Państwowe Muzeum na Majdanku w Lublinie. 3 listopada 1943 r. Niemcy rozstrzelali w obozie koncentracyjnym na Majdanku ponad 18 tys. Żydów. Była to największa egzekucja w historii wszystkich niemieckich obozów koncentracyjnych. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Dozorczynie w niemieckim obozie koncentracyjnym na Majdanku pochodziły z ubogich rodzin i były słabo wykształcone; to władza, jaką miały nad więźniarkami połączona z ideologią nazizmu, czyniła z nich morderczynie – powiedziała w rozmowie z PAP psycholożka i profilerka Urszula Cur.
- To powinno być dla nas przestrogą, ponieważ w każdym z nas są różne siły, które pod wpływem okoliczności mogą się uaktywnić. Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono – powiedziała PAP specjalistka w profilowaniu psychologicznym sprawców przestępstw Urszula Cur, która opracowuje profile dozorczyń niemieckiego obozu na Majdanku.
Jak podaje Muzeum na Majdanku, w obozie 28 kobiet służyło jako nadzorczynie obozu kobiecego. Wiele z nich wyróżniało się szczególnym okrucieństwem - biły, kopały, wyzywały, szykanowały i mordowały więźniów.
Do sporządzania ich profilu psychologicznego, badaczka wykorzystuje przede wszystkim różne dokumenty historyczne w archiwach, zeznania w procesach prowadzonych po wojnie, a także relacje i wspomnienia byłych więźniarek obozu. - Źródła historyczne mówią, jak funkcjonowała ta machina śmierci, jak powstała ideologia nazistowska i zaczęły się budzić „faszystowskie stany umysłu”, które ułatwiały terror i przemoc na tak dużą skalę. Mogę z tego wyciągać wnioski o tym, jakie stały za tym mechanizmy, dlaczego na tak masową skalę stosowano się do zasad terroru, jakie potrzeby materialne czy psychologiczne za tym stały – tłumaczyła.
Psycholożka zwykle w trakcie profilowania bada miejsca zbrodni. Jak tłumaczyła, tereny obozów koncentracyjnych były planowane tak, aby optymalizować zabijanie ludzi. - To rzecz bez precedensu, jeśli chodzi o przygotowanie się sprawców do popełniania masowych zabójstw - zaznaczyła.
Dozorczynie niemieckich obozów koncentracyjnych pochodziły ze środowisk wiejskich albo małomiasteczkowych, z rodzin robotniczych, chłopskich, często ubogich i ciężko pracujących. Kobiety te były słabo wykształcone albo nie miały wykształcenia, co - jak zaznacza Cur - jest znamienne dla polityki nazistów ograniczającej edukację i dostęp do wiedzy dla kobiet i dziewcząt. Ich zadaniem było rodzenie dzieci – przyszłych żołnierzy albo matek rodzących kolejne pokolenia żołnierzy. - Edukacja, to ważny aspekt, bo wiąże się z nią to nie tylko wiedza, ale także gotowość do refleksji nad samym sobą, nad tym co się robi – podkreśliła.
Funkcja dozorczyni w obozie i związane z tym stabilne zarobki w państwowej służbie dawały tym kobietom możliwość awansu materialnego i społecznego. - One tam miały pensję, zakwaterowanie, przydziały różnego rodzaju dóbr m.in. ubrań, oprócz munduru dostawały też np. bieliznę, koszule, buty, których często nie było w biednych rodzinach - powiedziała Cur.
W obozach koncentracyjnych dozorczynie miały zakwaterowania w oddzielnych, dobrze wyposażonych budynkach i w pełni wyposażonych pokojach, łącznie z radiem i lampką nocną. Jak podkreśla Cur, nie bez znaczenia był fakt, że w obozie miały one dostęp do ogromu wartościowych przedmiotów jak biżuteria, pieniądze, ubrania, naczynia, odbieranych więźniom, zwłaszcza żydowskim, tuż po przywiezieniu do obozu. - One to kradły na potęgę. Wykorzystywały te cenne przedmioty, żeby sobie coś dodatkowo załatwiać w obozie, ale często też wysyłały w paczkach do swoich rodzin. Wręcz dostawały z domu zamówienia na konkretne przedmioty, jak płaszcz, buty czy wyprawka dla dziecka – dodała.
