdy. W USA druhowi z pomocą przyszła Polonia. Zorganizowano szereg odczytów o Polsce i przebiegu podróży. Honoraria z tych wystąpień wystarczyły na kupno nowego auta - Buicka. W dalszą podróż polski harcerz ruszył tym właśnie pojazdem.
W USA Jeliński był gościem w Białym Domu, gdzie spotkał się z prezydentem Calvinem Coolidge'em.
Dalszą podróż Jeliński chciał odbyć najkrótsza drogą, czyli przez Syberię, nie otrzymał jednak rosyjskiej wizy. Wybrał więc trasę przez: Hawaje, Japonię, Chiny, Singapur i Cejlon (obecnie Sri Lankę). Tam wsiadł na statek, którym dostał się do Marsylii. Stamtąd ruszył przez Francję, Belgię i Niemcy do Polski, gdzie dotarł 31 października 1928 r. W drodze powrotnej został przyjęty przez prezydenta Francji i króla Belgii.
"Ostatniego dnia października 1928 roku znalazłem się na ulicach Warszawy, odbywając zwykłą poranną przechadzkę. Zauważyłem wielkie tłumy publiczności zgromadzające się w Alei Jerozolimskiej i mimo woli byłem świadkiem uroczystego wjazdu Jerzego Jelińskiego, wracającego do Warszawy z rozgłośnej podróży naokoło świata samochodem" – wspominał pisarz Władysław Umiński. "U samej rogatki ujrzałem szpaler z podoficerów szkoły tanków z komendantem na czele i z kierowców samochodowych. Niebawem ukazał się długi sznur samochodów. +Niech żyje Jeliński!+ – wołano z zapałem" – relacjonował. "Przystanąłem. Na czele imponującego korowodu jechała maszyna Automobilklubu Polski, za nią pokaźny Buick Jelińskiego. Na pierwszy rzut oka można było poznać, że samochód powraca z dalekiej i uciążliwej drogi. Wpośród najrozmaitszych skrzyń, w których mieściły się pamiątki i zdobycze z długiej wędrówki, siedział u koła sterowego młody, sympatyczny chłopiec, widocznie mocno przejęty i wzruszony dowodami uznania, jakie się nań sypały ze strony tłumów" – kontynuował Umiński. "Kłaniał się na lewo i prawo, z rumieńcem na opalonych policzkach. Tak, to był jego triumf! Dokonał czynu, jakiego nie zanotowały jeszcze kroniki polskiego sportu automobilowego; co więcej, dokonał go sam jeden, pozostawiony swym własnym siłom i środkom, gdyż losy oddzieliły go od towarzyszy, z którymi pierwotnie wyruszył w drogę. Miał więc z czego być dumnym" – podsumował Umiński.
Jak pisała ówczesna prasa w całej Polsce – "podróż zajęła mu 28 miesięcy, w ciągu których przejechał 78 tys. km. Witany był z największymi honorami". Wspomniany dystans dotyczył tylko drogi przejechanej samochodem, nie wliczano w to podróży statkami.
Jak wspominał Jeliński, jednym z efektów tej podróży było 2000 artykułów o wyprawie i o Polsce, które ukazały się na całym świecie. W zakończeniu książki "Pod polską flagą samochodem naokoło świata" można przeczytać: "Podczas swojego rajdu nasz skaut odwiedził prawie wszystkie napotkane placówki dyplomatyczne i konsularne polskie, zetknął się z licznymi organizacjami polskimi na obczyźnie, wygłosił z górą 150 odczytów, których wysłuchało kilkadziesiąt tysięcy Polaków, rozrzuconych po wszystkich krajach".
Po powrocie do kraju Jeliński nie miał czasu na odpoczynek, udzielał wywiadów i brał udział w licznych odczytach na terenie całego kraju.
Pracował również z Władysławem Umińskim nad książką – Jeliński opowiadał swoje przygody, a Umiński je spisywał i redagował. Rok po powrocie druha z wyprawy czytelnicy dostali wspomnienia pt. "Pod polską flagą samochodem naokoło świata".
W dwudziestoleciu międzywojennym Umiński (1865–1954) był popularnym autorem, który miał w dorobku ponad 30 książek. Jeliński zdecydował się na współpracę z nim, aby wspomnieniowa publikacja powstała szybko i w odpowiedniej literacko formie.
Książka ukazała się w dwóch wydaniach, w 1929 r. w Polsce oraz latem 1946 r. w Bari we Włoszech, opublikowana przez Sekcję Wydawniczą 2. Korpusu. Pierwszy nakład był ogólnodostępny na rynku, drugie wydanie powstało z myślą o szkoleniu harcerzy na obczyźnie.
"Wyprawa druha Jelińskiego jest cenną tradycją polskiego harcerstwa. Odkrywanie świata było, jest i będzie ważne dla ZHP" – powiedziała PAP naczelniczka Związku Harcerstwa Polskiego, harcmistrzyni Martyna Kowacka. "Ta historia to opowieść o odwadze, inicjatywie i determinacji w dążeniu do celu – to właśnie to, co dalej jest ważne i aktualne w harcerstwie. Niewątpliwie jest to też świetna inspiracja dla młodych osób, aby stawiać sobie ambitne wyzwania i je realizować" – dodała.
"Wyprawa samochodowa druha Jelińskiego dookoła świata jest dziś oceniana jako jedno z największych przedsięwzięć podróżniczych przedwojennej Polski" – zaznaczył w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Harcerstwa w Warszawie phm. dr Paweł Bezak.
Ciekawe były dalsze losy Jelińskiego. Dwa lata po powrocie do Warszawy wyjechał do Stanów Zjednoczonych, aby w Hollywood nauczyć się obsługi nowoczesnych kamer filmowych. Wkrótce stał się profesjonalnym operatorem. Po powrocie do Polski, w połowie lat 30., założył firmę oferującą kręcenie filmów do różnych celów. Po wojnie założył firmę zajmującą się produkcją zabawek edukacyjnych.
Jeliński zmarł 30 listopada 1986 r.
Kilka lat temu wnuk Jelińskiego odnalazł za granicą Buicka, którym podróżował dziadek. Kupił go i odrestaurował. Dziś samochód stoi w tym samym miejscu, do którego przyjechał w 1928 r. Czasami można go obejrzeć na imprezach historycznych.(PAP)
Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/