Czułem, że Jan Karski wciąż przeżywał ból, że jego misja nie wywołała reakcji aliantów – powiedział PAP Szewach Weiss, który wziął udział w obchodach 100. rocznicy urodzin legendarnego emisariusza.
Szewach Weiss wspominał: „Gdy jako przewodniczący Knesetu zaprosiłem Jana Karskiego do Izraela – jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata chciał przyjechać – wiedziałem oczywiście o jego misji podczas wojny. Wśród polskich Żydów w Izraelu Karski był słynny, znany i uwielbiany za to, że z wielką odwagą starał się we własnym imieniu i w imieniu Polski Podziemnej alarmować świat o zagładzie Żydów.
Churchill słuchał go cierpliwie, zadawał pytania. Ale Roosevelt zbaczał z tematu, pytał na przykład, czy w Polsce jeżdżą jeszcze furmanki. I to wtedy, gdy Niemcy każdej doby zabijali w obozach zagłady tysiące Żydów!
Do dziś niektórym ludziom trudno uwierzyć, że na naszej planecie zwyczajni ludzie, którzy mieli matki i dzieci – mordowali inne matki i dzieci.
Jan Karski był człowiekiem opanowanym, spokojnym, ale czułem, że wciąż przeżywał ból, że jego misja się nie udała, nie wywołała reakcji aliantów. Może nie chcieli prowadzić wojny pod hasłem ratowania Żydów?
My, Żydzi, podobnie jak Polacy, jesteśmy narodem historii. A historia nie chce być historią. Ona wciąż żyje z nami.”
Szewach Weiss urodził się w 1935 r. w Borysławiu. Podczas niemieckiej okupacji wraz z rodziną był ukrywany przez Polaków. Był, jako polityk Partii Pracy, przewodniczącym Knesetu (1992-1996), ambasadorem w Polsce (2001-2003). W 2000 r. został przewodniczącym rady instytutu Yad Vashem. Jest profesorem nauk politycznych.
tst (PAP)