Pracownicy galerii Florian Sundheimer trzymają portret Brigitte Bardot autorstwa Andy'ego Warhola podczas prezentacji przedmiotów aukcyjnych Guntera Sachsa w Monachium, Niemcy, 23 kwietnia 2012 r. Fot. EPA/ANDREAS GEBERT Strona: PAP/EPA
Po niedawnych pożegnaniach Jeana Paula Belmondo i Alaina Delona, odejście Brigitte Bardot to koniec epoki w kinie francuskim, a nawet szerzej - w europejskim. Tak informację o śmierci francuskiej aktorki skomentowała Marzena Bomanowska, dyrektorka Muzeum Kinematografii w Łodzi.
- Stosunkowo niedawno pożegnaliśmy Jean Paula Belmondo, potem Alaina Delona. Śmierć Bardotki, o której wszyscy w taki familiarny sposób się wyrażali, oznacza, że pewna epoka odchodzi do przeszłości. Brigitte Bardot w gronie wielkich gwiazd kina, które lubimy też określać mianem ikon, miała pozycję wyjątkową. Najpierw jako młoda osoba oczarowała wszystkich swoją urodą i wdziękiem, a później wyprzedziła swoją epokę i zajęła się czymś, co uznała za ważne w czasach, kiedy jeszcze nie było na to mody - obroną zwierząt - powiedziała Bomanowska.
O BB, bo tak też nazywano Brigitte Bardot, szefowa Muzeum Kinematografii w Łodzi powiedziała, że „była wzorcem kobiecości”.
- I to wzorcem kobiecości absolutnie naturalnej. Bardot była taka, jaką stworzyła ją natura - bez poprawiania, które dzisiaj właściwie jest na porządku dziennym, zwłaszcza jeśli chodzi o świat show-biznesu. Ona w sposób naturalny wszystko miała doskonałe - oczy, nos, uszy, włosy, szyję, dekolt i to co poniżej dekoltu. Miała doskonałą talię i nogi. Naprawdę wspaniale ukształtowana przez naturę piękna osoba, ale też nie dająca się sprowadzić do roli takiej pin-up girl, której zdjęcie wieszali sobie chłopcy nad łóżkami, czy żołnierze w koszarach - powiedziała Bomanowska.
Bardot dość wcześnie zrezygnowała z kontynuowania kariery filmowej i zajęła się tym, co uznała za ważne w czasach, kiedy jeszcze nie było na to mody - organizowała i była twarzą kampanii w obronie zwierząt i osobiście opiekowała się zwierzętami.
- Godne podziwu są osoby, które wyprzedzają swoją epokę, a ona taka była. Teraz wszyscy mówią o ekologii, o oszczędzaniu wody. To dobrze, że się przejmujemy współczesnymi problemami. Ale Bardot przyjęła taką postawę obrończyni praw zwierząt w czasach, kiedy to jeszcze nie przedostało się do mainstreamu i nawet się troszkę z tego niektórzy podśmiewali. Uważam, że to też jest godne zapamiętania, że w tej dziedzinie także była wyjątkowa - powiedziała Bomanowska.
Nawiązując do filmowej kariery aktorki Marzena Bomanowska powiedziała, że należy znać takie filmy z Brigitte Bardot jak „Pogarda” Jean-Luca Godarda z 1963 r., czy „I Bóg stworzył kobietę” z 1956 roku Rogera Vadima, ale i inne, w których oprócz okazji podziwiania BB jako aktorki, przeniesiemy się do świata, w którym narracja filmowa toczyła się w zupełnie innym tempie niż znana nam ze współczesnego kina.
- Dzisiaj wszystko jest szybko montowane, często dzieje się na kilku planach. Przywykliśmy do tego. Uważamy to za normę. Często oglądam filmy w towarzystwie mamy, która jest rówieśniczką Brigitte Bardot i trzeba sobie też zdawać sprawę z tego, że filmy opowiedziane są inaczej; dzisiaj stosunkowo powolną narrację ma dzisiaj na przykład kino irańskie. Ta narracja nie tylko ma swój urok, ale też wydaje się taka, powiedziałabym, bardziej ludzka. Daje szansę na większe przejęcie się losem bohaterów i na oddech od takiego nieustannie, na oślep pędzącego do przodu świata - powiedziałą Bomanowska.
Postać Brigitte Bardot szefowa łódzkiego muzeum kina porównała do rzeźby Edgara Degasa „Mała czternastoletnia tancerka”.
- Nastoletnia dziewczynka stoi, trzyma ręce splecione na plecach i ma tak dumnie, troszkę bezczelnie podniesioną do góry głowę. Myślę sobie, że to jest też takie uosobienie tej kobiecości, którą reprezentowała w fantastyczny sposób Brigitte Bardot - pewna nieugiętość, pewna bezczelność, trochę prowokacyjna postawa, takie niewstydzenie się siebie, którego uczyło się dopiero następne pokolenie kobiet - powiedziała Bomanowska.
Dodała, że w Polsce zawsze się liczyła francuska moda, a przez wiele lat słowo „moda” było jakby w domyśle kojarzone z Paryżem.
- Także francuska kultura była zawsze bardzo pociągającym i uwodzącym zjawiskiem dla Polaków i myślę, że też dlatego właśnie Bardotka była uosobieniem wdzięku nowoczesnej, pięknej, wyzwolonej kobiety - dodała Marzena Bomanowska.
Powiedziała, że o Bardot trzeba pamiętać, bo to wyjątkowa postać tej ery kina, w której było wiele pięknych kobiet, takich jak słynne Włoszki - aktorki Claudia Cardinale, Sophia Loren, Gina Lolobrigida, ale to Brigitte Bardot przeszła do kultury masowej w szczególny sposób.
- Noszenie się jak Bardotka, kopiowanie jej strojów, moda na opaleniznę, moda na fryzury, ten fantastyczny, naturalny uśmiech z pięknymi zębami, błyszczące oczy, to jest na pewno taki obraz, który z wieloma kinomanami pozostaje na zawsze - powiedziała Marzena Bomanowska. (PAP)
jus/