Większość dozorczyń zgłosiła się do tej pracy dobrowolnie, odpowiadając na ogłoszenie. - Oczywiście te ogłoszenia nie mówiły wprost, że będą tam np. stosować przemoc, łącznie z selekcją do życia lub śmierci. Z ogłoszenia wiedziały, że mają pilnować grup kobiet „ciężko obciążonych”, wrogów narodu, kryminalistek. O tym, jaka faktycznie była to praca, przekonywały się na miejscu i były takie kobiety, które z tej pracy rezygnowały – dodała Cur.
Jak podkreśliła, dla wielu dozorczyń obozowych ważnym motywem była ideologia nazistowska, z jej antysemityzmem, rasizmem i kultem porządku. - One były tym „nasiąknięte”. Jednak największą moim zdaniem siłą, która je przyciągała, był pragmatyzm, czyli te pieniądze, mieszkanie, władza i poczucie przynależności – dodała profilerka.
To poczucie władzy i wyższości „nadludzi” stanowiło swoisty wyzwalacz dla okrucieństwa, jakiego się strażniczki obozowe dopuszczały wobec więźniarek. - To była potężna siła, która nimi kierowała. Już sam mundur dawał to poczucie wyższości. Do tego miały jeszcze pejcze, pistolety, psy, którymi szczuły. Także sam obóz i związane z tym okoliczności to wszystko razem dodawało tej siły. One były tam paniami życia i śmierci – tłumaczyła psycholog.
Jak zaznaczyła, w obozie działały też mechanizmy obecne w każdej grupie społecznej. - Strażniczki między sobą rywalizowały, trochę się popisywały przed sobą, przed swoimi przełożonymi, przed innymi esesmanami - mężczyznami. I ta agresja wobec więźniów była jeszcze przez to zwielokrotniona – dodała.
Znamienne zdaniem profilerki są postawy obozowych dozorczyń, które m.in. w powojennych procesach twierdziły, że nic nie wiedziały o zbrodniach i że tylko wykonywały rozkazy. – A to właśnie one biły czy robiły selekcje do komór gazowych, więc zaprzeczanie wiedzy o tych zbrodniach u tych strażniczek jest bardzo naiwne - zaznaczyła.
Dozorczynie próbowały też przekonywać, że były dobre, bo np. dały kiedyś więźniowi jedzenie lub zaniechały ukarania. - Takie postawy zdecydowanie należy rozumieć jako próba zdjęcia z siebie ogromu zła, które wyrządziły – dodała Cur.
Zachowaniom obozowych dozorczyń będzie poświęcona konferencja „Zwyczajne kobiety czy fanatyczne morderczynie?” z udziałem Urszuli Cur zaplanowana na 29 listopada w Muzeum na Majdanku w Lublinie. Jak podkreśla profilerka, dla wielu osób odpowiedź na pytanie z tytułu konferencji wyda się oczywista, że to były fanatyczne morderczynie. - Tymczasem to nie jest prawda. Bo to były zwyczajne kobiety, które w tej niezwyczajnej sytuacji dostały narzędzia, które uczyniły z nich fanatyczne morderczynie - tłumaczyła.
Jej zdaniem potrzeba szerokiej edukacji o tych mechanizmach, aby „pewne kurki samoświadomości odkręcić” i skłaniać do refleksji. - Żebyśmy mieli świadomość, że właściwie każdy z nas i każda z nas w każdej chwili swoim zachowaniem może albo jakoś wzmacniać zjawiska ideologiczne, które mogą prowadzić do katastrofy, jaką był nazizm i Holokaust, albo - temu przeciwdziałać – podkreśliła Cur.
Na konferencji Cur przedstawi profil psychologiczny dozorczyń obozu kobiecego na Majdanku, wyjaśni motywy i mechanizmy stojące za zachowaniami strażniczek. Profile poszczególnych dozorczyń przedstawi w publikacji, nad którą pracuje.
- Brakiem sprawiedliwości wobec zbrodni hitlerowskich było nie tylko to, że zaledwie garstka sprawców stanęła przed sądami a kary były niewspółmiernie niskie. Brakiem sprawiedliwości byłoby także zapomnienie. W czasach, gdy poglądy i zachowania jednostek i grup wciąż się radykalizują, mamy obowiązek edukowania i skłaniania do refleksji siebie i innych – podkreśliła Cur.
Niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku istniał od października 1941 r. do lipca 1944 r. Spośród prawdopodobnie 150 tys. osób, które przeszły przez Majdanek, na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i komorach gazowych życie straciło tu około 80 tys. osób. 60 tys. z nich to byli Żydzi przywożeni do obozu z całej Europy.
Renata Chrzanowska (PAP)
ren/ dki/



