W piątek przypada 80. rocznica śmierci Henryka Sławika, który w czasie II wojny światowej uratował na Węgrzech życie tysiącom polskich Żydów. Przedstawiciele IPN złożą kwiaty przed katowickim pomnikiem Sławika oraz jego węgierskiego współpracownika Józsefa Antalla.
Pochodzący z Szerokiej (obecnie dzielnica Jastrzębia-Zdroju) Henryk Sławik (1894-1944), o którym mówi się "śląski Schindler" albo "polski Wallenberg", w czasie I wojny światowej był wcielony do armii niemieckiej, trafił na front wschodni, a potem do rosyjskiej niewoli. Po powrocie wziął udział w powstaniach śląskich i akcji plebiscytowej. Ukończył tylko niemiecką szkołę ludową; nie stać go było na dalszą naukę, ale luki uzupełnił samokształceniem.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski został dziennikarzem w Katowicach. Był m.in. radnym miejskim, redaktorem naczelnym katowickiej "Gazety Robotniczej", pełnił też funkcję prezesa Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był jednym z liderów antykomunistycznego skrzydła Polskiej Partii Socjalistycznej i radnym Katowic. Był także długoletnim posłem do Sejmu Śląskiego, delegatem do Ligi Narodów i działaczem związkowym.
Po wybuchu II wojny światowej przedostał się przez Rumunię na Węgry. Wkrótce został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi na Węgrzech, był też jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie.
Wraz z Józsefem Antallem, pełnomocnikiem Rządu Królestwa Węgier ds. Uchodźców Wojennych, uratował tysiące polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Wyrabiał im fałszywe dokumenty na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci – dobrze zakamuflowany, bo działający pod szyldem sierocińca dla dzieci oficerów polskich.
Po wkroczeniu na Węgry Niemców przeszedł do pracy w konspiracji. Wydany przez Polaka, niemieckiego konfidenta, został aresztowany w lipcu 1944 r. i poddany gestapowskiemu śledztwu w więzieniu w Budapeszcie. Torturowany, nie wydał m.in. Antalla. Został zesłany do niemieckiego obozu w austriackim Mauthausen, gdzie zginął 23 sierpnia 1944 r.
Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 r. pośmiertnie nadano mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 2001 r. bliski współpracownik Sławika w Komitecie Obywatelskim, Żyd Henryk Zvi Zimmermann, przypomniał o jego dokonaniach. W Polsce pamięć o Sławiku przywróciła publikacja Grzegorza Łubczyka z 2003 r. pt. "Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku", na podstawie której powstał dokument filmowy.
Wraz z Józsefem Antallem, pełnomocnikiem Rządu Królestwa Węgier ds. Uchodźców Wojennych, uratował tysiące polskich Żydów, którzy trafili na Węgry. Wyrabiał im fałszywe dokumenty na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu. Zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem, sierociniec dla żydowskich dzieci – dobrze zakamuflowany, bo działający pod szyldem sierocińca dla dzieci oficerów polskich.
W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Sławika najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Antall otrzymał wtedy pośmiertnie najwyższe odznaczenie nadawane cudzoziemcom - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. W 2015 r. prezydent Węgier Janos Ader i prezydent RP Bronisław Komorowski odsłonili w Katowicach pomnik Sławika i Antalla.
Pomnik powstał na placu przed budynkiem Międzynarodowego Centrum Kongresowego (MCK), nieopodal hali Spodka i nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Stanowią go dwie betonowe ściany otoczone drzewami. Wewnątrz są podobizny obu postaci i informacja o ich dokonaniach. Rok po odsłonięciu pomnika obaj bohaterowie zostali patronami placu, przy którym wybudowano MCK.
W piątek przedstawiciele IPN złożą kwiaty przed katowickim pomnikiem Sławika oraz jego węgierskiego współpracownika Józsefa Antalla.(PAP)
mtb/ miś/