79 lat temu, 20 listopada 1945 r., rozpoczął się główny proces norymberski. Była to pierwsza w historii ludzkości próba całościowego osądzenia przywódców zbrodniczego reżimu. W procesie oskarżono 22 funkcjonariuszy nazistowskich Niemiec – 12 skazano na śmierć (jedną zaocznie), trzy – na dożywocie, cztery – na długoletnie więzienie, a trzy – uniewinniono.
Przez stulecia zasada absolutnej suwerenności państw i ich władców wykluczała możliwość prawnego osądzania ich czynów. U schyłku XIX wieku rozwój prawa międzynarodowego dotyczącego traktowania jeńców, ludności cywilnej oraz dzieł kultury opierał się na założeniu dobrej woli i humanitaryzmu rządów państw prowadzących wojny. Nagminne łamanie tych reguł w pierwszych tygodniach I wojny światowej skłaniało strony konfliktu do rozważenia, w jaki sposób rozliczyć odpowiedzialnych za te przestępstwa. W reakcji na rzeź Ormian państwa alianckie wydały wspólną deklarację, w której użyto pojęcia „zbrodni przeciwko ludzkości”. Przed sądem miał stanąć były cesarz Niemiec Wilhelm II. Ostatecznie zrezygnowano z osądzenia wyższych dowódców, ponieważ mogłoby to wywołać niebezpieczne oburzenie społeczeństw pokonanych państw.
Skala zbrodni popełnionych w czasie II wojny światowej przekroczyła wszystkie dotychczasowe doświadczenia ludzkości. Już w czasie konfliktu brano pod uwagę możliwości osądzenia zbrodniarzy niemieckich, którym uda się przeżyć wojnę. W styczniu 1942 r. z inicjatywy rządu RP w trakcie konferencji rządów krajów okupowanych przez Niemcy przyjęto deklarację, że celem wojny jest „ukaranie drogą zorganizowanego wymiaru sprawiedliwości tych, którzy są winni przestępstw”. Powołano także Międzyaliancką Komisję do Badania Zbrodni Wojennych. Tam po raz pierwszy stwierdzono, że przywódcy III Rzeszy staną przed międzynarodowym trybunałem. Zbierano doniesienia o mordach i ich sprawcach.