Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, którą od kwietnia zarządza prof. Rafał Wnuk, poinformowała, że wystawa główna ma powrócić do stanu z 2017 roku. "Każdy zwiedzający ma prawo obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie i samodzielnie ocenić, czy dobrze służy ona polskiej polityce pamięci" - podkreśla kierownictwo placówki.
Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku we wtorek na swojej stronie poinformowało, że ”zamierza przywrócić spójność całej wystawie”. „Obecnie powracamy do pierwotnej wersji scenariusza oraz wizji autorów sekcji >>System obozów koncentracyjnych<< i >>Droga do Auschwitz<< części wystawy zatytułowanej >>Groza wojny<<” - poinformowano.
„(...) każdy zwiedzający ma prawo obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie i samodzielnie ocenić, czy dobrze służy ona polskiej polityce pamięci.”
„Uważamy, że choć według sądu zmiany na ekspozycji były relatywnie niewielkie, to każdy zwiedzający ma prawo obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie i samodzielnie ocenić, czy dobrze służy ona polskiej polityce pamięci” - napisano.
Spór o wystawę główną w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku toczył się od 2017 roku, czyli od otwarcia muzeum, które budował i przygotowywał zespół pod kierownictwem prof. Pawła Machcewicza. Dwa tygodnie po otwarciu muzeum (2017 r.) Machcewicza zastąpił na stanowisku dr Karol Nawrocki, który wcześniej był naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku (obecnie jest prezesem IPN).
Nowe kierownictwo muzeum zmieniło wystawę główną której autorami byli: Paweł Machcewicz, Janusz Marszalec (obecny z-ca dyrektora MIIWŚ), Piotr M. Majewski i Rafał Wnuk (obecny dyrektor MIIWŚ). Nie zgodzili się oni ze zmianami traktując je „jako ingerencję polityczną w przekaz ideowy wystawy oraz naruszenie praw autorskich”.
W 2018 roku sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Dwa lata później sąd oddalił 26 z 28 żądań byłych dyrektorów muzeum, w tym 16 z 17 żądań w sprawie wprowadzonych zmian i uzupełnień na wystawie głównej. „Z siedemnastu żądań, uwzględniona zostało tylko jedno - usunięcia z wystawy głównej MIIWŚ filmu produkcji IPN pt. >>Niezwyciężeni<<" - podkreśliło MKiDN w komunikacie przesłanym po ogłoszeniu wyroku w październiku 2020 r.
Oddalone zostały natomiast żądania dotyczące m.in.: usunięcia z wystawy głównej MIIWŚ portretu ojca Maksymiliana Marii Kolbego wraz ze stanowiskiem multimedialnym poświęconym jego postaci; usunięcia z wystawy głównej portretu Witolda Pileckiego wraz ze stanowiskiem multimedialnym dotyczącym jego postaci; usunięcia z wystawy głównej zdjęcia powstańców warszawskich składających przysięgę wojskową przed wstąpieniem do oddziału podczas mszy św.; usunięcia z wystawy głównej zdjęcia rodziny Ulmów wraz ze stanowiskiem multimedialnym „Polacy ratujący Żydów”; usunięcia z wystawy głównej maski pośmiertnej bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego (ofiary KL Dachau) wraz z ekspozytorem poświęconym kaźni duchowieństwa w obozach koncentracyjnych; usunięcia z wystawy głównej eksponatu w postaci „Spisu pomordowanych Polaków w KL Dachau” sporządzonego w 1946 r. przez zespół ks. Edmunda Charta (więźnia Dachau).
Sąd uznał jednak, że wystawa i scenariusz są chronioną twórczością a muzeum reprezentowane przez Nawrockiego naruszyło prawa autorów wystawy i zasądził od MIIWŚ kwotę 10 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym.
Rok temu Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził wyrok I instancji, uznając, że muzeum reprezentowane przez ówczesnego dyrektora Nawrockiego „naruszyło prawa autorskie oraz dobre imię autorów wystawy jako historyków” - napisało muzeum.
Sąd jednak nie nakazał przywrócenia pierwotnego kształtu ekspozycji ze względu na to, że zmiany – zdaniem sądu – nie były zauważalne dla większości odbiorców. Zadecydował natomiast o zaprzestaniu wyświetlania animacji IPN w ostatniej części wystawy głównej, natomiast nie nakazał przywrócenia poprzedniego zwieńczenia ekspozycji.
Sąd Apelacyjny podtrzymał także interpretację sądu pierwszej instancji, w tym zadośćuczynienie w formie wypłaty odszkodowania przez MIIWŚ na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym.
W kwietniu 2024 r. kierownictwo nad muzeum przejęli dwaj autorzy scenariusza – Rafał Wnuk i Janusz Marszalec. Jak podało muzeum, 8 maja 2024r., po siedmiu latach od jego usunięcia, na wystawę powrócił film kończący ekspozycję - dokument autorstwa Mateusza Subiety. „W zamyśle autorów film ten jest klamrą zamykającą wystawę, a jednocześnie ostrzeżeniem, że pokój nie jest nam dany raz na zawsze” - podało muzeum.
