Dyrektor ECS Basil Kerski przemawia podczas uroczystości pod bramą Stoczni Gdańskiej podczas obchodów 45. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ „Solidarność”. Fot. PAP/Marcin Gadomski
Ustępujący dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski powiedział w rozmowie z PAP, że jego zdaniem każda instytucja publiczna potrzebuje zmiany liderów. Podkreślił, że ECS jest nie tylko muzeum, ale także miejscem ważnych debat o współczesnym świecie.
Ustępujący dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski powiedział w rozmowie z PAP, że jego zdaniem każda instytucja publiczna potrzebuje zmiany liderów. Podkreślił, że ECS jest nie tylko muzeum, ale także miejscem ważnych debat o współczesnym świecie.
Polska Agencja Prasowa: Co uważa Pan za największy sukces swojej ponad czternastoletniej pracy w ECS?
Basil Kerski: Najważniejszym zadaniem mojej misji było zbudowanie siedziby Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) oraz wystawy stałej, która opowiada o polskiej drodze do wolności oraz o innych rewolucjach demokratycznych w byłym imperium sowieckim. Udało się to zrobić w bardzo krótkim czasie, w ciągu niespełna czterech lat. Siedzibę ECS razem z wystawą stałą otworzyliśmy już podczas mojej pierwszej kadencji, 30 sierpnia 2014 roku.
PAP: Jak przebiegał proces realizacji tej inwestycji?
B.K.: Inwestycja, której inicjatorem był prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, była przed otwarciem krytycznie oceniana przez opinię publiczną. Dziś ECS jest niekwestionowanym symbolem Gdańska, bardzo popularnym miejscem, zwiedzanym co roku przez ponad milion ludzi z Polski i całego świata. Gdańsk stał się dzięki ECS i Muzeum II Wojny Światowej jednym z najważniejszych ośrodków muzealnych w Europie.
W 2016 roku otrzymaliśmy jako pierwsza polska instytucja kultury prestiżową Nagrodę Muzealną Rady Europy, najstarszą nagrodę muzealną naszego kontynentu.
Z całego świata przyjeżdżają do nas muzealnicy, aby poznać nasz warsztat. W 2022 roku otworzyliśmy drugą ekspozycję stałą poświęconą Stoczni Gdańskiej, w której opowiadamy o 170 latach historii przemysłu i jego znaczeniu dla polityki, kultury i miasta.
Ale ECS to nie tylko muzeum. To także miejsce ważnych debat o współczesnym świecie — gdańska agora XXI wieku, przestrzeń refleksji na temat wolności, wyzwań dla demokracji i znaczenia idei solidarności w dzisiejszym świecie.

Książę koronny (następca tronu) Norwegii Haakon Magnus podczas zwiedzania ECS w Gdańsku w 2025 r. Fot. PAP/Adam Warżawa
PAP: Które momenty lub projekty były dla Pana najbardziej osobiste i znaczące?
B.K.: Nie zapomnę ostatniej rady ECS, w której uczestniczył prezydent Paweł Adamowicz. To był piątek, 11 stycznia 2019 roku. Było to nasze ostatnie spotkanie i nasza ostatnia osobista rozmowa, między innymi o planach rozwoju edukacji obywatelskiej w Polsce, dwa dni przed śmiertelnym zamachem.
PAP: Jak wyglądał dla Pana dalszy przebieg tych wydarzeń?
B.K.: Pięć dni po radzie odbierałem w progach ECS jego trumnę. To był drugi dla mnie osobisty szok po zamachu. Żona prezydenta, Magdalena, poprosiła mnie, aby obywatelki i obywatele mogli pożegnać się z prezydentem w ECS. Wspaniale zachował się wtedy mój zespół — byliśmy dzień i noc przy trumnie, tworząc godne warunki, aby dziesiątki tysięcy ludzi mogło pożegnać prezydenta. Nie zapomnę także chwili, kiedy prezydenci miast wynosili trumnę z ogrodu zimowego ECS i szli w stronę Bazyliki Mariackiej, gdzie spoczął Paweł Adamowicz. Pożegnanie prezydenta przekształciło się w cichy protest przeciwko tak silnej w naszej sferze publicznej nienawiści.

Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku. Fot. PAP/Jerzy Ochoński
Niestety, tamtej zimy 2019 roku atmosfera polityczna wokół ECS po zamachu nie ucichła. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod kierownictwem profesora Piotra Glińskiego odebrało nam wówczas dużą część dotacji na program. Oprócz tego minister chciał stworzyć w ECS własny wydział i ograniczyć w ten sposób naszą niezależność. Na skutek decyzji ministra straciliśmy środki na obchody 30-lecia zwycięstwa Solidarności w wyborach czerwcowych 1989 roku. Rząd nie chciał upamiętniać tak znaczącego dla upadku komunizmu w Europie kompromisu przy Okrągłym Stole.
PAP: Jak zareagowaliście na te decyzje i jakie działania zostały wtedy podjęte?
B.K.: Razem z radą ECS, prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz oraz marszałkiem Pomorza Mieczysławem Strukiem udało mi się obronić niezależność instytucji. Polacy zareagowali niezwykłą falą solidarności — społeczeństwo obywatelskie zebrało 8 milionów złotych na program ECS. Dzięki tym darom udało nam się zorganizować godne i piękne uroczystości w czerwcu 2019 roku w Gdańsku. Prawie 200 000 osób wzięło udział w naszym kilkudniowym programie z okazji 30. urodzin polskiej demokracji. Okazało się, że my, Polacy, nie tylko pamiętamy walkę z bronią w rękach o niepodległość, ale także szanujemy nasze wielkie pokojowe powstanie — rewolucję Solidarności.
PAP: ECS to miejsce dialogu, ale też sporów. Czy udało się zachować równowagę między pamięcią historyczną a współczesną debatą społeczną?
B.K.: Kiedy tworzyliśmy wystawę stałą ECS, silna była już polaryzacja polityczna w Polsce i gorący spór o interpretację najnowszej historii. Ambicją moją i mojego zespołu było stworzenie ekspozycji, na której odnajdą się wszyscy Polacy.
Zbudowaliśmy pluralistyczną sieć współpracowników i konsultantów naukowych, aby odzwierciedlić szeroką panoramę nauki i kultury pamięci. Na tym bogactwie perspektyw tworzyliśmy opowieść o rewolucji Solidarności. I rzeczywiście, po otwarciu wystawy nie było żadnych znaczących uwag krytycznych. Pokazaliśmy, że można oderwać się od współczesnych sporów i stworzyć ciekawą, pasjonującą opowieść, z którą większość Polaków się utożsamia.

Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku. Fot. PAP/Jerzy Ochoński
PAP: Co zadecydowało o Pana odejściu z ECS i przyjęciu nowej funkcji w Niemczech?
B.K.: Zasadą demokracji jest także samoograniczenie osób pełniących funkcje publiczne. Każda instytucja publiczna w państwie demokratycznym potrzebuje zmiany liderów, nowych ludzi i nowych pomysłów. Miałem swoje prawie piętnaście lat, plus dwa lata wcześniej w radzie ECS — czas, żeby ktoś młodszy z innymi doświadczeniami przejął odpowiedzialność.
PAP: Rozpocznie pan pracę w Niemczech.
B.K.: W styczniu tego roku zostałem powołany przez parlament i rząd Nadrenii Północnej-Westfalii, największego landu Niemiec liczącego 18 milionów mieszkańców, aby jako prezydent Domu Historii Nadrenii Północnej-Westfalii stworzyć nową instytucję, która opowiada o tradycji demokratycznej i ją rozwija. To duży projekt — coś w rodzaju niemieckiego ECS-u. Będzie tam opowieść o narodzinach demokracji zachodnioniemieckiej po 1945 roku. Fascynujące wyzwanie, w centrum Düsseldorfu, nad brzegiem Renu, w pięknym zabytkowym budynku z 1912 roku. Moim głównym zadaniem będzie stworzenie wystawy stałej, która zostanie otwarta w 2030 roku.
To sensacja, że Polak, urodzony w Gdańsku, syn Irakijczyka, będzie tworzył w Niemczech opowieść o losach nadreńskiej demokracji ostatnich stu lat. Moja nominacja pokazuje, jak bardzo w ostatnich latach wzrosło znaczenie polskiej kultury i tradycji demokratycznej.
Jesteśmy w Europie inspiracją dla naszych sąsiadów. Ale nie wyprowadzam się z rodzinnego Trójmiasta. Chcę nadal współpracować z ECS i zabierać głos w ważnych debatach dla Polaków.
PAP: Jakiej przyszłości życzy Pan ECS po swoim odejściu? Co powinno być jego najważniejszym zadaniem w kolejnych latach?
B.K.: Podczas tegorocznych uroczystości upamiętniających śmierć prezydenta Pawła Adamowicza przedstawiłem projekt budowy naprzeciwko ECS, przy historycznej bramie numer 2 Stoczni Gdańskiej, Centrum Obywatelskiego im. Pawła Adamowicza. Nowy obiekt ma wzmocnić charakter terenu wokół ECS jako europejskiego centrum demokracji. W drugiej siedzibie ECS mogłaby powstać duża przestrzeń wystawiennicza, w tym wystawa stała na temat przemian w Polsce po 1989 roku. Pierwsze reakcje były bardzo pozytywne. Mam nadzieję, że uda się zrealizować ten projekt w następnej dekadzie.

Fragment wystawy stałej Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa
PAP: Kto powinien zająć Pana miejsce?
B.K.: To pytanie raczej do organizatorów ECS: miasta Gdańsk, marszałka Pomorza i ministerstwa kultury, a nie do mnie. Miasto Gdańsk, jako główny organizator, rozpisało już konkurs na stanowisko dyrektora ECS, który zostanie rozstrzygnięty w drugiej połowie 2026 roku. Mam znakomitych zastępców, którzy zapewnią wysoki poziom funkcjonowania instytucji po zakończeniu mojej kadencji. Prezydent Gdańska poinformowała nasz zespół, że od stycznia obowiązki dyrektora będzie pełnić moja zastępczyni, Magdalena Mistat. Magda jest bardzo dobrą, wszechstronną menadżerką kultury i współtwórczynią sukcesów ECS.
Basil Kerski (ur. 1969 w Gdańsku) jest menedżerem kultury, ekspertem polityki międzynarodowej, eseistą i redaktorem, synem Polki i Irakijczyka. Studiował politologię i slawistykę w Berlinie. Od 2011 roku kierował Europejskim Centrum Solidarności, w czasie jego kadencji otwarto nową siedzibę i wystawę stałą oraz uruchomiono drugą ekspozycję poświęconą Stoczni Gdańskiej. ECS pod jego kierownictwem zdobyło Nagrodę Muzealną Rady Europy i stało się ważnym ośrodkiem debat o demokracji. Kerski od 1998 roku jest także redaktorem naczelnym „Dialogu. Magazynu Polsko-Niemieckiego”. W 2025 roku został powołany na stanowisko prezydenta Domu Historii Nadrenii Północnej-Westfalii w Düsseldorfie.
Rozmawiał Piotr Mirowicz (PAP)
pm/ aszw/