Rocznicę śmiertelnego pobicia młodego dziennikarza Wojciecha Cieślewicza, pierwszej śmiertelnej ofiary stanu wojennego w stolicy Wielkopolski uczczono w czwartek w Poznaniu. 13 lutego 1982 r. Cieślewicz został pobity przez ZOMO, zmarł po 18 dniach w szpitalu.
Pod poświęconą 29-latkowi tablicą w centrum miasta złożono kwiaty. Szef wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange przyznał, że pamięć o zdarzeniu sprzed ponad 30 lat nie jest wśród poznaniaków powszechna. Zapowiedział, że podejmie starania o umieszczenie w pobliżu tablicy pamiątkowej dodatkowej tablicy, która opisywałaby osobę i historię Cieślewicza.
„Kilka dodatkowych informacji byłoby potrzebne. Wielu młodych ludzi, przechodzących obok tablicy pamiątkowej na moście Teatralnym, często nie ma świadomości, kim był, co robił Cieślewicz i co tutaj się stało w 1982 roku. Oni żyją dziś w wolnej Polsce, czują się wolnymi ludźmi, a ta wolność nie pojawiłaby się, gdyby nie Wojtek” – powiedział.
Wojciech Cieślewicz, dziennikarz rozpoczynający pracę w "Głosie Wielkopolskim", 13 lutego 1982 r. uczestniczył w manifestacji pod pomnikiem Ofiar Poznańskiego Czerwca. Kiedy oddziały ZOMO zaczęły rozpędzać demonstrantów, uciekał w kierunku mostu Teatralnego.
W okolicach przystanku tramwajowego został ciężko pobity. Trafił do szpitala, zmarł 2 marca.
Śledztwo w sprawie jego śmierci umorzono w czerwcu 1982 roku w związku z „wyczerpaniem możliwości ustalenia sprawców czynu”. W latach '90 sprawę podjęto ponownie, oskarżony został jeden z byłych ZOMO-wców. Ostatecznie nikt jednak nie poniósł odpowiedzialności za śmierć dziennikarza. (PAP)
rpo/ mhr/