Rozmowa z prof. dr. hab. Wojciechem Roszkowskim, historykiem, przewodniczącym Rady Muzeum Historii Polski o zmarłym prof. Jerzym Holzerze Jak zapamięta Pan profesora Jerzego Holzera?
Prof. Wojciech Roszkowski: Przede wszystkim jako uśmiechniętego, ciepłego i życzliwego człowieka. Różniliśmy się pod wieloma względami, światopoglądem, pochodzeniem itd. Ale to nie zmienia mojej oceny o profesorze. Blisko współpracowaliśmy w Instytucie Studiów Politycznych. Jerzy Holzer kierował zakładem badań nad Niemcami, a ja zajmowałem się Europą środkową i wschodnią. Łączyły nas rady naukowe, różne zebrania, wspólne boje o historię i nie tylko. Również na innej niwie, wcześniej - przez jakiś czas - byliśmy bliżej, niż nam mogło się wydawać. Zetknęliśmy się w opozycyjnym w Polsce ludowej - PPN, czyli Polskim Porozumieniu Niepodległościowym. Oczywiście żaden z nas tego wówczas nie wiedział: pisywaliśmy pod pseudonimami. On był też opiniodawcą i recenzentem „Historii Polski”, którą wydałem w latach 80. pod pseudonimem Andrzej Albert. Zapamiętam profesora Holzera jako człowieka krytycznego, którego krytyki zawsze były sprawiedliwe.
Co powinniśmy pamiętać z jego dorobku twórczego?
Prof. Wojciech Roszkowski: Pamiętam jego książkę o PPS, wydaną jeszcze w PRL („PPS. Szkic dziejów” - przyp.ms). Jak na tamte czasy, to była bardzo przyzwoita publikacja. Bardzo dobrze napisana, solidny warsztat i umiarkowana w sensie politycznym. Poza cenzurą już w 1983 r. ukazała się znakomita historia „Solidarności”. Napisał wiele innych wartych zapamiętania książek. Oczywiście nie z każdym zdaniem można się zgadzać, ale to było zawsze bardzo gruntownie przygotowane i ciekawe. Był też bardzo dobrym promotorem i recenzentem. Spod ręki Profesora wyszło kilku znaczących badaczy.
Na wykłady i seminaria na Uniwersytecie Warszawskim chętnie przychodzili studenci związani z opozycją.
Prof. Wojciech Roszkowski: W kręgach opozycyjnych słynne były też obozy naukowe, na które jeździli studenci UW. Nie zapominajmy, że to jednak Uniwersytet były gniazdem dla opozycji. Prof. Holzer w 1980 roku zakładał uniwersytecką „Solidarność”.
Dużo miał do powiedzenia w sprawach polsko- niemieckich.
Prof. Wojciech Roszkowski: Tak. Interesował się stosunkami polsko- niemieckimi w historii XX wieku i stąd został szefem zakładu badań nad Niemcami w ISP. Nie tylko stosunkami polsko - niemieckimi się zajmował. Napisał dużą historię komunizmu europejskiego. I w ogóle w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych uprawiał historię powszechną,. W roku 2000 został moim następcą, jako dyrektor ISP, i był – wg. powszechnej opinii - bardzo dobrym dyrektorem. Będzie bardzo ciepło wspominany w tym środowisku
Życiorys Jerzego Holzera to jakby fragment historii Polski. Pochodził z rodziny żydowskiej, która została po stronie aryjskiej w okupowanej Warszawie. Po wojnie wstępuje do partii, z której odchodzi w 1979 jednocześnie współpracuje z opozycją.
Prof. Wojciech Roszkowski: Myślę, że czasami w tym pokoleniu jest, post factum, skłonność do racjonalizowania swojej postawy i tak też robił Jerzy Holzer. I nie ma w tym niczego nagannego. Chęć uczestnictwa w życiu publicznym jest nam dana. To każdego z nas korci. Wiedziałem jednak, że jakiekolwiek uczestnictwo w życiu publicznym w latach sześćdziesiątych, czy siedemdziesiątych musi być skażone koncesjami, na które się nie zgadzałem. Natomiast ktoś jak prof. Holzer o poglądach lewicowych mógł w pewnym momencie uznać, że warto. Patrząc z mojego punktu widzenia, emigranta wewnętrznego w PRL, nie potrafię znaleźć w sobie złości, czy niechęci do osób, których zaangażowanie wynikało może z naiwności, ale także z pozytywistycznego myślenia.
Mówił, że z systemem trzeba współżyć po to, żeby np. chronić środowisko naukowe…
Prof. Wojciech Roszkowski: Tak, na przykład. I jeśli w jakiejś mierze to się udawało - bez płacenia zbyt wygórowanej ceny, bo czasami w tym środowisku płacono zbyt dużą cenę, - to warto było iść na kompromis. Nie znam żadnego tekstu Holzera, oficjalnie opublikowanego w PRL, w którym znalazłbym rzeczy paskudne, propagandowe, z którymi bym się zasadniczo nie zgadzał. Można powiedzieć, że był lewicowcem, miał prawo. Nie odczytuję jego publikacji oficjalnych, jako coś gorszącego.
Wspominał Pan, że są takie miejsca osobliwe gdzie ludzie o różnych poglądach normalnie ze sobą współpracowali.
Prof. Wojciech Roszkowski: Takim miejsce był i jest właśnie ISP PAN. Przychodziliśmy tam w 1990 roku z różnych środowisk, porzucając dawne spory i wojny religijne. I utrzymywaliśmy konsensus otwarcia ponad podziałami. Przecież na początku w ISP pracowało sporo osób o proweniencji jawnie komunistycznej. I z tymi osobami, o wysokim autorytecie naukowym współpracowaliśmy, bo uważaliśmy, że trzeba budować tę instytucję na nowo, nie robiąc rewolucji, ale wprowadzając nową jakość. Pluralizm i otwarcie, ale przy zachowaniu pewnych zasad. I myślę, że te zasady otwartej krytyki i życzliwości nam się udało zachować.
Jerzy Holzer dopiero w dziewięćdziesiątym roku został profesorem.
Prof. Wojciech Roszkowski: Tak. To było związane z tym, że jednak władza komunistyczna wiedziała, że jest związany z KOR i że publikuje w „nielegalnych”: „Głosie” „Biuletynie Informacyjnym” czy „Zapisie”. W stanie wojennym był internowany przez cztery miesiące. To się przekładało na hamowania awansu naukowego. Dopiero 20 lat po habilitacji w roku 1990 dostał na UW tytuł profesora.
ms
Źródło: MHP