Zaskakująca trwałość stereotypów polega na ich ładunku emocjonalnym, który sprawia, że są one odporne na doświadczenia - mówił w środę w Krakowie niemiecki historyk Hans Henning Hahn.
Uczony, który od lat bada relacje polsko-niemieckie, wygłosił w Międzynarodowym Centrum Kultury wykład otwierający międzynarodową konferencję "Narody i stereotypy 25 lat później. Nowe granice, nowe horyzonty".
Hahn mówił, że stereotypy są specyficznymi uogólnieniami mocno naładowanymi emocjonalnie, a doświadczenia ludzi nie są w stanie ich przełamać ani zmienić. „Często zaskakująca trwałość stereotypów polega na ich ładunku emocjonalnym. Są one zakorzenione w emocjach i przez to odporne na argumenty i odmienne doświadczenia” – powiedział niemiecki historyk. Jak dodał, dawne stereotypy zostają nawet, jeśli się o nich zapomina i zawsze mogą wrócić.
„Stereotypy mają odpowiadać na naturalną potrzebę orientacji w świecie. Toczy się ona na dwóch płaszczyznach: porządkujemy nasze własne postrzeganie siebie i orientujemy się w społeczeństwie. Rozpoznajemy kto my, a kto oni. Mamy więc do czynienia z autostereotypem i heterostereotypem - czyli wizerunkiem własnym i własnej grupy i wizerunkiem innych. Oba są ze sobą ściśle związane” – mówił Hahn. „Poprzez stereotypy wyrażamy, chcąc nie chcąc, część naszej tożsamości. (…)Używając stereotypu obnażamy się i to gruntownie” – podkreślił.
Według Hahna ciekawym wariantem stereotypów jest ujęcie kierunków geograficznych. „Mało kto dobrowolnie przyznaje się do przynależności do Wschodu, bez względu na to, gdzie mieszka” – zauważył historyk. "Stygmatyzacja Wschodu jest mocno zakorzeniona w przeszłości. (...) Wschód nas razi, bo nie jest Zachodem, bo nie wstydzi się tego, że jest inny. My z Zachodu chcemy udowodnić, że jesteśmy lepsi od tamtych” – mówił Hahn.
Według Hahna ciekawym wariantem stereotypów jest ujęcie kierunków geograficznych. „Mało kto dobrowolnie przyznaje się do przynależności do Wschodu, bez względu na to, gdzie mieszka” – zauważył historyk. "Stygmatyzacja Wschodu jest mocno zakorzeniona w przeszłości. (...) Wschód nas razi, bo nie jest Zachodem, bo nie wstydzi się tego, że jest inny. My z Zachodu chcemy udowodnić, że jesteśmy lepsi od tamtych” – mówił Hans Henning Hahn.
Według badacza XXI wiek zaczął się bardziej konfliktowo niż się spodziewaliśmy. „Konflikty produkują i pomnażają stereotypy. Co do tożsamości trzeba być ostrożnym, jeśli chodzi o przepowiednie. Nie wiadomo, czy dzisiejsza dominacja tożsamości narodowych się utrzyma, czy zastąpi ją lub dopełni np. tożsamość europejska albo jakaś inna np. religijna” – stwierdził Hahn. „Konflikty rodzą stereotypy, a wzmocnione używanie stereotypów rodzi konflikty albo przynajmniej je zaostrza” – dodał.
Socjolog z UW prof. Ireneusz Krzemiński mówił, że narody tworzą własną tożsamość i obraz samych siebie zawsze w kontekście innych, konfrontując siebie z obrazami innych narodów.
Jak dodał w języku polskim słowo „nacjonalizm” ma szczególne znaczenie - takiej świadomości narodowej, która jest stanowczą apoteozą własnej grupy narodowej. „Sądzę, że wszelki nacjonalizm ma to w sobie: apoteozę i bezkrytyczny stosunek do własnego narodu jako szczególnie wyposażonego moralnie i mającego w związku z tym uzasadnione aspiracje do dyktowania innym zasad współżycia i współdziałania” – mówił socjolog. Jak zauważył kryje się za tym obraz świata konkurujących ze sobą społecznych bytów, a stosunki z innymi są oparte na „bezwzględnej grze egoistycznych interesów”.
Jednocząca się Europa – jak zauważył prof. Krzemiński – stała się wielką sceną, na której narody mogą prezentować obrazy siebie „nie tyle w opozycji do innych, ile przed innymi”. „Zatem ukazywać swoistość swoich losów i przekonań o sobie na tej wspólnej scenie w sposób niezagrażający innym, nie poniżający innych, ale też nie traktujący siebie samych jako gorszych i innym podległych” – podkreślił socjolog. „Europa stworzyła pewien nowy ideał współżycia międzynarodowego, który starał się wyeliminować wzajemną wrogość i agresję, nade wszystko mocarstwową, narodową siłę, podporządkowującą sobie innych” – powiedział.
Prof. Krzemiński wyraził nadzieję, że mimo ostatnich wydarzeń na Ukrainie i wielkomocarstwowej polityki Rosji, mimo nacjonalizmów „wymyślony w zjednoczonej Europie sposób budowania dumy narodowej i prezentowania siebie nie w opozycji do innych, ale przed innymi, przetrwa”.
Odbywająca się w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie konferencja "Narody i stereotypy 25 lat później. Nowe granice, nowe horyzonty" została zorganizowana z okazji 25. rocznicy wyborów 4 czerwca oraz 10. rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Uczestniczyć w niej będzie 82 prelegentów z 18 krajów, a dyskusja ma dotyczyć m.in. takich zjawisk jak radykalizacja postaw, niechęć wobec obcych, migracja i globalizacja.
Konferencja odbywa się 21 lat po pierwszej edycji „Narodów i stereotypów”. „W tym czasie zmieniła się Europa i nasze bezpośrednie sąsiedztwo. Zmieniała się też Polska. Chcemy sprawdzić, jak dziś – w dobie globalizacji i coraz silniejszej migracji - narody postrzegają się wzajemnie” - mówiła PAP Joanna Sanetra - Szeliga z MCK.
W programie przewidziano m.in. czternaście sesji tematycznych i cztery debaty. Patronat honorowy nad konferencją sprawuje prezydent RP Bronisław Komorowski.
Partnerami projektu są: Eurośródziemnomorska Fundacja Dialogu Kultur im. Anny Lindh, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków Miasto Literatury, Polski Instytut Kultury w Londynie. Projekt współfinansowany jest ze środków Gminy Miejskiej Kraków i Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. (PAP)
wos/ abe/