7 października 1849 r. zmarł Edgar Allan Poe. Był jednym z największych twórców w dziejach amerykańskiej literatury. Arthur Conan Doyle zawdzięcza mu Sherlocka Holmesa, Oscar Wilde – Doriana Graya, a Dostojewski – "Zbrodnię i karę".
„Gdyby wszyscy autorzy utworów, które zawdzięczają coś Poemu, przeznaczyli na budowę pomnika mistrza dziesiątą część honorariów, jakie za te utwory otrzymali, zebrane pieniądze wystarczyłyby do wzniesienia piramidy tak wysokiej, jak piramida Cheopsa” – tak o sile oddziaływania Edgara Allana Poego wypowiadał się Arthur Conan Doyle. On sam w tej budowie musiałby mieć udział – na postaci Auguste`a Dupina wykreowanej przez Poego wzorował się przy tworzeniu Sherlocka Holmesa.
Poe był inspiracją również dla innych pisarzy, poetów, a od XX wieku reżyserów i scenarzystów. Jules Verne zakończenie podróży w swojej książce „W osiemdziesiąt dni dookoła świata” zapożyczył z napisanych przez Poego „Trzech niedziel w tygodniu”. Na noweli „William Wilson” Robert Louis Stevenson oparł swój pomysł na Doktora Jekylla i pana Hyde`a, zaś Oscar Wilde wykorzystał go przy pisaniu "Portretu Doriana Graya". Opowiadanie grozy, a w gruncie rzeczy psychologiczne studium winy „Czarny kot” posłużyło Dostojewskiemu jako inspiracja przy tworzeniu postaci Raskolnikowa ze „Zbrodni i kary”. „Czarny kot” trafił również do kina – Alicia Misrahi, autorka biografii pisarza („Edgar Allan Poe”, polskie wydanie 2007 r. – PAP) doliczyła się ośmiu wersji filmowych tego utworu.
Jeszcze częściej filmowcy z różnych krajów sięgali po przepełnioną makabrycznymi elementami nowelę „Zagłada domu Usherów”. Wersja nakręcona w 1960 r. przez Rogera Cormana została umieszczona w zbiorach Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych jako jeden z filmów kulturowo i historycznie znaczących dla narodowej kinematografii. W 2023 r. na podstawie tej samej noweli serial dla Netflixa nakręcił Mike Flanagan.
W poezji – jak przypomina Alicia Misrahi – oddziaływanie Poego widać przede wszystkim w twórczości Charlesa Baudelaire`a (który też przetłumaczył na francuski kilkanaście opowiadań) oraz symbolistów, takich jak Arthur Rimbaud, Paul Verlaine.
W Polsce twórczością Poego fascynował się Gombrowicz, a tłumaczył m.in. Leśmian.
Sam Edgar Allan Poe za życia był mało komu znany nawet w Stanach Zjednoczonych. Stale borykał się z biedą, a zmarł w okolicznościach, które mogłyby posłużyć do napisania powieści grozy.
Pod górkę miał już od dzieciństwa. Ojca – kiepskiego aktora nigdy nie poznał, bo ten zostawił żonę i troje małych dzieci (Edgar Allan miał starszego brata i młodszą siostrę), gdy przyszły pisarz był jeszcze niemowlęciem. W wieku niespełna trzech lat Edgar Allan stracił też matkę (była aktorką jak jej mąż, zmarła z powodu gruźlicy) i został rozdzielony z rodzeństwem, bo każde z dzieci zostało przygarnięte przez kogoś innego. Z przybranym ojcem zerwał kontakty bardzo wcześnie, bo ten – choć nie miał własnych dzieci z legalnego związku – skąpił na edukację Edgara Allana. To w czasach studiów (których nie skończył) Poe wpada w spiralę długów, ale sam ponosił za to przynajmniej część winy, bo ledwo dostawał pieniądze, przepuszczał je przy karcianym stoliku. W ucieczce przed finansowymi kłopotami zaciągnął się do wojska i wstąpił do słynnej dziś akademii wojskowej West Point, skąd jednak po roku został wyrzucony.
