Rogal świętomarciński to nie konkurent poznańskich koziołków, ale to zdecydowanie najsłodszy symbol miasta – mówi PAP prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (PLOT) Jan Mazurczak.
Rogale świętomarcińskie są nie tylko tradycyjnym przysmakiem poznaniaków, kupowanym w listopadzie z okazji Dnia Świętego Marcina – patrona głównej ulicy w mieście. Rogal świętomarciński to także jeden z symboli Poznania, który doczekał się nawet swojego muzeum.
Jak podkreślił w rozmowie z PAP prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej (PLOT) Jan Mazurczak, przełomowym momentem w „karierze” rogala było objęcie rogali świętomarcińskich ochroną na terenie Unii Europejskiej jako chronione oznaczenie geograficzne. Stało się to dzięki wysiłkowi poznańskiego Cechu Cukierników 15 lat temu – w 2008 roku.
„Od tego czasu rogale szybko zyskują popularność. W Polsce są już powszechnie rozpoznawane, czego dowodem są liczne podróbki oferowane w renomowanych cukierniach, ale i popularnych sklepach w całej Polsce. Warto pamiętać jednak, że wszelkie rogale nazywane poznańskimi, Saint Martin czy jeszcze innymi nazwami nie mają z oryginalnymi rogalami świętomarcińskimi nic wspólnego” – zaznaczył Mazurczak i wskazał, że prawdziwe rogale świętomarcińskie, w których zakochali się poznaniacy można kupić tylko w wielkopolskich cukierniach z certyfikatem.
Mazurczak podkreślił, że Poznań od lat stawia na promocję z udziałem rogali świętomarcińskich. W ostatnich latach były to kampanie promocyjne z udziałem m.in. pachnących rogalami wiat przystankowych, wyświetlaniem symbolu rogala na ścianach znanych budynków w całej Polsce, warsztaty rogalowe organizowane w całym kraju, współpraca z największymi telewizjami w kraju, czy coroczne akcje podejmowane przez PLOT z Lechem Poznań.
Rogal stał się także bohaterem licznych miejskich pamiątek. Są obecne na skarpetkach, koszulkach, przypinkach, kolczykach, znaczkach pocztowych, magnesach, doczekały się świec zapachowych, a także piwa czy lodów o smaku świętomarcińskich rogali.
Mazurczak pytany przez PAP, czy rogal świętomarciński ma szansę stać się bardziej rozpoznawalnym symbolem niż poznańskie koziołki, podkreślił, że „trudno powiedzieć i chyba tak naprawdę nikt nie zabiega o to, by rogale były bardziej rozpoznawalne od koziołków lub odwrotnie”.
„To świetnie, że Poznań jest kojarzony z różnymi wątkami i ma kilka swoich symboli, pokazujących różnorodność miasta. Z całą pewnością na liście najważniejszych rzeczy do zrobienia w mieście jest dziś zarówno pokaz koziołków na ratuszowej wieży, jak i konsumpcja rogala świętomarcińskiego, który dzięki popytowi stworzonemu przez turystów jest już wypiekany przez poznańskie cukiernie przez cały rok. Sam rogal zresztą doczekał się nawet Rogalowego Muzeum Poznania, dziś jednej z najpopularniejszych atrakcji w mieście” – podkreślił.
Mazurczak wskazał, że warto pamiętać, że rogal świętomarciński to nie tylko słodki wypiek, ale także idea dzielenia się z potrzebującymi, do której nawiązuje Centrum Kultury Zamek promując podczas parady hasło „Czyń dobro”.
Dodał, że mimo, iż legenda towarzysząca początkom wypiekania rogali świętomarcińskich w Poznaniu jest bardziej znana lokalnie, to zarówno w kraju, jak i zagranicą rogale kojarzone są właśnie ze stolicą Wielkopolski.
„Zresztą, historia rogali ma kilka wersji. Rozpowszechniona jest ta, mówiąca o cukierniku Józefie Melzerze, który zainspirowanym kazaniem proboszcza świętomarcińskiej parafii zaczął wypiekać rogale dla potrzebujących dokładnie 11 listopada 1891 roku. Co ciekawe reklamy tradycyjnych rogali świętomarcińskich w poznańskiej prasie pojawiły się już wcześniej, bo w połowie XIX wieku” – zaznaczył Mazurczak.
Według szacunków rzemieślnicy zrzeszeni w Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu sprzedają w Dniu Świętego Marcina średnio 250 ton rogali, a przez cały rok 500 ton, czyli około 2,5 miliona sztuk.(PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ maak/