
Czy Ziemia naprawdę jest dzisiaj opromieniona blaskiem? Gdzie, na Ukrainie? W Strefie Gazy? A może w pokłóconej i zdezorientowanej Polsce? - pytał podczas liturgii Wigilii Paschalnej metropolita warszawski abp Adrian Galbas.
Abp Galbas przewodniczył w Wielką Sobotę liturgii Wigilii Paschalnej w stołecznej bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela.
W homilii zaznaczył, że Wielkanoc nie jest jednym ze świąt, ale jest "świętem świąt, uroczystością uroczystości, w której Chrystus unicestwił śmierć, przenika swoją potężną mocą nasz stary czas, aż wszystko zostanie Mu poddane".
"Wielkanoc jest źródłem światła, które oświetla całe nasze życie. Na wszystko w naszym życiu patrzymy właśnie przez tę tajemnicę. Kościół, rozproszony po całej Ziemi, gromadzi się dzisiaj, aby przy zapalonym paschale czuwać na modlitwie, słuchać Słowa Bożego i z wiarą wyznać, że Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał i żyje. A potem chce ogłosić tę radosną wieść światu" - mówił.
Metropolita warszawski przypomniał słowa papieża Franciszka z adhortacji "Christus vivit", że chrześcijanom grozi, że będą przyjmować Chrystusa jako dobry przykład z przeszłości. Zdaniem hierarchy taka postawa zostawia ludzi takimi samymi, jakimi byli wcześniej i nie wyzwala.
Abp Galbas podkreślił, że "kiedy śpiewamy dzisiaj wielkanocne +alleluja+, konieczne trzeba postawić za nim wykrzyknik a nie znak zapytania". "Potrzebna jest nam dzisiaj pewność wiary, że naprawdę do Chrystusa należy czas i wieczność (...). Do Niego należy także rok 2025" - stwierdził.
Przypomniał słowa śpiewane na początku mszy św. z hymnu Exsultet: "Wesel się Ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa".
"Czy to nie jest jakaś szydera? Naprawdę Ziemia jest dzisiaj opromieniona blaskiem? Gdzie, na Ukrainie? W Strefie Gazy? W Syrii? W Sudanie? W Etiopii? W Demokratycznej Republice Konga? A może w pokłóconej i zdezorientowanej Polsce? Rzeczywiście tak dużo u nas tego blasku? A może w Kościele, w którym tyle jest rozmaitego zamętu, chociaż codziennie prosimy na mszy św., aby zamętu nie było?" - pytał. "A może u mnie, w moim życiu?" - dodał.
Abp Galbas przyznał, że "wielkanocna wiara jest trudna", ponieważ jest to wiara, że "jeżeli On zmartwychwstał, to żadne nieszczęście nie będzie miało ostatniego zdania a jakiekolwiek kajdany nie okażą się wieczne".
Jak zaznaczył, w "tamten Wielki Piątek" też wydawało się, że wszystko jest skończone, że "skończył się Kościół, skończyła się Ewangelia". "Wydawało się, że to koniec, ale tak się tylko wydawało (...). Tak się wydawało tyle razy w historii świata, gdy ogarniały go ciemności wojen, prześladowań, trzęsień Ziemi, zarazy, głodu i wszelkich innych nieszczęść (...). A jednak Kościół zawsze wtedy wierzył, że to nie koniec, że Ewangelia nie może być bujdą, że to do Chrystusa Zmartwychwstałego należy czas i wieczność, że to On będzie ostatecznym końcem wszystkiego a nie, że to z Nim będzie koniec" - podkreślił.
Nawiązując do fragmentu Ewangelii mówiącego o kobietach, które przyszły do grobu Chrystusa, by namaścić Go wonnościami, abp Galbas zaznaczył, że może on być obrazem każdego z nas. "Niby tego Jezusa to jakoś tam znamy, chodzimy za Nim, słuchamy Słowa Bożego. Wiemy, że niby coś mówił o zmartwychwstaniu, o tym, że jest Panem, że zwycięstwo, że Królestwo Niebieskie, że Ojciec - ale szybko o tym zapominamy" - stwierdził.
"Apostoł Łukasz dając nam ten skromny zapis najważniejszego wydarzenia w historii dziejów mówi: ty decyduj. Wierzysz w to, czy nie? Wierzysz w Słowo, czy nie? Może wystarczy ci rytuał? Jezus jest dla ciebie kimś żywym czy nie?" - pytał abp Galbas.
Dodał, że jeśli ktoś nie uwierzy, to cały wysiłek będzie wkładał w konserwowanie swojego bezpiecznego świata.
"Tak często szukamy tylko Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu (...), bo zmartwychwstał, śmierć została pokonana" - zastrzegł.
Według hierarchy "to orędzie jest też na ten rok". "Właśnie teraz, gdy mamy wrażenie, że jesteśmy w klesczach niczym Izraelici uciekający przed wojskami egipskimi. Właśnie teraz, gdy wydaje się, że tak mało pociechy, bo wokół strach, niepewność i złość, bezradność. Właśnie teraz jest moment na wiarę" - podkreślił.
Przypomniał, że tradycyjnie w trakcie liturgii Wigilii Paschalnej kilka osób przyjmie chrzest św. a wszyscy uczestnicy odnowią przyrzeczenia chrzcielne.
"Przez chrzest powierzyliśmy Chrystusowi nasze życie i przyjęliśmy Jego życie, które się nie kończy. Pozwoliliśmy Chrystusowi, by się nami opiekował dzisiaj, w godzinie naszej śmierci i przez całą wieczność. Każdego dnia trzeba tę chrzcielną wiarę odnawiać" - mówił abp Galbas.
"Idąc na co dzień przez mrok trzymajmy się światła (...). Na mrok nie mamy wpływu. Może będzie jeszcze bardziej mroczny, może będzie jeszcze bardziej gęsty. Nie idźmy jednak przez mrok sami, nie idźmy bez światła, nikłego lecz pewnego, światłą odpalonego od paschału, światła odpalonego od światłości. Ono teraz oświetli nam miejsce, gdzie postawimy najbliższy krok, a kiedyś przemieni się w pełnię blasku" - apelował.
Na zakończenie liturgii Wigilii Paschalnej ulicami Starego Miasta przeszła procesja rezurekcyjna.
Wielka Sobota jest ostatnim dniem Triduum Paschalnego. Liturgia Wielkiej Soboty skupia się na poświęceniu ognia, wody chrzcielnej i na odnowieniu przyrzeczeń sakramentu chrztu. Na początku liturgii kapłan dokonuje poświęcenia ognia i zapala od niego paschał - symbol Chrystusa, który jest światłością świata.(PAP)
iżu/ san/