IPN w Białymstoku przekazał w czwartek w depozyt miejscowemu Muzeum Podlaskiemu, kilkaset przedmiotów odkrytych w czasie ekshumacji w miejscu mordu Żydów z lipca 1941 r. w Jedwabnem. W przyszłości mają być częścią nowej ekspozycji w synagodze w Tykocinie.
Jak wynika z komunikatu Instytutu, do muzeum trafiło łącznie 475 przedmiotów wydobytych podczas ekshumacji przeprowadzonej w dniach 24 maja–4 czerwca 2001 r. na miejscu zbrodni w Jedwabnem. To m.in. biżuteria, zegarki, monety, klucze czy zachowane elementy odzieży: guziki, klamry od pasków.
Przedmioty te stanowiły dowody w śledztwie w sprawie zabójstwa obywateli polskich narodowości żydowskiej, do którego doszło 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Zakończyło się ono umorzeniem w 2003 roku.
W ocenie IPN, przedmioty te mają wartość historyczną i teraz będą służyły celom edukacyjnym. Dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku Andrzej Lechowski powiedział w czwartek PAP, że na razie trafią do magazynu. W przyszłości staną się jednak częścią nowej wystawy w synagodze w Tykocinie, gdzie jest oddział tego muzeum.
Według ustaleń kilkuletniego śledztwa IPN, 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem doszło do masowego zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej.
Według założeń, część tej ekspozycji stanowić będą wojenne losy, czyli zagłada Żydów. Muzeum Podlaskie chce tam przedmioty z ekshumacji w Jedwabnem pokazać, wspólnie np. z przedmiotami z białostockiego getta. "Będzie to prezentacja świata, który się rozpadł" - dodał Lechowski. Nowa ekspozycja w synagodze Tykocinie może być gotowa pod koniec 2015 roku.
Dwa lata temu pion śledczy IPN w Białymstoku przekazał część dowodów ze śledztwa dotyczącego mordu Żydów w Jedwabnem do depozytu Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. To m.in. fragmenty pomnika Lenina (głowa, część korpusu i mniejsze kawałki) oraz klucze, klamry, guziki, łyżki, gwoździe.
Również odnaleziono je w czasie prac ekshumacyjnych w czasie śledztwa, przeprowadzonych w 2001 roku.
W lipcu 2002 roku Instytut Pamięci Narodowej podawał w komunikacie o wynikach śledztwa (formalne umorzenie miało miejsce 30 czerwca 2003 roku - PAP), że po zakończeniu postępowania wydana zostanie decyzja "co do posiadanych dowodów rzeczowych", które mają być przekazane do zbiorów muzealnych.
Według ustaleń kilkuletniego śledztwa IPN, 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem doszło do masowego zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej. Żydów zgromadzono najpierw na rynku miejskim. Grupa mężczyzn zmuszona została do rozbicia pomnika Lenina, który stał poza rynkiem na skwerku, znajdującym się przy drodze wiodącej w kierunku Wizny.
Następnie, około południa, Żydom kazano dźwigać fragment rozbitego popiersia na rynek, a stamtąd zanieść do stodoły na skraju miasteczka, na drewnianych noszach. Grupa ta mogła liczyć około 40-50 osób. Ofiary z tej grupy zgładzono w nieustalony sposób, a ciała wrzucono do grobu wykopanego wewnątrz stodoły. Na zwłoki w grobie wrzucono części rozbitego popiersia Lenina.
Potem grupę co najmniej 300 osób płci obojga w różnym wieku, po zamknięciu we wnętrzu stodoły, spalono żywcem, przy czym - jak podawał IPN - "dokonywano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nieustalonych okolicznościach".
Śledztwo umorzono z powodu nie wykrycia innych żyjących sprawców zbrodni niż ci, którzy wcześniej zostali osądzeni przez polski wymiar sprawiedliwości. "Przyjąć można, że zbrodnia w Jedwabnem została dokonana z niemieckiej inspiracji. Co do udziału polskiej ludności w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu" - podawał wówczas IPN w komunikacie o wynikach śledztwa. (PAP)
rof/ ls/