„Zmiany były też pierwszą próbą odgórnego narzucenia jednej wersji interpretacji wydarzeń II wojny światowej pod hasłem państwowej polityki historycznej.”
Zdaniem obecnych władz i twórców pierwotnej wystawy głównej, działania dyrektora Nawrockiego „wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści”. „Były też pierwszą próbą odgórnego narzucenia jednej wersji interpretacji wydarzeń II wojny światowej pod hasłem państwowej polityki historycznej” - jak podano na stronie muzeum
Do planowanych i wprowadzonych zmian na wystawie głównej odniósł się były dyrektor dr Karol Nawrocki. Na platformie X zamieścił film nagrany przed budynkiem muzeum. Na nagraniu towarzyszą mu obecny dyrektor gdańskiego oddziału IPN dr Marek Szymaniak (do 2023 r. był zastępcą dyrektora MIIWŚ ds. naukowych) i dr Tomasz Szturo.
„To, co zobaczyliśmy, jest szokujące. W miejscu, gdzie było wspomnienie błogosławionej rodziny Ulmów, jest czarna dziura.”
„To, co zobaczyliśmy, jest szokujące. W miejscu, gdzie było wspomnienie błogosławionej rodziny Ulmów, jest czarna dziura. Czarna ściana zamiast pamięci o tych, którzy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej” - powiedział w nagraniu.
Dodał, że nowa dyrekcja usunęła rotmistrza Witolda Pileckiego, a także św. Ojca Maksymiliana Kolbe. „To, co było przedmiotem sporu sądowego przez ostatnie 6 lat i to, co dało się nam, jako dyrekcji, dowieść przed polskim sądem, a więc zmiany na ekspozycji głównej, w nocy z 24 na 25 czerwca zostało po prostu ordynarnie usunięte, ewaporowane z przestrzeni 5 tys. metrów kwadratowych” - powiedział.
„Zarówno jako prezes IPN-u, jak i były dyrektor MIIWŚ w Gdańsku, chciałbym przekazać prof. Rafałowi Wnukowi, że tego typu zachowania nie zostaną zapomniane przez Polskę" - oświadczył i dodał, że "wycinanie i kastrowanie ojca Kolbe, rotmistrza Pileckiego i rodziny Ulmów, będą głęboko w naszej pamięci”.
W dalszej części nagrania zaznaczył, że „patriotyzm jest ważną cechą dla każdego urzędnika państwowego”. Jego zdaniem, to, co zrobiła nowa dyrekcja, jest wbrew badaniom historycznym i świadomości Polaków o historii XX wieku. „Jest po prostu nieprzyzwoite” - ocenił.
Szef gdańskiego oddziału IPN dr Marek Szymaniak w nagraniu zwrócił się do z-cy dyrektora MIIWŚ Janusza Marszalca, który - jak określił - jest współodpowiedzialny za ten barbarzyński akt. „Jak to jest, że środki, które zostały wydane na wprowadzenie tych zmian na wystawie, są dzisiaj wydatkowane na to, żeby realizować ambicje dr Janusza Marszalca, prof. Rafała Wnuka i osób, które przez kilka lat prowadziły proces z Muzeum II Wojny Światowej i go przegrały. Z wyjątkiem jednej zmiany, wszystkie zostały uznane przez polski sąd" - przypomniał.
Z-ca dyrektora MIIWŚ dr Janusz Marszalec, odpowiadając prezesowi IPN i Szymaniakowi, powiedział, że w 2017 i 2018 roku nie liczyli się oni z prawami autorskimi twórców i dokonali kilkunastu zmian, które wypaczyły przekaz wystawy. „Szantaż patriotyczny, który zastosowali siedem lat temu, zasłaniając się rotmistrzem Pileckim czy ojcem Kolbe, stosują i dzisiaj, gdy przywracamy pierwotny, autorski charakter muzealnej narracji” - ocenił.
Dodał, że muzeum pragnie, aby zwiedzający sami mogli ocenić wartość ekspozycji oczyszczonej z ingerencji osób trzecich. „Mamy też nadzieję, że pomogą w odnalezieniu 8 tysięcy katalogów wystawy głównej, które zniknęły z magazynu MIIWŚ, w okresie gdy oni nim kierowali” - dodał.
Muzeum na swojej stronie napisało, że ich celem jest, aby „polityka historyczna” pozwalała obywatelom troszczyć się o wspólnotę. Aby była niewykluczająca i zgodna z ustaleniami badaczy, nawet jeśli miałaby wyglądać ona trochę inaczej, niż sobie to wyobrażał minister czy prezes partii. „Nie trzeba cenzurować wystaw i walczyć z artystami, by budować narodową wspólnotę i pielęgnować pamięć” - podano.(PAP)
Autor: Piotr Mirowicz
pm/ aszw/