W tym samym czasie, w 1831 r., udało się mu opublikować drukiem niewielki zbiór swoich wierszy, zaś kilka miesięcy później zadebiutował jako autor opowiadań na łamach gazety „Philadelphia Saturday Courier”. Od lat trzydziestych pisywał kolejno do różnych periodyków. Często przenosi się z miejsca na miejsca (Filadelfia, Baltimore, Nowy Jork) i ustatkował się dopiero za sprawą małżeństwa z młodszą o 13 lat kuzynką, Virginią Clemm (jego wybranka ma w tym momencie zaledwie 13 lat). Jednocześnie tworzy swoje najlepsze utwory: „Zagładę domu Usherów”, gdy skończył dopiero 30 lat, niedługo później Maskę Czerwonego Moru” i poemat „Kruk”.
Życie wypełniły mu zmagania z wydawcami, którzy sporo na nim zarabiali, ale on z reguły musiał się zadowolić tylko kilkoma, najwyżej kilkudziesięcioma dolarami. „Jestem nadmiernie leniwy i cudownie pracowity — przez napady. Są epoki, kiedy każdy rodzaj ćwiczeń umysłowych jest torturą, a nic nie przynosi mi przyjemności poza samotną komunią z „górami i lasami” — „ołtarzami” Byrona. Tak włóczyłem się i śniłem całe miesiące, a w końcu obudziłem się z pewnego rodzaju manią komponowania. Potem bazgrzę cały dzień i czytam całą noc, dopóki choroba trwa” – opisał siebie samego w pewnym liście.
Od 1842 r. głównym zmartwieniem stała się ciężka choroba Virginii. Po jej śmierci (w styczniu 1847 r.) już się nie pozbierał. Ostatnim przebłyskiem jego literackiego geniuszu jest poemat prozą „Eureka”, do którego napisał pełną ekspresji dedykację: „Tym nielicznym, którzy mnie kochają i których ja kocham, tym, którzy bardziej czują niż myślą, i tym, którzy wierzą w sny jako jedyną rzeczywistość”.
Zaleca się do kilku kobiet, ale zostaje odrzucony. Wreszcie oświadczyny Poego przyjęła jego młodzieńcza miłość, ale pisarza to już nie ratuje. Coraz częściej bowiem sięga po opium i alkohol. W takim stanie widział go w lipcu 1849 r. John B. Thompson, wydawca „Southern Literary Messenger” w Richmond:
„Upijał się w tawernach, opowiadając o Eurece każdemu, kto chciał go słuchać. Przyjaciele bezskutecznie próbowali go utrzymać w stanie trzeźwości, aby mógł wrócić do pracy. Zmusili go w końcu, by wsiadł na statek do Nowego Jorku. Starałem się namówić go, by coś dla mnie napisał, ale chwile przytomności umysłu były tak krótkie i nieregularne, że okazało się to niemożliwe. Wziąłem od niego esej o teorii wiersza, ale bardziej z litości, niż z jakiegoś innego powodu. Tekst jest zbyt techniczny i niezrozumiały dla zwykłego człowieka” – wspominał to spotkanie Thompson. Na koniec dodał jednak: „Nie ulega wątpliwości, że Poe jest wyjątkowym człowiekiem”.
Zamroczonego od narkotyków i alkoholu Poego zapamiętali z tamtego okresu też inni znajomi pisarza. W lipcu 1849 r., chyba zaraz po tym epizodzie opisanym przez Thompsona, trafił na kilka godzin do więzienia za pijaństwo. Gdy na chwilę wytrzeźwiał, napisał list do Mary Clemm, teściowej i powiernicy:
„Nie mogę już dłużej żyć, muszę umrzeć. Nie chce mi się żyć od czasu, kiedy napisałem Eurekę. Nic lepszego już nie napiszę. (…) Nigdy nie byłem naprawdę obłąkany, to tylko wydarzenia rozdzierają mi serce. Trafiłem tutaj do więzienia za pijaństwo, ale nie byłem wtedy pijany, powodem była Virginia”.
Na początku jesieni 1949 r. oczekiwano go w Nowym Jorku, ale już tam nie dotarł. 2 października 1849 r. pojawił się pijany i półprzytomny w jakiejś nędznej tawernie w Baltimore. Odwieziono go do szpitala w stanie delirium, zmarł tam 7 października nad ranem. Za jego trumną oprócz pastora i grabarza poszły tylko cztery osoby. (PAP)
autor: Józef Krzyk
jkrz/ dki/