Prezentacja sprzętu i uzbrojenia wojskowego, pokazy grup rekonstrukcyjnych, wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych - znalazły się w programie Pikniku Niepodległościowego, który odbywa się na Rynku Manufaktury w Łodzi.
Piknik otworzył marszałek Józef Piłsudski, w rolę którego wcielił się jeden z łódzkich aktorów. Przywitał wszystkich gości oraz przyjął od harcerzy ogień niepodległości przywieziony przez młodzież z cmentarza legionowego w Kostiuchnówce na Wołyniu, gdzie walczyli legioniści Piłsudskiego.
Na stoiskach można oglądać sprzęt wojskowy, uzbrojenie komandosów, ekspozycje historyczne, m.in. wystawę "Tam rodziła się niepodległość", czy rekonstrukcję ziemianki legionowej z Kostiuchnówki. Na rynku zobaczyć można unikatowe pojazdy – wojskowy wóz straży pożarnej, jeep z okresu II wojny światowej, radiowozy policyjne i samochody pożarnicze, w tym zabytkowy star z lat 60. Członkowie jednej z grup rekonstrukcyjnych prezentują, jak bezpiecznie ewakuować rannego z pola bitwy, a żołnierze pokaz walki wręcz.
W programie pikniku zaplanowano również koncert pieśni patriotycznych, a także wspólne ich śpiewanie.
Łódzkie uroczystości z okazji 96. rocznicy odzyskania niepodległości rozpoczęła msza w intencji ojczyzny, której przewodniczył ks. abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki. W swojej homilii przypomniał m.in. że dokładnie 100 lat temu - 11 listopada 1914 roku - w okolicach Łodzi rozpoczęła się Bitwa Łódzka (zwana też Operacją Łódzką), która była jedną z największych i najkrwawszych bitew manewrowych I wojny światowej, gdzie przeciw sobie walczyli Polacy z dwu zaborczych armii. W bitwie zginęło ok. 200 tys. żołnierzy.
Metropolita wspomniał też o bitwie pod Krzywopłotami, dzięki której Piłsudski przedostał się do Krakowa oraz o bł. Karolinie Kuzkównej, która poniosła śmierć broniąc swojej godności przed żołnierzem rosyjskim. Jak mówił - jedni walczyli czynem broniąc ojczyzny i godności ludzkiej, a inni piórem "wlewając w serce Polaków nadzieję i otuchę". Według niego dla jednych i drugich słowa: ojczyzna, polskość, miłość były najważniejsze, bez tych pojęć w sercu i umyśle Polska nigdy nie zostałaby wolna.
Również wojewoda łódzka Jolanta Chełmińska, która brała udział we wtorkowych uroczystościach, nawiązała do Bitwy Łódzkiej. Jak mówiła, wojna była tragiczna i okrutna, ale przyniosła nadzieję na odrodzenie naszego kraju. Zwróciła uwagę, że współczesny świat niesie zupełnie inne wymagania, ale tak jak 100 lat temu, tak i teraz najważniejsi są ludzie. Zaapelowała o udział w wyborach samorządowych, bo to wielki przywilej wolności. (PAP)
jaw/ jbr/