To opowieść o świecie, który kurczowo trzyma się starych zasad - mimo że one już nie działają. O świecie, który pozwala, by nim zawładnęła nienawiść - mówi PAP Małgorzata Bogajewska, reżyser „Opowieści Lasku Wiedeńskiego”. Premiera na Scenie przy Wierzbowej Teatru Narodowego - w sobotę.
Dramat Ödöna von Horvátha z 1931 r. ukazuje losy mieszkańców pewnej wiedeńskiej uliczki. Marianna, córka właściciela sklepu z zabawkami, porzuca wieloletniego narzeczonego Oskara. Wiąże się z uzależnionym od hazardu Alfredem, z którym niedawno rozstała się bogata Waleria. Ojciec Marianny, Zauberkönig, w imię mieszczańskich zasad, którymi żyje społeczeństwo, wyrzeka się córki. Miłość Marianny i Alfreda nie wytrzymuje próby czasu. Alfred namawia Mariannę, by małego synka Leopolda oddali na wychowanie na wieś, do jego matki. Następnie chcąc się pozbyć dziewczyny, ze swoim znajomym Herlingerem przekonuje ją, by zaczęła na siebie zarabiać jako striptizerka. Dzięki temu może ją porzucić "z czystym sumieniem" i znów oddać się hazardowi. Z kolei babka Alfreda, która nie akceptuje jego konkubinatu z Marianną, decyduje się zabić ich dziecko, które - jej zdaniem - jest przeszkodą dla nowego, prawdziwego związku wnuka.
"Myślę, że najmocniejszą historią w tym przedstawieniu jest opowieść o Mariannie - kobiecie, która chce żyć po swojemu, która próbuje się wyrwać z otoczenia ku swoim marzeniom. To spektakl również o tym, że świat nie jest na to gotowy" - wyjaśniła w rozmowie z PAP Małgorzata Bogajewska. "Kolejne poprzeczki, które Marianna musi przeskakiwać, sprawiają, że ta młoda kobieta nie daje rady pokonać następnej, jeszcze wyżej zawieszonej" - dodała.
"To także opowieść o świecie, który kurczowo trzyma się starych zasad - mimo że one już nie działają. O świecie, który pozwala, by nim zawładnęła nienawiść. To przypowieść o świecie, który się przewraca w obliczu czającej się wojny" - mówiła. "Myślę, że realizacja tego tekstu Horvátha zawsze jest takim rzuceniem rękawicy widzom. Powiedzeniem: zobaczcie, na ile możemy się przejrzeć w tej historii i jak straszne jest to, że tak bardzo możemy się przejrzeć w tej historii" - oceniła reżyser.
Pytana o to, kim są sąsiedzi Marianny z wiedeńskiej uliczki, kim jest jej otoczenie, Bogajewska powiedziała: "to takie miłe, mieszczańskie społeczeństwo, które gdy na początku poznajemy - to wydaje nam się, że nic złego z jego strony nie może nas spotkać". "Jednocześnie to społeczność, która nie daje nikomu żadnej przestrzeni wolności. Nie ma wewnątrz tej społeczności możliwości życia po swojemu dla Marianny. Z biegiem akcji ta uliczka zmienia swoją energię" - mówiła. "Gdy poznajemy tych mieszkańców - są oni mili i sympatyczni. Z czasem są coraz bardziej pijani i agresywni. Wypełnia ich coraz mocniej nienawiść" - zwróciła uwagę, dodając, że "Marianna jest tylko jednym elementem wyciągniętym z tego świata".
Reżyser zaznaczyła, że "Horváth wskazuje bardzo wiele powodów, przyczyn tej agresji i upadku wiedeńskich drobnomieszczan". "Ta opresja pochodzi z jednej strony od tzw. reguł dobrego wychowania mieszczańskiego. Z drugiej strony idzie od Kościoła katolickiego z jego formułkami, zakazami i nakazami. Nie mówię tu o wierze, ale o pewnej strukturze sztywnych znaczeń, w której zabrakło miejsca dla człowieka" - powiedziała.
"Ta opresja w gruncie rzeczy jest najbardziej nakierowana na kobiety" - oceniła. "W tym przedstawieniu jest wiele postaci kobiecych i los każdej z nich jest opowieścią o innym rodzaju opresji społecznej. Marianna to ta, która postanowiła żyć po swojemu, i skończyło się to katastrofą. Jest też Emma Hawliczkowa, której historia jest inna, bo opowiada o przemocowym związku, w którym to ona jest stroną stosującą przemoc. Ale to też wynika z opresji, bo świat nie pozwolił jej postępować inaczej" - wyjaśniła. "Jest również Waleria, czyli kobieta z pieniędzmi, która założyła sobie, iż będzie żyć według własnych reguł, i kończy jako nieszczęśliwa alkoholiczka, +kupująca sobie+ kolejnych partnerów w osobach młodych chłopców" - dodała reżyser.
