
Detektyw Arthur Brand potwierdził w rozmowie z holenderskimi mediami odnalezienie 25 bezcennych dokumentów historycznych, skradzionych z archiwum w Hadze. Wśród nich są notatki admirała Michiela de Ruytera i protokół z 1602 r. o powstaniu Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Dokumenty przez lata leżały w pudełku na strychu.
Dwadzieścia pięć cennych dokumentów z XVII i XIX wieku, które przed dziesięcioma laty zaginęły z Narodowego Archiwum w Hadze, zostało niedawno odnalezionych przez krewnych zmarłego mężczyzny, byłego pracownika instytucji i najprawdopodobniej sprawcy kradzieży. Dokumenty znajdowały się w tekturowym pudełku z sieci Action na strychu domu, który sprzątano po śmierci tej osoby – powiadomiły NOS Radio 1 Journaal i gazeta „De Telegraaf”.
Wśród odzyskanych materiałów znalazł się m.in. protokół z pierwszego posiedzenia Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (VOC) z 1602 r., na którym po raz pierwszy oficjalnie pojawiło się słynne logo VOC. Odnaleziono również dziennik pokładowy admirała floty holenderskiej i bohatera narodowego w wojnie przeciwko Anglikom Michiela de Ruytera, opisujący ze szczegółami bitwę morską pod przylądkiem św. Wincentego z 1641 r. Odnalazły się też listy króla holenderskiego Wilhelma I. Część tych dokumentów jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
O znalezisku powiadomiono Arthura Branda, znanego holenderskiego detektywa, specjalizującego się w odzyskiwaniu dzieł sztuki i nazywanego niekiedy „Indianą Jonesem świata sztuki”. Brand zasłynął wcześniej z odnalezienia m.in. obrazu Vincenta van Gogha „Ogród plebanii w Nuenen”, skradzionego z muzeum Singer Laren w 2020 r., a także dzieł Picassa, Brueghela i znalezisk pochodzących z Bliskiego Wschodu, w tym bizantyjskich mozaik. Media donosiły, że Brand zdobywa dane o dziełach sztuki dzięki własnej sieci informatorów, w tym kontaktom w świecie przestępczym i nieformalnym rozmowom z kolekcjonerami. Detektyw ściśle współpracuje też jednak z policją i organizacjami międzynarodowymi. O jego pracy powstały już książki i programy telewizyjne.
Odzyskanie dokumentów z archiwum w Hadze Brand nazwał jednym z najważniejszych momentów w swojej karierze.
Narodowe Archiwum nie było świadome, że doszło do kradzieży. Zaginione dokumenty były uznawane za „chwilowo nieobecne”, co nie jest rzadkością w placówce liczącej 145 km archiwów. Instytucja nie planuje wprowadzenia dodatkowych środków bezpieczeństwa, ponieważ, jak podkreśliła, te procedury zostały już wcześniej zaostrzone.
Z Hagi Patryk Kulpok (PAP)
pmk/ szm/