Na moskiewskiej Łubiance przed siedzibą rosyjskiej służby bezpieczeństwa komuniści ustawili w czwartek kopię pomnika Feliksa Dzierżyńskiego z okazji 137. rocznicy urodzin twórcy pierwszych sowieckich organów bezpieczeństwa.
"Prowadzone są operacje wojskowe na granicy naszego kraju z Ukrainą, więc trzeba pamiętać o człowieku, który silnym charakterem i twardą ręką wyznaczał granice państwa i ich strzegł" - powiedział deputowany do Dumy, izby niższej rosyjskiego parlamentu, Władimir Rodin.
Pomnik założyciela Czeki (WCzK), poprzedniczki KGB i NKWD, stał na placu przed gmachem mieszczącym te instytucje około 30 lat. Zdemontowano go po sierpniu 1991 roku.
Ustawioną w czwartek mniejszych rozmiarów kopię z papier mache o wysokości ok. 1,5 metra, sprezentowaną przez ukraińskich komunistów, przyniosło na plac około 30 ich rosyjskich kolegów z udziałem dwóch deputowanych. Uczestnicy trzymali plakaty z napisem: "Doprowadzimy do powrotu rycerza rewolucji".
Według Jeleny Jugowej, rzeczniczki ruchu Czerwona Moskwa, zależnego od partii komunistycznej, była to kopia pomnika z Ukrainy, a w akcji uczestniczyli "uchodźcy z Doniecka i Ługańska".
Kopia stała ok. 45 minut na placu przed siedzibą dawnej KGB i NKWD, gdzie w czasie terroru stalinowskiego zamordowano wielu więźniów politycznych, po czym zabrano ją do magazynu w jednym z biur Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej.
Akcja nie była uzgodniona z władzami miasta; od dwóch tygodni, jak podają rosyjskie portale, komuniści bezskutecznie próbowali uzyskać zezwolenie na instalację kopii pomnika.
Działacze partyjni uważają, że pomnik powinien stanąć z powrotem w centrum Moskwy, ponieważ Dzierżyński, nazywany "żelaznym Feliksem" to jeden z najbardziej znanych polityków w Rosji. Powołują się na sondaż, w którym 45 proc. Rosjan opowiedziało się za powrotem pomnika, a 17 proc. było temu przeciwnych.
Od 2000 roku sześciokrotnie podejmowano próby sprowadzenia pomnika z powrotem na plac Łubiański.(PAP)
klm/ kar/