"Horváth pokazuje ten upadek, degradację świata mieszczan niezwykle wielowątkowo. Oczywiście, jednym z ważniejszych powodów jest nadciągająca wojna oraz towarzyszący temu niepokój i poczucie zagubienia" - powiedziała. "Rzecz jasna, towarzyszy temu kryzys finansowy, poczucie, że brakuje pieniędzy, że te pieniądze stają się czymś, co wyznacza granice bezpieczeństwa" - zaznaczyła Bogajewska, dodając, że "sztuka austriackiego pisarza nie jest tanią agitką, ale wielobarwną panoramą społeczną".
Przyznała, że w spektaklu "chce pokazać widzom, gdzie oni sami się znajdują - za który element tej opresyjnej układanki sami odpowiadamy". "Co z tego świata może posłużyć jako lusterko dla widza".
"To przedstawienie jest bardzo muzyczne, bardzo rozedrgane. Myślę, że w dużej mierze również dowcipne i roztańczone, bo pojawiają się walce, swing" - mówiła. "Trochę to na tym polega, że zło przychodzi niezauważone, krok po kroku. I ta destrukcja świata nie następuje w oczywisty sposób, ale gdy następuje - jest rzeczywiście przerażająca" - podkreśliła Bogajewska.
Ödön von Horváth w dramacie z 1931 r. demaskuje mechanizmy rządzące cywilizacją, szuka korzeni zła. Portretuje społeczeństwo, w którym rodzi się faszyzm.
"Przełom lat 20. i 30. XX wieku – Wiedeń w kryzysie ekonomicznym i jego zagubieni mieszkańcy; okrutni i małostkowi, szukający prostych sposobów, by radzić sobie z niezrozumiałym dla nich światem. To świat na krawędzi, w kryzysie ekonomicznym, społecznym, kryzysie wartości. Niespostrzeżenie osuwa się w chaos, choć pozornie wszystko pozostaje na swoim miejscu: w mieszczańskim uporządkowaniu, w spokojnej codzienności, jak to na uroczej wiedeńskiej uliczce z masarnią i kościołem" - czytamy na stronie Teatru Narodowego.
"Tekst oparty na konstrukcji dramy ludowej (Volksstück) i jednocześnie tę konstrukcję obnażający, to obraz mechanizmów władzy, które odciskają się w społeczeństwie. Bezlitosny krytyk rzeczywistości wołał w ten sposób o zastanowienie się, o refleksję. +Opowieści Lasku Wiedeńskiego+ opatrzył mottem: +Nic tak nie daje poczucia nieskończoności, jak głupota+" - przypomniano w zapowiedzi spektaklu.
"Być może dziś pytanie o to, +czy człowiek jest produktem swojego otoczenia, czy ludzie są ukształtowani materialistycznie czy idealistycznie+, staje się aktualniejsze niż jeszcze dekadę temu. Należy zatem rozważyć, czy paradoksalnie Horváth nie jest też pisarzem naszych czasów" - napisała Monika Wąsik-Linder w tekście "Opowieści z bestiarium" zamieszczonym w programie przedstawienia.
Małgorzata Bogajewska po raz drugi reżyseruje na deskach Teatru Narodowego. Na Scenie przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego przygotowała prapremierę sztuki "Daily Soup" (26 maja 2007).
Autorka przekładu - Barbara Swinarska. Reżyseria i dramaturgia - Małgorzata Bogajewska. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Anna Maria Karczmarska. Muzyka - Bartłomiej Woźniak. Choreografię opracował Maćko Prusak. Za reżyserię światła odpowiedzialny jest Dariusz Pawelec.
Występują: Michalina Łabacz (Marianna), Paweł Brzeszcz (Alfred), Anna Ułas (Matka), Anna Chodakowska (Babcia), Piotr Grabowski (Ojciec), Beata Ścibakówna (Waleria), Mateusz Rusin (Oskar), Wiesław Cichy (Rotmistrz), Zuzanna Saporznikow (Emma), Adam Szczyszczaj (Hawliczek), Monika Dryl (Ciotka), Hubert Łapacz (Eryk), Mateusz Kmiecik (Ferdynand / Konferansjer) oraz zespół muzyczny w składzie: Sebastian Pikula / Tomasz Słowik (pianino), Kazimierz Nitkiewicz / Piotr Krzemiński (trąbka), Sebastian Kuchczyński / Wojciech Sobura (perkusja), Piotr Janiec / Piotr Wróbel (tuba) i Oliwier Andruszczenko / Michał Robak (klarnet).
Premiera - 4 listopada o godz. 19 na Scenie przy Wierzbowej. Kolejne przedstawienia - 5 oraz 7-9 listopada.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ skp/