8 lipca 1980 r. zaczął się strajk w Świdniku, a następnie w Lublinie. W sumie uczestniczyło w nim 80 tys. osób. Choć protest skończył się już po kilku dniach historycy podkreślają, że „Lubelski lipiec” utorował drogę sierpniowym protestom na Wybrzeżu i powstaniu "Solidarności"
Strajk, do którego 8 lipca 1980 r. przystąpiła załoga Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik, a następnie innych zakładów, był reakcją na podwyżki cen, które kilka dni wcześniej w zakładowych stołówkach i bufetach wprowadził rząd. Podrożało mięso i wędliny, a dodatkowym powodem frustracji i złości był fakt, że wielu pracowników praktycznie mogło kupić te artykuły wyłącznie w stołówce, bo w sklepach było ich za mało. W drugiej połowie lat siedemdziesiątych wiele artykułów było dostępnych tylko "spod lady".
Podwyżka cen (w PRL-u decyzje w tej sprawie podejmował rząd) w gruncie rzeczy była więc próbą ograniczenia popytu, bo nie było szans na wzrost podaży.
Rządząca od końca 1970 r. ekipa Edwarda Gierka pamiętając o tym, że podwyżka cen doprowadziła do upadku ich poprzedników, prawdopodobnie celowo zdecydowała się przeprowadzić całą sprawę na początku lata, licząc że ludzie będą myślami przy urlopach.
„Ponieważ nie ogłoszono oficjalnego komunikatu o podwyżce, więc społeczeństwo nie zna jej rozmiarów i zasięgu” – alarmował opozycyjny KSS „KOR”.
Jarosław Szarek, historyk z IPN napisał po latach: "Iskrą, od której zaczął się pożar była podwyżka cen 1 lipca - nieogłoszona oficjalnie i nazwana pokrętnie +regulacją cen+".
Rozpoczęte 8 lipca w Świdniku (m.in. w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik), a w następnych dniach podjęte także m.in. w Lublinie strajki robotnicze, były już masowe i lepiej zorganizowane. Powoływano komitety strajkowe, spisywano postulaty, prócz żądań ekonomicznych, pojawiały się polityczne. Podjęto nawet próbę utworzenia ponadzakładowego komitetu strajkowego. Od 9 do 24 lipca 1980 r. w Lublinie strajkowało ok. 90 zakładów pracy.
Najczęściej robotnicy domagali się odwołania podwyżki lub podniesienia płac, poprawy zaopatrzenia itp. Chcąc jak najszybciej wygasić strajki, władze spełniały postulaty protestujących, co jednak skłaniało do buntu załogi kolejnych przedsiębiorstw. „Nie staniesz, nie dostaniesz” – mówiono.
Według niepełnych i zaniżonych danych MSW PRL, strajki lipcowe objęły łącznie ok. 80 tys. osób w 177 zakładach pracy, w różnych częściach kraju. Władze długo starały się bagatelizować ten bunt społeczny. Lokalna prasa informowała o „przerwach w pracy”. Niezależne wiadomości na ten temat podawało jednak Radio Wolna Europa, nadające w języku polskim z RFN.
11 lipca w Świdniku doszło do podpisania porozumienia kończącego strajk. Była to pierwsza wówczas pisemna umowa między strajkującą załogą a władzą. Stopniowo także w innych miastach protestujący decydowali się na powrót do pracy.
Fala strajkowa opadła, ale nie wygasła. 14 sierpnia 1980 r. rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej. W tym samym miesiącu, Polacy wywalczyli prawo do zakładania wolnych związków zawodowych. Był to ewenement w państwach zdominowanych przez Związek Sowiecki. (PAP)
Autor: Maciej Replewicz
mr/ jkrz